Communio christiana nie jest jedynie ideałem, do którego dążymy, ale rzeczywistością daną przez Boga. (Abp Geraldo Fernades Bijos CMF)
Tegoroczny Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan przeżywamy pod hasłem: „Zobaczyliśmy Jego gwiazdę na Wschodzie i przyszliśmy oddać Mu pokłon (Mt 2,2)”. Do pochylenia się nad tym ewangelicznym tekstem zaprosiła nas Rada Kościołów Bliskiego Wschodu, która w tym roku przygotowała materiały do ekumenicznych modlitw.
I byli razem
Wydarzenie, którym było przybycie trzech królów, magów czy mędrców, a na pewno ludzi, którzy na ówczesne czasy mieli bardzo dużą wiedzę o świecie, jest dla nas znakiem, że wiara w Jezusa nie może ograniczać się do jednej kultury czy narodu. Reprezentują oni wszystkich ludzi znanych w ówczesnych czasach: pochodzą z Europy, Afryki i Azji. Kim byli? Wiemy z ormiańskiej ewangelii apokryficznej, że pracowali razem, zagłębiali się w astrologii, razem odkryli wędrującą gwiazdę i razem ruszyli aby oddać Mu pokłon. Nie byli ani żydami ani Rzymianami. Należeli do różnych ras. Wszyscy jednak poszukiwali prawdy. I byli razem.
Hasło tegorocznego tygodnia ekumenicznego zaprasza nas zatem do spojrzenia na naszą zdolność życia w jedności religijnej z tymi, wśród których mieszkamy i pracujemy. I nie tylko życia razem, ale spotykania się, dialogu i wspólnej modlitwy z chrześcijanami różnych kościołów.
W dekrecie o ekumenizmie II Soboru Watykańskiego Unitatis redintegratio czytamy, że „o odnowienie jedności troszczyć się ma cały Kościół, zarówno wierni jak i ich pasterze, każdy wedle własnych sił, czy to w codziennym życiu chrześcijańskim, czy też w badaniach teologicznych i historycznych” (DE 5). Realizacji tego założenia służy właśnie mający już ponad stuletnią tradycję Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan. Każdego roku, od 18 do 25 stycznia, czyli między dawnym świętem katedry św. Piotra a świętem nawrócenia św. Pawła, chrześcijanie różnych wyznań spotykają się na ekumenicznych nabożeństwach, modlitwach, sympozjach, konferencjach, koncertach i innych wydarzeniach. Są miejsca, w których inicjatyw jest tak dużo, że Tydzień trwa de facto kilka tygodni. A jak wygląda codzienne życie chrześcijańskie w duchu ekumenizmu?
Sprawa prywatna?
W krajach kultury zachodniej, gdzie religia jest sprawą prywatną i rzadko się o niej mówi, na towarzyskich czy formalnych spotkaniach często nawet nie wiemy, kto z obecnych należy do jakiego kościoła. Dla nas Polaków prawie wszyscy rodacy to katolicy, najwyżej „niepraktykujący”. Oczywiście są też takie regiony Polski, w których spotykamy więcej prawosławnych (wschód Polski) czy też protestantów (Śląsk i Ziemie Zachodnie). I myślę, że w naszej ojczyźnie na płaszczyźnie społecznej i politycznej chrześcijanie działają razem, niezależne od wyznania. Natomiast spotkania na płaszczyźnie duchowej są rzadkością. Są to często tylko te organizowane co roku w Tygodniu Ekumenicznym.
Tymczasem w krajach, w których przynależność religijną uważana jest za kwestię jawną, a czasem nawet obowiązkowo określoną w dowodzie osobistym, podczas spotkań z nowymi ludźmi pytanie o nią pada jako jedno z pierwszych. Dla nas jest to szokujące. Myślę jednak, że w takiej rzeczywistości można łatwiej i bardziej świadomie czuć się katolikiem. Wiem i mówię swobodnie, w kogo wierzę. Wiem, w co wierzy i jak praktykuje mój sąsiad. Znam go, szanuję i z nim pracuję.
Ekumenizm sąsiedzki
W Indonezji, gdzie pracowałam przez pięć lat, doświadczyłam szczególnej wrażliwości i jedności religijnej. Zwyczajowo wiele celebracji religijnych odbywa się w domu, np. pogrzeb, msze dziękczynne z okazji urodzin, chrztu, komunii, zdania na studia, ukończenia studiów etc. Na takie celebracje zaprasza się oczywiście rodzinę, ale i sąsiadów. I to niezależne od religii. Tak robią katolicy, ale także protestanci z różnych kościołów. Każdy organizujący modlitwę robi to według swojej tradycji, a inni uczestniczą z szacunkiem i powagą. Tworzy się dzięki temu więź nie tylko ludzka i sąsiedzka, ale i duchowa między chrześcijanami.
Zresztą, każde wydarzenie społeczne rozpoczyna się wspólną modlitwą, celebrowaną według tradycji religijnej większości obecnych. Jeśli są to katolicy, to przygotowuje ją i prowadzi jeden ze świeckich liderów danej parafii. Analogiczne dzieje się u członków kościołów protestanckich, a także wśród muzułmanów i hinduistów. W tej modlitwie prosi się nie tylko za swoimi wyznawcami, ale również za wszystkich należących do innych religii.
Może dlatego w tamtych regionach bardzo często zdarza się zmiana przynależności do Kościoła. Dzieje się tak najczęściej w rodzinach, w których małżonkowie należą do różnych kościołów chrześcijańskich. Najczęściej wówczas żona przyjmuje religię męża, chyba, że zamieszkają u jej rodziny. Drugą przyczyną zmiany religii jest praca wśród ludzi innego wyznania. I często to protestanci zaczynają uczestniczyć we Mszy świętej, w nabożeństwach i po pewnym czasie proszą o przyjęcie do Kościoła Katolickiego, odnajdując w nim otwartość i bezinteresowność oraz wspólnotę bardziej duchową.
Wróćmy do naszej rzeczywistości. Żyjemy w społeczeństwie, które dba o swoją prywatność i zachowuje dla siebie również kwestię religii. Należy tym samym stwierdzić, że podążamy ku stopniowemu osłabieniu wiary. Jak podkreślił Jan Paweł II w encyklice Redemptoris Missio: „Wiara umacnia się, gdy jest przekazywana” (RMi 2). Oznacza to, że tylko mówiąc i dzieląc się wiarą możemy liczyć na umocnienie i pogłębienie naszej tożsamości religijnej.
***
Sięgnij do innych tekstów autorki
Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć na PATRONITE.

Doktor nauk teologicznych (misjologia, KNS), misjonarka w Ameryce Południowej i Azji, formatorka i wykładowca misjologii.