Czy pobożność może być szkodliwa?

Mnogość praktyk niekoniecznie musi być wyrazem autentycznej pobożności. Wręcz przeciwnie. Kiedy zatem pobożność nie jest pobożnością?

Można odnieść wrażenie, że powszechne wśród wierzących rozumienie pobożności ogranicza ją do zewnętrznych form kultu i przejawów gorliwości religijnej. Jaki jest człowiek pobożny? To ktoś, kto się modli, uczestniczy w liturgii i różnego rodzaju nabożeństwach. Ktoś, kto wykazuje się gorliwością w praktykach religijnych. Jest to jednak dość płytkie spojrzenie na pobożność, koncentrujące się na tym co zewnętrzne. Ostatecznie ta mnogość praktyk niekoniecznie musi być wyrazem autentycznej pobożności. Wręcz przeciwnie.

Kiedy pobożność nie jest pobożnością?

Jedna z podstawowych form zdeformowanej pobożność przejawia się rozbieżnością między praktykami religijnymi a brakiem miłości do bliźniego. Czasem przybiera ona ostrą formę odpychania czy wręcz potępiania innych ze względu na ich braki, słabości czy niemoralny sposób postępowania. Prawo i formy pobożności stanowią tu główny punkt odniesienia. Kondycja czy sytuacja osoby, która zdaniem innych nie potrafi dostosować się do przyjętych norm nie ma tu znaczenia.

To jedna strona tej chorobliwej rozbieżności. Druga to zaniedbywanie obowiązków względem bliskich, której wytłumaczeniem mają być zobowiązania modlitewne czy duszpasterskie, niepozwalające przyjść im z pomocą. Nieraz można zauważyć to zjawisko u osób bardzo zaangażowanych: brak czasu dla najbliższych tłumaczą one zaangażowaniem w posługę duszpasterską i jej wyższym priorytetem.

Synowska odpowiedź to „chcę”

Podobnie jak wobec innych, tak i wobec samego siebie można niezdrowo mnożyć różnego rodzaju praktyki. Można trzymać się zbyt rygorystycznie pewnych zobowiązań, nie patrząc na swój stan zdrowia ani zmieniającą się sytuację i okoliczności życiowe czy zawodowe. W najlżejszym wypadku kończy się to wyrzutami sumienia czy poczuciem niewypełnienia jakichś zobowiązań wobec Boga. Możemy obwiniać się, że jesteśmy źle zorganizowani i gdybyśmy się bardziej postarali, to na pewno by się nam udało. Być może czasem czujemy się wówczas wierzącymi gorszej kategorii: inni wydają nam się lepsi, gorliwsi. 

Grozi tu życie pełne ciągłego napięcia, wynikającego z wewnętrznego przymusu i poczucia bycia niewystarczającym. I choć można mieć przy tym pobożne motywacje, to jednak postawa „muszę” charakteryzuje niewolnika. Synowska odpowiedź miłości na miłość Ojca to  „chcę”.

Zrobić coś dla Boga

Innym objawem niezrozumienia, czym w swojej istocie jest pobożność, jest postawienie relacji z Bogiem do góry nogami. Otóż, nieraz u osób bardzo gorliwie religijnych daje się zauważyć postawa „robienia czegoś dla Boga” i zobowiązywania się do wypełniania różnych praktyk. Czasem faktycznie jest to przejaw miłości lub doświadczanych natchnień Ducha Świętego. Nieraz jednak wkrada się w tą mnogość praktyk groźna perspektywa zapracowania na dobrą relację z Bogiem czy próba przekonania Go do spełnienia naszych próśb. 

Jak bardzo niebezpieczne i powszechne jest to zjawisko chyba nikogo nie trzeba przekonywać. Mnożą się wśród wiernych różnego rodzaju „sposoby” na Boga. Pojawiają się litanie, nowenny czy inne modlitwy, które trzeba odmawiać przez określony czas, by ta, czy inna sprawa rozwiązała się w pomyślny dla nas sposób. To odwrócenie porządku w naszej relacji do Boga. 

Jako istoty stworzone przede wszystkim jesteśmy tymi, którzy doświadczają obdarowania: życiem, wiarą i licznymi Bożymi darami dnia codziennego. Powinniśmy zatem wchodzić w postawę wdzięczności, ze świadomością, że tak naprawdę nie mamy co Bogu dać (za św. Pawłem: „Cóż masz czego byś nie otrzymał?”). Wszelka nasza gorliwość religijna powinna wynikać właśnie z tego doświadczenia.

Czym zatem jest zdrowa pobożność chrześcijańska? 

Przede wszystkim trzeba przypomnieć, że pobożność jest jednym z darów Ducha Świętego, związanym z cnotą religijności. W swojej istocie dotyczy ona wewnętrznego nastawienia w relacji do Boga. Jest z jednej strony ufnym powierzeniem się Bogu, oddaniem Mu, pragnieniem wypełniania Jego woli, a z drugiej uznaniem swoich słabości i ograniczeń. 

Człowiek pobożny, wie jak bardzo jest zależny od Boga, swojego Stwórcy. Ma realne poczucie swojej słabości i dlatego tym bardziej ufnie powierza się Bogu. Jego akty pobożności wynikają z oddania i wdzięczności za wszystko co otrzymał. Wie również, że w żaden sposób nie jest w stanie adekwatnie Bogu odpłacić, ani tym bardziej zasłużyć sobie na tę czy inną łaskę. Dlatego z zaufania i wdzięczności chce poszukiwać i wypełniać wolę Bożą w swoim życiu. 

I jeszcze: to wewnętrzne nastawienie jest autentyczną pobożnością, gdy przejawia się w rozeznanych zgodnie z wolą Bożą praktykach religijnych i praktykowaniu miłości bliźniego. Bóg w przeciwieństwie do nas jest spójny. Dla Niego miłość wobec Niego i drugiego człowieka absolutnie się nie wklucza. Wręcz przeciwnie: to ta sama miłość, tylko w dwóch różnych odsłonach.

Przeczytaj również: Kto wyrzuca ludzi z Kościoła?

Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć na PATRONITE