Chrystus Król. Czy to już przeżytek?

Czy uroczystość ta nie wydaje się lekko przestarzała? Jakby wyciągnięta z innej epoki? Czym dzisiaj dla nas - katolików XXI wieku - jest królowanie Chrystusa?

Chrystus Król

lbrownstone /Pixabay

Święto Chrystusa Króla ustanowił papież Pius XI na zakończenie roku jubileuszowego w 1925 r. Po reformie liturgicznej z ostatniej niedzieli października zostało ono przeniesione na ostatnią niedzielę roku liturgicznego. Zmieniła się też nazwa: na uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata. Czy jednak dla nas dzisiaj uroczystość ta nie wydaje się lekko przestarzała? Jakby wyciągnięta z innej epoki?

Żyjemy przecież w społeczności, w której władzę sprawuje prezydent, a ostatniego króla mieliśmy w XVIII wieku. Co więcej: jeśli przyjrzymy się panującym dzisiaj monarchom, to widzimy, że ich władza w większości przypadków nie jest absolutna. Często to po prostu funkcja reprezentacyjna, ewentualnie koordynująca. Jakie są więc teologiczne podstawy tej uroczystości i jak dzisiaj rozumiemy panowanie Chrystusa?

Narody odchodzą od wiary

Zacznijmy od powodów dla których święto to zostało w Kościele powszechnym ustanowione. W encyklice Quas primas Pius XI stwierdza, że dzisiaj (czyli w latach 20. XX w.) wiele narodów odeszło od wiary katolickiej. Nie porządkują już swojego życia prywatnego ani publicznego według norm chrześcijańskich. W niektórych wypadkach było to dość radykalne odcięcie się i organizowanie życia społecznego według wizji państwa laickiego. 

W tym miejscu należy zaznaczyć jedną z istotnych cech nowożytnych państwowości. We wcześniejszych wiekach władca (król, cesarz) nieraz był sprzymierzony z hierarchią Kościoła katolickiego. Odejście od ustroju monarchistycznego pociągało zatem za sobą również zmianę stosunku do katolicyzmu. Niejednokrotnie oznaczało zdecydowane zmniejszenie jego roli w społeczeństwie. Ponadto moment w którym Pius XI wprowadza nowe święto, to etap powojennej odbudowy. Co za tym idzie: to czas przemian, związanych z demokratyzacją społeczeństw i większym zaangażowaniem obywateli w różnego rodzaju inicjatywy społeczne. 

Dlaczego ten kontekst jest tak istotny? Diagnoza Piusa XI była słuszna, ale powrót do jednolitości religijnej i powszechnego poszanowania nauczania Kościoła Katolickiego był już niemożliwy. Doszło bowiem do powszechnej zmiany paradygmatu stosunków społecznych: od jednostki posłusznej woli władcy do obywatela wybierającego, kto będzie nim rządził.

Do Niego wszystko należy

Warto jednak jeszcze w tym miejscu zauważyć teologiczną argumentację papieża. Otóż przypomina on we wspomnianej encyklice, że w roku 1925 minęło 1600 lat od Soboru Nicejskiego. To moment, w którym wprowadzono do symbolu wiary sformułowanie o współistotności Syna, Jezusa Chrystusa, wobec Ojca, tym samym uznając równość w boskiej naturze pomiędzy Ojcem a Synem. I właśnie odnosząc się do tego soboru papież przypomina, że ze względu na swoją boską naturę Jezus Chrystus jest władcą każdego człowieka i wszystkich narodów, w ten sposób, w jaki całe stworzenie należy do Boga i jemu powinno być poddane. Niezależnie czy narody te są chrześcijańskie, czy nie. Ponadto, Chrystus „ma do nas prawo”, ponieważ nas odkupił: ze względu na fakt przelania przez Niego własnej krwi dla naszego zbawienia już do Niego należymy.

Do kwestii Chrystusowego królowania, a jednocześnie osobistego wyboru wiary każdego człowieka i relacji pomiędzy Kościołem a światem, w tym i władzą państwową wraca Sobór Watykański II. Po pierwsze, przypomina on o autonomii rzeczywistości stworzonej, czyli nauki, kultury, polityki. Jednocześnie stwierdza jednak, że nie zwalnia to Kościoła z głoszenia Ewangelii, która zawiera prawdę dotyczącą naszego zbawienia oraz wizji stosunków społecznych, jakich chce dla nas Bóg. 

Po drugie, w deklaracji o wolności religijnej przyznaje każdemu człowiekowi wolność wyboru religii i prawo do jej praktykowania zgodnie z własnym sumieniem. Wynika to z godności jaką ma człowieka jako osoba. W obu konstytucjach o Kościele przypomniane zostaje jednak także, że człowiek przyjmuje podarowane mu zbawienie nie tyle przez zewnętrzną przynależność do Kościoła, ale przez osobistą odpowiedź, jaką daje przyjętej przez siebie wierze. 

