Wiara pod specjalną ochroną

Jakie przełożenie na wiarę zwykłych katolików mają skandale nadużyć seksualnych? Czy w ogóle jest to kwestia dotykająca wiary czy może jedynie coś, co dokonuje się obok tejże wiary?

Od maja 2019 roku Kościół powszechny musiał nauczyć się żyć w nowym eklezjalno-prawnym kontekście. Mowa tutaj o liście apostolskim w formie motu proprio Vos estis lux mundi. W tym dokumencie papież Franciszek zajmuje się nie tyle sprawcami nadużyć seksualnych w szeregach duchownych, ile przede wszystkim biskupami i przełożonymi, którzy nie dopełnili swoich obowiązków związanych z ochroną ofiar oraz ukaraniem sprawców. Polska stała się poligonem doświadczalnym dla recepcji tego nowego kościelnego prawa.

Natomiast od marca 2020 roku trzeba było zmierzyć się wyzwaniem jakie dla wiary niesie pandemia Covid-19.

Hipokryzja

Jakie przełożenie na wiarę zwykłych katolików mają skandale nadużyć seksualnych? Czy w ogóle jest to kwestia dotykająca wiary czy może jedynie coś, co dokonuje się obok tejże wiary?

Gdy obserwuje się frekwencję na lekcjach religii, szczególnie w liceach, od lat można zauważyć tendencję spadkową. Coraz mniej wchodzących w dorosłe życie ludzi stwierdza, że wiara katolicka jest im w życiu do czegoś potrzebna. Jeśli zapytać ich o przyczynę takiego stan rzeczy odpowiedzi padają różne. Jedna z najczęstszych jest hipokryzja dostrzegana w Kościele. Już z krótkiej rozmowy z młodzieżą można wywnioskować, że ukrywanie zła w Kościele skutkuje osłabieniem lub zanikiem wiary u wielu osób. 

Zgorszenie maluczkich

Problem skandalu nadużyć z wiarą powiązał obecny papież emeryt w głośnym „Liście o przyczynach kryzysu Kościoła” z 2019 roku. Benedykt XVI odwołał się do słów z Ewangelii: „A kto by stał się powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą, temu lepiej byłoby kamień młyński uwiązać u szyi i wrzucić go w morze” (Mk 9,42). Oddajmy na dłuższą chwilę głos autorowi listu: 

„Jezus chroni depozyt wiary stanowczą groźbą kary dla tych, którzy wyrządzają mu szkodę. (…) W tym znaczeniu staje się jasne, przeciwnie do jakiegokolwiek gwarantyzmu, że nie tylko prawo oskarżonych jest ważne i wymaga gwarancji. Wielkie dobra, takie jak wiara, są równie ważne. (…) Właściwie ukształtowane prawo kanoniczne musi zatem zawierać podwójną gwarancję – prawnej ochrony oskarżonych, prawną ochronę zagrożonego dobra. Jeśli dzisiaj ktoś przedstawia tę z natury jasną koncepcję, generalnie trafia ona w próżnię, kiedy dochodzi do kwestii ochrony wiary jako dobra prawnego. W ogólnej świadomości prawa wiara już nie okazuje się mieć rangi dobra wymagającego ochrony”. 

Emerytowany biskup Rzymu zwrócił więc uwagę na kwestię powiązania przestępstw natury seksualnej w Kościele z wiarą samych sprawców, ofiar i wiernych. 

Pytanie o wiarę

Ci, którzy dopuścili się tych przestępstw w ostateczności muszą sobie postawić pytanie o własną wiarę. Jeśli sami go sobie nie zadają, powinno ono być im postawione. Gdy natomiast chodzi o ofiary nadużyć, trzeba zauważyć że przez wiele lat zbyt często w Kościele pytano o tożsamość człowieka zgłaszającego krzywdę. O to, czy jest wierzący, czy też nie. Jednym słowem, pytano o wszystko, ale nie o to, czy to co mówi jest prawdą.

Być może traumatyczne doświadczenie wykorzystania seksualnego spowodowało u tego człowieka odejście od wiary. Dzisiaj nie wypada już pytać czy tak może się wydarzyć. Trzeba jednak koniecznie zbadać, jak wielki wpływ na utratę wiary może mieć takie czy inne spotkanie ze strukturami grzechu w Kościele.

Dla Benedykta XVI kwestia oczyszczenia chrześcijaństwa ze zła, wymierzenie kary przestępcom i ochrona ofiar oraz ich rodzin jest nie tylko kwestią ludzkiej sprawiedliwości, ale jest ochroną tego, co Kościół nosi „w naczyniach glinianych” (por. 2 Kor 4,7).

Po pandemii

Co ma wspólnego z pandemią koronawirusa powiązanie wiary i nadużyć? Na pierwszy rzut oka niewiele. Jednak koronawirus, który zmusił do indywidualizacji praktyk religijnych w świadomości wielu zepchnął religię w sferę prywatną. Każdy zna pewnie osobę, która po pandemii stwierdziła, że Kościół jest już jej do niczego nie potrzebny. Wierzyć lub nie wierzyć można samemu.

W kontekście kryzysu związanego z wykorzystaniem seksualnym i po doświadczeniu lockdownu warto pamiętać, że sama wiara jest dobrem, które warto chronić. U siebie i u innych.

Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć na PATRONITE