Artykuły dla tagu — uchodźcy i migranci

 

Obecna sytuacja jest absolutnie nie do przyjęcia. Powinna być nie do przyjęcia nie tylko dla chrześcijan, ale dla wszystkich, dla których najważniejszy jest człowiek.

Ostatnie kategoryczne wypowiedzi premiera odnośnie do migrantów wywołał zapewne przyjęty niedawno unijny pakt migracyjny. Retoryka antyemigrancka się politycznie opłaca. Umówmy się, że głosy ludzi z Grupy Granica to nie jest zbyt wiele. Zresztą, na kogo pójdą głosować? Przecież nie na PiS, prawda? No, chyba, że na wybory nie pójdą, to mógłby być problem… Gorzej z tymi, którzy wierzą, że migranci stanowią zagrożenie. O, ci mieliby na kogo zagłosować! I wszystko jasne :/ Tyle chłodnej polityki. I od razu mówię: to nie jest żadne usprawiedliwienie. Tak, rozumiem, że to się opłaca. Rozumiem nawet, że poparcie paktu i samej migracji mogłoby być… Czytaj dalej »

Zwyciężą uznane przez Kartę Narodów ONZ i doktrynę społeczną Kościoła rozwiązania czy krótkowzroczność sprawujących aktualnie rządy we Włoszech ugrupowań?

Pytany w drodze z Marsylii do Rzymu czy nie czuje się rozczarowany polityką emigracyjną, papież Franciszek potwierdził. Nie wiedział jeszcze, że za kilka dni będą miały miejsce wydarzenia, które potwierdzą jego odczucia. Zacznijmy od końca. W piątek 29 września, gdy większość mediów katolickich zajęta była przygotowaniami do konsystorza i wigilii ekumenicznej, w mediach społecznościowych pojawił się film rejestrujący dramat. Tego dnia, o 9:15, libijska łódź patrolowa staranowała ponton z 50. migrantami. Następnie zostali oni zabrani na łódź straży przybrzeżnej. Tu paradoks: dostarczonej w 2018 roku przez Włochy, w ramach umowy o ochronie granicy morskiej. Nie ulega wątpliwości, że wszyscy trafili… Czytaj dalej »

Wszyscy są zainteresowani drogą do pokoju. Jestem gotów. Jestem gotów uczynić w tej sprawie wszystko - mówi Franciszek. Pokoju nigdy nie osiąga się poprzez zamknięcie - dodaje.

Franciszek wrócił do Rzymu. Prawdopodobnie w dobrej kondycji. Choć w rozmowie z dziennikarzami narzekał na konieczność posługiwania się laską. Ale to nie stan zdrowia papieża był głównym przedmiotem zainteresowania podróżujących volo papale. Zapewne nikt nie przypuszczał, że pierwsze kontakty Franciszka z Węgrami sięgają lat sześćdziesiątych. Do Buenos Aires przybyli wypędzeni z kraju nad Balatonem jezuici. „To było bardzo piękne doświadczenie. Dotknął mnie ich ból bycia uchodźcą i brak możliwości powrotu do domu. W kraju zostały Siostry Świętego Maksymiliana Marii Kolbego. Żyły, w obawie przed wyrzuceniem, w ukryciu”. To właśnie z tego czasu pochodzi tytułowy gulasz i tokaj. „Nie rozumiałem ich… Czytaj dalej »

Myślę, że przydałaby się tu inicjatywa Kościoła instytucjonalnego. Wspólnota wierzących zapewne i tak - jak zwykle - zrobi, co będzie mogła...

Gdy piszę ten tekst za oknem jest złota polska jesień. Kolejne dni mają być stosunkowo ciepłe, oczywiście jak na tę porę roku. A jednak nieuchronnie zbliża się kolejna zima i nie sposób nie przypomnieć o sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. Problem właściwie zniknął z mediów, ale przecież nie zniknął w rzeczywistości. Ludzie nieustannie przechodzą, a mieszkańcy Podlasia kolejny rok prowadzą swoistą wojnę partyzancką w obronie ich życia. Znalezionym w lesie ciągle grozi wywózka na granicę.  Za chwilę ryzyko wędrówki - i tak bardzo wysokie - wzrośnie. Tym bardziej potrzeba o nich pamiętać. Bez naszej pomocy - choćby finansowej - nie da… Czytaj dalej »

Mamy prawo do swojego państwa, do jego obrony i strzeżenia granic. Ale czy prawo do życia umierającego w lesie uchodźcy (albo lepiej: człowieka) nie jest świętsze?

Gdy głodni uczniowie w szabat łuskali kłosy Jezus, przytaczając różne sytuacje na ich usprawiedliwienie, mówi też o tym, co robią w szabat kapłani w świątyni. I dodał: „Tu jest coś większego niż świątynia” (por. Mt 12,1-8). Można powiedzieć, że sakralizuje zaspakajanie głodu. Stąd przykład Dawida i jego ludzi, którzy, gdy poczuli głód, jedli chleby pokładne. Człowiek ma prawo do życia, a więc i do karmienia go. To jest świętsze niż prawa świątynne.  W tradycji judeochrześcijańskiej „święte” kojarzone jest z czymś absolutnym. Nie można go na coś wymienić, nie można nim handlować. Dlatego potępiano symonię i zakazywano handlu poświęconymi dewocjonaliami. Dzisiaj… Czytaj dalej »

Proszę mi nie mówić, że chcemy zachować nasze wartości. No, chyba że „nasze wartości” nie mają nic wspólnego z chrześcijaństwem, a są jedynie mieszaniną strachu przed innością i egoizmu.

