Pandemia jest wstrząsem dla całego świata. Choć w kółko mówimy o powrocie do „normalności”, sugerując, że możliwe jest przywrócenie takiego stanu rzeczywistości i nas samych, jaki istniał przed jej wybuchem, przynajmniej niektórzy zdają sobie sprawę, że nic już nie będzie takie samo. Coraz bardziej wprost mówi się o jakimś „nowym początku”, „nowym ładzie”, „nowym porządku”, „nowej rzeczywistości”. Ci, którzy mają jakąś władzę, próbują w wielu miejscach na świecie wykorzystać okazję, jaką było globalne zatrzymanie w tak wielu dziedzinach ludzkiej egzystencji, aby według swoich wizji układać życie miliardów ludzi na ziemskim globie. Już widać próby przebudowy całych społeczeństw. Wchodzenia we wszystkie przestrzenie życia człowieka.
Skąd ratunek?
Pandemia dotknęła również sferę religii. Odsłoniła wiele dotychczas niewidocznych zjawisk. Inne uwypukliła. Także w chrześcijaństwie. Także w Kościele katolickim. Również tym w Polsce.
Czy nie skłania do zastanowienia reakcja ogromnej części katolików na globalną epidemię? Nie organizowano masowych, długotrwałych modłów o jej powstrzymanie. Nie podejmowano obejmujących ogromne rzesze przedsięwzięć pokutnych. Nie było wielogodzinnych przebłagań za grzechy. Nie od Boga oczekiwano w pierwszej kolejności ratunku. Priorytet miały czysto ludzkie sposoby radzenia sobie z zagrożeniem zdrowotnym – maseczki, dystans, dezynfekcja, szczepionki. Choć pojawiły się w niektórych środowiskach znane z przeszłości próby przedstawienia zagrożenia zdrowotnego, jako kary Bożej, szybko je wyciszano, nie zyskiwały akceptacji hierarchów.
Świat i Polska
Co to mówi o stanie wiary katolików na całym świecie? Także polskich katolików? Czy to dowód jej osłabienia? A może wręcz przeciwnie? Może reakcja Kościoła na pandemię pokazuje dotyczące wiary zmiany idące w dobrym kierunku? Może samotny papież Franciszek na pustym, bez żadnych wiernych, Placu św. Piotra w Wielki Piątek ubiegłego roku, to znak oczyszczenia wiary z zabobonnych naleciałości i jej coraz bardziej ludzkiego oblicza?
Jak na tym tle wygląda wiara polskich katolików? Co o niej mówią gorące, wspierane nawet akcją billboardową, spory na temat sposobu przyjmowania Komunii świętej – na rękę czy do ust? Co o niej mówią podejmowane przez wielu duchownych i przyjmowane z aplauzem przez licznych świeckich, próby tworzenia jakichś namiastek dotychczasowych form jej wyrażania i celebrowania, a także ostentacyjne lekceważenie w niejednej świątyni przepisów sanitarnych? Z drugiej co o niej mówi fakt, że gdy luzowano obostrzenia ograniczające liczbę wiernych uczestniczących w liturgii, wielu proboszczów stwierdzało brak nawet jednej trzeciej wiernych, w porównaniu z frekwencją sprzed ataku koronawirusa?
Pandemia i kryzys
W Polsce problemy wywołane pandemią nakładają się na dość nagłe zintensyfikowanie kryzysu w Kościele, który choć widoczny od dawna, przez wielu był ignorowany. Dziś trudno udawać, że go nie ma. Właśnie zbieramy skutki braku kluczowych decyzji dotyczących dalszej drogi Kościoła na polskiej ziemi po roku 1989. Trzy dekady przetrwane dzięki sile rozpędu i odcinaniu kuponów od zasług w czasach PRL-u to i tak dużo. Sytuacja, której właśnie doświadczamy, musiała przyjść. Była nieunikniona konsekwencją tego, co jako katolicy w naszej Ojczyźnie robiliśmy przez ostatnie dziesięciolecia. Doszliśmy do punktu, w którym nie da się dłużej unikać pytań o przyszłość.
Naturalnym wydaje się pytanie o to, jaki będzie Kościół w Polsce po pandemii i po kryzysie. Jednak o wiele istotniejsze i bardziej podstawowe wydaje się pytanie o naszą wiarę w nowych realiach.
Najszybciej na świecie
Dlaczego? Ponieważ mamy do czynienia w przyspieszeniem bardzo ważnych zmian dotyczących właśnie wiary. Katechizm Kościoła Katolickiego mówi, że wiara jest odpowiedzią na zaproszenie Boga, który „w nadmiarze swej miłości zwraca się do ludzi jak do przyjaciół i obcuje z nimi, by ich zaprosić do wspólnoty z sobą i przyjąć ich do niej”. Mówi też, że przez wiarę człowiek poddaje Bogu całkowicie swój rozum i swoją wolę. Całą swoją istotą człowiek wyraża przyzwolenie Bogu. Nie da się uniknąć pytania, jak wielu Polaków to zaproszenie traktuje jako adresowane do siebie i jak wielu chce na nie odpowiedzieć.
Badania pokazują, że młodzi Polacy laicyzują się najszybciej na świecie. Coś pękło. Zerwała się dotychczasowa linia przechodzenia katolickie wiary z pokolenia na pokolenie. Co więcej, następuje zjawisko, którego raczej mało ktoś się spodziewał. Młodzi rezygnują z religijności. A to na niej dotychczas budowano wiarę. Czy możliwa jest wiara bez religijności?
Pytanie abstrakcyjne?
Zmiany widać też wśród tych, którzy nadal uważają się za wierzących. W ich świetle nie tylko usprawiedliwione, ale wręcz nieuniknione ukazują się pytania o to, jaka wiara będzie dominować w bliższej i dalszej przyszłości wśród tych, którzy z niej nie zrezygnują? Czy będzie to wiara magiczna, tradycyjno-kulturowa, emocjonalna, rozumowa? W tym kontekście trzeba również pytać, jaka będzie wiara nie tylko wiernych świeckich, ale również duszpasterzy. Kwestia wiary księży i biskupów jest w naszym kraju tematem tabu. A przecież to oni mają ogromny wpływ na kształt wiary powierzonych sobie wiernych.
„Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?” – to zadane przez Jezusa jakby mimochodem (na zakończenie przypowieści o skuteczności modlitwy) dramatyczne przecież w wymowie pytanie, być może nadal wielu wydaje się na polskiej ziemi abstrakcyjne. Zawsze przecież będą jacyś wierzący. „Lecz także i złe duchy wierzą i drżą” – zauważył w swym liście św. Jakub. Wiara nie jest jedynie akceptacją jakiejś grupy tez, dogmatów, reguł. Wiara, jako odpowiedź na zaproszenie Boga, jest wyrażanym całym życiem „posłuszeństwem”. Jest „osobowym przylgnięciem człowieka do Boga”. Ile takiej wiary będzie można znaleźć wśród Polaków po pandemii, po kryzysie Kościoła, po tym wszystkim, co się obecnie w naszej Ojczyźnie dzieje?
Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w „Gościu Niedzielnym”, radiu eM, KAI. Współtwórca platformy wiam.pl.