Artykuły dla tagu — Kościół i państwo

 

Doniosłą instancją moralną można być tylko wtedy, gdy ludzie mnie za taką uznają. (Nad)używanie wielkich słów do obrony własnych interesów prowadzi w przeciwnym kierunku.

Co jakiś czas słyszę słowa o zagrożeniu wolności religijnej stosowane do sytuacji w Polsce. Wielkie słowo, stosowane w kontekście, który tu nie przystaje. Wolność religijna jest prawem do wyznawania swojej wiary swoim życiem. Tym prywatnym i publicznym. Chroni prawa człowieka do zachowania własnej tożsamości i wyrażania jej. Nie jest ochroną praw instytucji, to wtórne. Warto zaznaczyć, że jest to prawo do wyznawania religii lub nie. To znaczy: nikt nie może być z powodu wyznania prześladowany, ale i do wyznawania czy praktykowania jakiejkolwiek religii zmuszany. Wolność religijna jest zatem także prawem do nie-wyznawania. To prawo także ateistów. Konflikt wolności Wolność religijna… Czytaj dalej »

Obywatele, którzy zrzucają się do wspólnej kasy, powinni wiedzieć, ile z niej idzie na pomoc socjalną i czy ona rzeczywiście trafia do niezdolnych, by zadbać samemu o swoje potrzeby.

Minęły wybory. Można więc swobodniej zastanowić się, a zwłaszcza napisać o programach „plus”, czyli 500+ lub nawet 800+. Tym bardziej, że jedna strona sceny politycznej wzięła je na swoje sztandary, a druga obiecała, że to, co raz zostało dane, nie zostanie odebrane. Zatem, nawet jeśli ocenimy je krytycznie, i tak trudniej będzie oskarżyć nas o stronniczość polityczną. Nie jest moją intencją ocenianie skuteczności tych transferów socjalnych. Choć praktyczne owoce też są ważne. Pamiętamy, że głównym motywem miała być próba odwrócenia spadkowej tendencji demograficznej. Początkowo coś drgnęło. Ale potem wróciło do starego stanu. Nikt się już nie trzyma tej argumentacji. Zaznaczyła… Czytaj dalej »

Podsumowując: Kościół „zasłużył” sobie na te chęci do odseparowania go od państwa. Ale trzeba też zapytać, kiedy to państwo „zasługuje” sobie na odseparowanie od Kościoła instytucjonalnego?

Po wyborach dyskusja o rozdzieleniu Kościoła od państwa, miejmy nadzieję, nabierze bardziej merytorycznego charakteru. Wiemy, że duże i tradycyjne wspólnoty religijne są częścią państwa. Odgrywają role społeczne. Niejednokrotnie wyręczają państwo lub „tylko” z nim współpracują w podejmowaniu zadań ważnych dla wszystkich obywateli. Na przykład Caritas ze swoimi sieciami pomocowymi opartymi często o parafie ma potencjał, na którego lekceważenie żadne rządy nie powinny sobie pozwalać. Z drugiej strony - postulat skończenia z sojuszem ołtarza z tronem płynie nie tylko ze środowisk pozakościelnych. Również wierzący dostrzegają szkodliwość tego sojuszu. Także dla Kościoła. „Zasłużyli” sobie Często motywacja podobnych wezwań płynie z krytycznego spojrzenia… Czytaj dalej »

Dane, które przynoszą nam różne spisy są użyteczne. Ale i niebezpieczne. Widać to w polityce, zwłaszcza parlamentarnej, widać też w Kościele.

Dawidowi oberwało się za to, że policzył swój lud (zob. 2Sm 24). A w zasadzie oberwało mu się za to, że policzył osobno Judejczyków i całą resztę. Policzył dwie strony. I miał namacalne dane co do różnicy między nimi. Wiedział, gdzie jest więcej szabel. Ale tak naprawdę oberwało się nie tyle jemu, co ludowi. Bo wszyscy cierpią, gdy szable są policzone. Nie potępiam nauki, jaką jest statystyka. Dane, które przynoszą nam różne spisy są użyteczne. Ale i niebezpieczne. Widać to w polityce, zwłaszcza parlamentarnej, widać też w Kościele, szczególnie po dorocznym liczeniu wiernych. I w skali kraju i w skali… Czytaj dalej »

Wyobraź sobie. Odważ się na współczucie, dla każdego. Dużego i małego. Tego, kto krzyczy, i tego, kto krzyczeć nie jest w stanie. Niech ono zrodzi zaangażowanie.

