Święto Trzech Króli to popularna nazwa liturgicznej uroczystości Objawienia Pańskiego. Wspominamy w niej, jak zbawienie przyniesione przez Chrystusa staje się udziałem także pogan. Być może wśród różnych propozycji świętowania tej uroczystości, koncentrujących się głownie na postaciach Trzech Króli i ich zakończonej sukcesem wędrówce, umyka nam jednak temat samego Objawienia i jego znacznie dla naszego zbawienia.
Objawienie, czyli co?
Co zatem wspólnego ma Objawienie i zbawienie? Czy chodzi tylko o przekazanie informacji, gdzie można się zgłosić, by być zbawionym? I o jakim objawieniu mowa?
Zacznijmy od rozróżnienia pomiędzy objawieniem publicznym a prywatnym. To pierwsze rozpoczęło się właściwie w momencie stworzenia człowieka, gdy Bóg wszedł w dialog z pierwszymi ludźmi. Była to uprzywilejowana sytuacja w relacji pomiędzy Stwórcą i ludzkością, gdyż między Bogiem objawiającym i darującym się człowiekowi a ludźmi nie było wówczas żadnych przeszkód. Ani komunikacyjnych, ani poznawczych. Sytuacja diametralnie zmieni się, gdy pierwsi ludzie zgrzeszą. Wówczas oczywistość życiodajnej relacji z Bogiem przestanie być… oczywista. Naturalne przed stanem upadku poznawanie Boga i przekonanie o Jego istnieniu i miłości staje się już kwestią trudnej nieraz wiary. Nie brakuje w niej doświadczenia ciemności, niezrozumienia czy wątpliwości.
Bóg szuka człowieka
Bóg po upadku znów inicjuje dialog z człowiekiem. To On wychodzi i woła, by odnaleźć zagubione stworzenie, które chowa się przed Stwórcą. To wychodzenie Boga ku człowiekowi ma swoją kontynuację w powołaniu Abrama, a później w całej historii Izraela. Bóg mówi, przychodzi, inicjuje relację, objawia siebie i swoje zamiary wobec człowieka. A zawsze są to plany prowadzące do spełnienia i pokoju.
Te dwa elementy są nierozłącznie ze sobą związane, gdy mowa o objawieniu: Bóg mówi o sobie, o tym Kim jest i jaki jest i co zamierza względem człowieka. Gdyby nam o sobie nie opowiedział nie znalibyśmy Go. Tym bardziej Jego planów. Sobór watykański I naucza, że za pomocą naturalnych zdolności rozumu człowiek może dojść do przekonania, że Bóg istnieje. Jaki jest dowiaduje się właśnie z objawienia. Szczyt tego Bożego i ludzkiego dialogu realizuje się w Chrystusie. To w Nim Bóg przemawia do nas ostatecznie. Przyjmujemy, że wraz ze śmiercią ostatniego z Apostołów skończyło się objawienie publiczne, czyli to wszystko co Bóg nam o sobie chciał opowiedzieć, a czego przyjęcie konieczne jest dla naszego zbawienia.
Publiczne czy prywatne?
W tym miejscu trzeba zaznaczyć podstawową różnicę pomiędzy objawieniem publicznym a prywatnym. Publiczne, przekazane nam przez Pismo Święte i Tradycję zobowiązuje nas do wiary, jeśli uznajemy się za chrześcijan. Prywatne już nie. Nie musimy czytać, poznawać czy praktykować zaleceń, które zostały przekazane przez świętych lub inne osoby, których objawienia prywatne Kościół uznaje, a i tak będziemy zbawieni.
Co to zatem znaczy, że Kościół uznaje objawienia prywatne? To znaczy, że ich treść, co do głównych założeń i przesłania jest zgodna z objawieniem publicznym. W żadnym wypadku nie traktujemy ich jak tekstów natchnionych. Nie przyjmujemy też dosłownie opisów w nich przedstawionych, na przykład dotyczących nieba, piekła, czyśćca czy czasów Jezusa i Apostołów.
Tak Objawienie publiczne, jak i objawienia prywatne zawsze interpretujemy biorąc pod uwagę kontekst czasów, życia, szeroko rozumianej kultury ich autorów oraz całego nauczania Kościoła. Brak kontekstu kulturowego prowadzi do lektury fundamentalistycznej. Z kolei bez odniesienia do nauczania Kościoła pojawia się zagrożenie herezją i subiektywizacją wiary. Zadaniem Kościoła jest przekazywanie otrzymanego Objawienia, tak aby w każdym czasie i miejscu na świecie ludzie mogli usłyszeć Dobrą Nowinę. Otrzymał on dar działania Ducha Świętego, który pomaga depozyt Objawienia lepiej rozumieć, głosić w zrozumiały dla poszczególnych ludzi sposób i wreszcie zachować od błędów, czy zniekształceń. Dlatego też bez słuchania Pisma Świętego razem z cała wspólnotą Kościoła – co dzieje się chociażby na liturgii, gdzie słowo Boże jest nam wyjaśniane – narażeni jesteśmy na taką interpretację tekstów, która może okazać się ograniczona i błędna.
