Naiwnością byłoby sądzić, że potrafimy się odciąć od tego co słyszymy w głowie. Warto zatem zastanowić się nad tym, jaką mamy w głowie narrację i skąd ona się tam wzięła.

Zdaje się, że nie doceniamy tego, co siedzi w naszej głowie. Mówiącego do nas nieustannie głosu co powinniśmy robić, jak żyć, co wolno a czego nie wolno. Ten niewidoczny narrator mówi cały czas, od rana do wieczora, mimo, że ani nie włączamy jego narracji, ani jej nie wyłączamy. To jak wgrana muzyczka, zaprogramowana, by gdy tylko otworzymy oczy zacząć brzmieć w naszej głowie. 

Jedni słyszą wyraźniej, inni mniej, jeszcze inni zapytają: jaki narrator? I tu dochodzimy do istotnego pytania. Kto lub co mówi do nas w głowie? Gdybyśmy mieli opisać nasze myśli, sposób postrzegania świata, relacje z innymi ludźmi, stosunek do samych siebie, to co byśmy napisali?

Jedną kwestią jest to jaką narrację mamy w naszej głowie, drugą, czy w ogóle wiemy o jej istnieniu. A dalej można się zastanowić, czy można ją wyłączyć? Zmienić? Wgrać coś innego?

Skąd to się bierze?

Po co w ogóle zatrzymywać się nad tym tematem i analizować swoje myślenie? Odpowiedź jest bardzo prosta. To, jak żyjemy wynika z tego, co myślimy. Znamy starą zasadę: najpierw pomyśl, potem rób, jednak wiele razy łapiemy się na tym, że zrobiliśmy coś, a potem tłumaczymy się innym starym: „nie pomyślałem”. Ale nie tylko o przemyślenie tego, czy innego problemu chodzi. Często nie zdajemy sobie sprawy, że nasze traktowanie innych i podejście do siebie samych warunkowane jest jakimś obrazem rzeczywistości, który ten niewidoczny głos w głowie nam prezentuje.

Skąd się bierze ta narracja? Trochę z wychowania, z tego czego doświadczyliśmy lub nie od bliskich nam osób. I jeszcze: z kultury, z opowieści innych ludzi o świecie, z takiego a nie innego sposobu przekazywania wiary. Warto zatem zastanowić się nad tym, jaką mamy w głowie narrację i skąd ona się tam wzięła.

Dlaczego to istotne w perspektywie wiary? Ponieważ już św. Paweł mówił: „wiara rodzi się z tego co się słyszy, tym zaś co się słyszy jest słowo Boże” (Rz 10,17). Tylko niestety nigdy nie jest tak, byśmy słyszeli tylko słowo Boże i oczywiście we właściwy sposób je interpretowali. Słyszymy różne głosy i różne perspektywy postrzegania rzeczywistości. Wszystkie one łączą się w jedną, niekoniecznie spójną narrację w naszej głowie. Ta z kolei warunkuje reakcje, zachowania, sposób postępowania w danych sytuacjach. Naiwnością byłoby sądzić, że potrafimy się odciąć od tego co słyszymy w głowie. Formą nieodpowiedzialności jest też bezkrytyczne i bezwolne przyjmowanie różnych opinii na temat nas samych, świata czy Boga.

Zakotwiczeni

Jeśli narracja wpływa na nasze postępowanie, to zapewne z doświadczenia wiemy, że może to być wpływ dobry lub zły, mieć dla nas pozytywne lub negatywne konsekwencje. Inaczej jeszcze: może nas wzmacniać i budować lub rujnować. Być jak kotwica przywiązująca do tego dobre lub ciągnąca na dno patologii.

Z narracją problem jest jeszcze taki, że czasami ulegamy złudzeniu o jej jedyności i powszechności. Co w praktyce prowadzi do licznych nieporozumień, bo przecież wszyscy zapewne myślą tak jak my. Jeszcze trudniej bywa, gdy próbujemy wgrać sobie inną narrację, a reszta otoczenia ciągle myśli, że słuchamy starej. Dlatego nie rozumie nowego sposobu postępowania czy reakcji na stare, ale oglądane z innej perspektywy sytuacje.

Czy rozprawianie się z narracją jest grą wartą świeczki? Zdecydowanie tak. Zapewne nieraz nie podobały nam się różne nasze zachowania, a pewnie niektóre denerwują nas notorycznie. Czujemy, że to czy coś innego negatywnie wpływa na codzienne funkcjonowanie albo chociażby samopoczucie. Próbujemy zacząć działać inaczej i znowu to samo. Nie podajemy się, a efekt dalej mizerny. Z czasem zaczyna to wyglądać jak syzyfowa praca. I nie potrafimy zrozumieć czemu ciągle nam nie wychodzi.

Chrześcijaństwo od początku było przekonane, że to właśnie zmiana myślenia skutkuje nowym działaniem. To właśnie oznacza greckie słowo metanoia, tłumaczone jako nawrócenie. Dość łatwo utożsamiamy je po prostu z postępowaniem. A gdzieś nam ucieka, że najpierw potrzebne jest nowe myślenie. Nowa narracja w naszej głowie.

***

Sięgnij do innych tekstów autorki.

Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć na PATRONITE.