Wojna na Ukrainie trwa już ponad trzy miesiące. Od trzech miesięcy niespodziewanie Polska stała się krajem, w którym język ukraiński słychać na ulicach bodaj równie często, co polski. Budzi to pewne niepokoje, czasem nieprzychylne komentarze, ale jednak niezbyt często. Trwa przecież wojna, dobrze o tym wiemy. Kompletna cisza zapanowała natomiast wokół tego, co dzieje się w północnej części wschodniej granicy Polski, na odcinku, na którym graniczymy z Białorusią. I nie tylko na granicy. Także wokół niej - ciągle przecież przygraniczne miejscowości (w tym żyjące z turystyki, jak Białowieżą) są strefą ograniczonego dostępu. Stacjonuje tam tylko wojsko… Kryzys na granicy z… Czytaj dalej »

Oto w imię obrony przed ludźmi, którymi rzekomo rządzi strach i są gotowi na zabijanie, pozwalamy sobie na strach przed nimi i w konsekwencji na stosowanie nawet brutalnej przemocy oraz narażanie na utratę życia.

Piłat wydał wyrok na Jezusa, bo się bał. Bał się cesarza, bał się, że doniosą na niego, iż nie jest przyjacielem władcy. Kajfasz bał się, że przyjdą Rzymianie (choć już byli) i zniszczą lud Izraela. Dlatego wydał niewinnego na śmierć. Podobnie po Zmartwychwstaniu arcykapłani i starsi bali się uczniów Chrystusa. Kazali im milczeć i sprzyjali ich uwięzieniu oraz zabijaniu. Pobożne i wpływowe niewiasty oraz znaczniejsi obywatele uruchomili prześladowanie Pawła i Barnaby. Czego się bali? Czy tego samego co ci, którzy oklaskiwali katowanie męczenników na stadionach? Często nazywali ich ateistami, bo chrześcijanie i filozofowie nie wierzyli w ich bogów i co… Czytaj dalej »

Zadajmy sobie pytanie, dlaczego tych ludzi - mających w sobie tyle siły, tyle wrażliwości, tyle chęci pomocy potrzebującym, wypełniających tak doskonale dzieła miłosierdzia - nie ma w naszych parafiach? Dlaczego nie uczestniczą w naszych mszach świętych, w nabożeństwach?

„Pomoc Polaków dla Ukraińców jest jak nowy cud rozmnożenia chleba…” - powiedział w rozmowie z Radiem Watykańskim o. Misza Romaniv, dominikanin z Ukrainy. Około 87 proc. mieszkańców Polski to katolicy. Mam na myśli osoby, które przyjęły chrzest, Eucharystię i bierzmowanie, czyli cały pakiet sakramentów wtajemniczenia chrześcijańskiego - przygotowania do dojrzałego i świadomego chrześcijańskiego życia. W praktyce jednak nasza edukacja katechetyczna zatrzymuje się na przygotowaniu do Pierwszej Komunii Świętej czyli ogranicza się do podstawowego katechizmu. Dzieci uczą się dziesięciu przykazań, trzech cnót teologicznych, czterech cnót kardynalnych, siedmiu sakramentów, siedmiu grzechów głównych, czasem dodaje się do tego uczynki miłosierdzia i osiem błogosławieństw.… Czytaj dalej »

To pytanie - ile jesteśmy w stanie poświęcić dla życia zgodnego z wartościami - jest wbrew pozorom skierowane także do każdego z nas osobiście.

Mijający właśnie miesiąc wojny wydaje się być drastycznym zakończeniem weneckiego karnawału, w którym do tej pory uczestniczył nasz świat. Karnawał ten ma to do siebie, że - oprócz wyśmienitej zabawy - można w jego trakcie pod pięknymi, kolorowymi maskami ukryć wiele kompromitujących sytuacji. Być może jednak mimo tragedii za naszą wschodnią granicą świat dalej brałby udział w balu maskowym, gdyby nie prezydent Zełenski. Przysłuchując się jego wypowiedziom nie sposób nie zauważyć, jak często odwołuje się do kategorii najwyższych i najważniejszych. Stawia nas tym samym wobec absolutnej powinności opowiedzenia się za podstawowymi prawami człowieka: prawem do życia, humanitarnego traktowania, wolności osobistej, samostanowienia… Czytaj dalej »

W ogniu walki medialnej podajemy czasem informacje przerysowane. Tu byłbym jednak ostrożny, nawet gdy nie są one kłamstwem. Bo komu to służy?

Coraz częściej chcemy pomagać rozpowszechniając informacje. Nie tylko bierzemy udział w zbiórkach, ale i informujemy o nich. Dajemy zasięg różnym „dobrym” akcjom, lajkujemy, udostępniamy. Nie zawsze jesteśmy pewni, czy to nie jest jakieś naciąganie, ale uważamy, że lepiej zaryzykować i próbować pomóc, niż nie pomóc, skoro nie jesteśmy w stanie zbadać źródła. Takie nastawienie niestety ociera się o hołdowanie zasadzie cel uświęca środki. W czasie wojny to bardzo nęcąca zasada. Też w sferze informacyjnej (dopiero po latach dowiadujemy się, jak w imię zwycięstwa oszukiwano nas podczas konfliktów). Panująca atmosfera wojny informacyjnej skłania nas do dawania wiary wieściom (a nawet bajkom),… Czytaj dalej »