I wreszcie, zarówno w konstytucji dogmatycznej o Kościele jak i konstytucji duszpasterskiej o Kościele świecie współczesnym znajdziemy sporo odniesień dotyczących królowania Chrystusa. Przypomina się, że jest On Mesjaszem-Królem namaszczonym przez Boga, Królem i Panem, Alfą i Omegą całej rzeczywistości, że Jego królestwo nie jest z tego świata i wreszcie, że On sam nam pokazał, że panować znaczy służyć. 

Jezus Chrystus Królem Polski?

Przypomniane wyżej nauczanie Piusa XI i Soboru Watykańskiego II pozwala odpowiedzieć na dzisiejsze pytania związane z uroczystością Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata. Czy zasadne jest mianowanie /ustanawianie Jezusa Chrystusa Królem Polski? 

Żeby na nie odpowiedzieć zastanówmy się najpierw, co mamy na myśli, kiedy mówimy o Polsce. Czy chodzi nam o obywateli Polski? Osoby mieszkające w naszym kraju? Co z tymi Polakami, którzy są na emigracji? Dalej: przecież można być Polakiem, a niekoniecznie katolikiem, chrześcijaninem czy wręcz człowiekiem wierzącym. Czy możemy zatem narzucić komuś religijny wybór, skoro wyraźnie nauczanie Kościoła mówi o szacunku dla decyzji wyboru religii? 

A nawet jeśli dokonalibyśmy takiego aktu jako część społeczeństwa, to czy to coś zmieni? Czy może zmienić? Przecież gdy człowiek sam nie przyjmie wiary, jeśli osobiście nie wejdzie w relację z Jezusem, to nie zmieni swojego życia. Nie wejdzie na drogę nawrócenia i nie zmienią się jego relacje społeczne. To dzieje się, gdy człowiek z własnej woli poddaje się Bożemu działaniu. 

Bóg szanuje naszą wolność, dlatego my również powinniśmy pozwolić z niej korzystać innym. Z perspektywy społeczeństwa, które przynajmniej formalnie jest w większości katolickie może taka deklaracja nie wydaje się nam kontrowersyjna. Ale gdyby statystyki się odwróciły i bylibyśmy kilku procentową mniejszością wyznaniową, to czy chcielibyśmy, by wyznawcy np. islamu ogłosili Mahometa królem Polski? Pewnie odebralibyśmy to jako atak na naszą wolność religijną i mieszanie porządku świeckiego z religijnym. No właśnie.

W obecnym kontekście kulturowym utopią jest marzenie o społeczeństwie jednolitym wyznaniowo, narodowościowo czy w ogóle poglądowo. Siłowe wprowadzanie tego typu rozwiązań zawsze kończy się dla poszczególnych jednostek i społeczności tragicznie. Wyzwaniem, przed którym dziś stoimy, jest sztuka życia w szacunku pomiędzy fundamentalnymi dla nas różnicami w postrzeganiu świata, czy wyznawaniu religii.

Czym dla nas jest królowanie Chrystusa?

Zatem, czym dzisiaj dla nas – katolików XXI wieku – jest królowanie Chrystusa? Przede wszystkim, idąc za Ewangelią i nauczaniem Kościoła, to uznanie, że jest On początkiem i celem naszego życia i wszystkich jego wymiarów. W dodatku chcemy żeby tak było, bo wybraliśmy Go jako króla /władcę naszego życia. Chcemy przyjąć Jego sposób widzenia rzeczywistości i postępowania, który popularnie nazywamy nowym prawem, opartym na przykazaniu miłości Boga i bliźniego. Chcemy stosować je we wszystkim, na co składa się nasza codzienność. 

I wreszcie, chyba najtrudniejsze. Jego panowanie nie jest z tego świata, ani nie jest według jego standardów. Ewangelia pokazuje nam naszego Króla jako Tego, który dostrzega tych najmniejszych i najsłabszych. Który przychodzi, żeby służyć, a nie żeby Mu służono. Wreszcie: który nie jest Bogiem przemocy. Nie wysyła swoich uczniów na świętą wojnę w imię obrony wartości chrześcijańskich, ale jak owce między wilki, bez trzosa i sandałów, by właśnie tak mogli wprowadzać pokój. Sam zaś pozwala sobie być niesłusznie oskarżonym, wyszydzonym, ubiczowanym, pogardzonym, odartym z godności. 

Nie musi dochodzi swego, wyciągać szabelki i walczyć o racje. On jest Królem, niezależnie od tego, czy ktoś to przyjmuje, czy nie. Nikt i nic tego nie zmieni.

Przeczytaj również: Czy pobożność może być szkodliwa?

Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć na PATRONITE.