Dobrze, jeśli czytając świadectwa świętych lepiej przeżywamy i rozumiemy, co Bóg do nas mówi przez Pismo Święte i Tradycję. Niebezpieczeństwo wypaczeń pojawia się, gdy zaczytujemy się w objawieniach prywatnych, bo wydają się bardziej emocjonujące niż lektura Pisma Świętego.
Jaki jest zatem związek pomiędzy objawieniem a zbawieniem?
Najpierw trzeba zobaczyć
Aby wejść w relację z Bogiem potrzebujemy, by Bóg opowiedział nam o tym, Kim jest, jaki ma plan dla całej rzeczywistości oraz do czego nas powołał. Stan po upadku, czy w ogóle trwanie w grzechu przekłada się na nasz sposób postrzegania rzeczywistości. Tak dobrze widzimy to na co dzień! Jeśli uświadomimy sobie, że w wyniku grzechu nie potrafimy widzieć rzeczywistości z Bożej perspektywy, to korelacja pomiędzy objawieniem a zbawieniem, czyli wyzwoleniem z grzechu stanie się dla nas jaśniejsza. Bóg objawiając się niejako przedziera się przez nasz grzeszny i tym samym ograniczony sposób myślenia i pokazuje nam prawdę o nas i o rzeczywistości. Objawienie jest pierwszym momentem w którym zaczynamy wchodzić na drogę zbawienia, bo Ktoś zmienia nasze dotychczasowe myślenie i pokazuje nam zupełnie inną perspektywę życia. Zresztą samo słowo metanoia oznaczające nawrócenie, dosłownie oznacza zmianę myślenia.
Bóg chce dla nas dobra, najlepszego z możliwych – chce dać nam siebie. Gdy się do nas zwraca (nieustannie, od kiedy stworzył człowieka) mówi o sobie, byśmy chcieli Mu zaufać i przyjąć Jego propozycję dla naszego życia. Bez tej wypowiedzi Boga nie sposób nawet pomyśleć o tym, że jest jakaś inna perspektywa. Człowiek może ją nieco przeczuwać, pragnąć czegoś innego, ale sam nie potrafi zmienić ani swojego myślenia, ani tym bardziej postępowania.
I tu dochodzimy do kolejnego punktu styku pomiędzy Objawieniem a zbawieniem – grzech staje się widoczny dopiero, gdy patrzymy na rzeczywistość z Bożej perspektywy. By zapragnąć wyzwolenia z grzechu trzeba najpierw go zobaczyć, a następnie poddać się wyzwalającej mocy Boga. Dlatego tak ważne jest byśmy poddawali się nieustannie formacji naszego myślenia przez słuchanie Ewangelii. Słuchając widzimy nasze życie z wszystkimi jego brakami i deformacjami odbiegającymi od najlepszego dla nas Bożego planu. Jednocześnie dociera do nas prawda o naszej słabości i niemożliwości przezwyciężenia grzechu oraz innych ograniczeń.
Bezradność to nie problem
I choć trudno się z tym w sobie zmierzyć, w naszej grzechowej bezradności Bóg przychodzi z pomocą przedstawiając się nam jako Zbawiciel. Ten, który ku nam wychodzi – od raju po przyjście Chrystusa – żeby nas wyzwolić. Dlatego prawda o grzechu z którą się musimy zmierzyć słuchając Ewangelii jest nierozerwalnie złączona z prawdą o Zbawicielu. Bez tego połączenia ulegamy zniechęceniu i rezygnacji, bo przecież tyle razy się staraliśmy i ciągle żyjemy jak kiedyś. Ewentualnie wpadamy w pokusę samozbawienia: „jeśli trochę bardziej się postaram to może kiedyś mi się uda i przestanę grzeszyć”.
A przecież to Bóg żyjący z nami, a konkretnie przez swego Ducha w was, to On jest naszym Zbawicielem.
Droga Trzech Króli, a właściwie Trzech Magów, w momencie gdy dochodzą do celu ukazanego przez gwiazdę tak naprawdę się nie kończy. Ona się dopiero zaczyna. Bo objawia im się Ktoś, kto chce im dać nową jakość życia.
***
Sięgnij do innych tekstów autorki
Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć na PATRONITE.
Doktor teologii dogmatycznej, wykładowca w Archidiecezjalnym Centrum Formacji Pastoralnej, współpracuje z Wydziałem Teologicznym Uniwersytetu Śląskiego.