Już po wyborach. Jedni się cieszą, inni martwią, może nawet boją. Nakręcono przecież lęki przed drugą stroną sporu. One nie znikły, żyją w ludziach. Będą jakiś czas trwały nawet, jeśli przestaniemy je podkarmiać. A na to się niestety nie zanosi. Przed nami kilka miesięcy układania współpracy, zapewne pierwszych zmian. Myślę, że to najlepszy moment, by zastanowić się, co powinno oznaczać bycie chrześcijaninem w polityce. Chrześcijaninem, to znaczy kimś, kto przyznaje się do Jezusa, kto wybiera Jego drogi. Tytuł tego tekstu jest oczywiście nawiązaniem do dokumentu wydanego przed wyborami przez Radę ds. Społecznych KEP. Ale niech to nawiązanie pozostanie tylko na… Czytaj dalej »

Dana historia, legenda, przypowieść ciągle przemawia - stąd warto było ją spisać. Nie dlatego coś nas inspiruje, bo jest w kanonie. Jest w kanonie, bo nas inspiruje.

Poniedziałek po wyborach. Miasto średniej wielkości. Środek dnia, a na schodach w ratuszu koczują członkowie komisji wyborczych z ogromnymi worami pełnymi dokumentów. Czekają, aż im wszystko potwierdzą i pozwolą w końcu pójść do domu. Pracowali przed wyborami. Całą niedzielę pilnowali oddawania głosów. Bywało, że do późna w nocy. Potem liczenie. Padają na nos ze zmęczenia, a jeszcze muszą w miarę przytomnie zatwierdzić owe potwierdzanie ich pracy. Czy to nie jest heroizm?  W imię czego? W imię uczciwości. By było uczciwie. By nie dało się oszukiwać. Jak takich nie wspierać? Jak się za nich nie modlić? I jak im nie dziękować?… Czytaj dalej »

Ale przecież wybory będą „sfałszowane”. Zawsze są jakieś naruszenia. Co zrobić, by takie wieści nie spowodowały „ataku na Kapitol”?

„A co, jak sfałszują wybory?” Gdy słyszymy takie pytanie, podskórnie rodzi się obawa o przemoc, o wojnę domową. I rzeczywiście - podstawowym ciosem w demokrację jest niszczenie wiarygodności wyborów. Jeśli mechanizm wyborczy będzie powszechnie podważany, to przekazywanie lub zatrzymywanie władzy odbywać się będzie na zasadach niedemokratycznych. W wyniku zamachu stanu, rewolucji, wojny domowej, stanu wojennego itp. Zatem krwawo. Jeżeli chcemy tworzyć cywilizację życia, a nie śmierci, to powinniśmy robić, ile się da, by unikać zabijania. Dlatego demokracja (nieudawana) jest jak najbardziej chrześcijańskim wyborem. Jednak demokracja, w której fałszuje się wyniki wyborów, nie spełnia pokładanych w niej nadziei. Prędzej czy później… Czytaj dalej »

Zastanówmy się, co pomyśli sobie przeciętny katolik wyborca po przeczytaniu dokumentu „Vademecum wyborcze katolika” wydanego przez Radę ds. Społecznych KEP.

Zastanówmy się, co pomyśli sobie przeciętny katolik wyborca po przeczytaniu dokumentu „Vademecum wyborcze katolika” wydanego przez Radę ds. Społecznych KEP. Zaraz po usłyszeniu tytułu zapewne: „Oho, chcą mnie namówić do głosowania na pewną znaną partię”. Choć w dokumencie nie pada nazwa żadnej partii, to owo podejrzenie jakoś się samo narzuca ze względu na czas publikacji. Gorąca kampania wyborcza to nie jest odpowiednie miejsce na wyważone rozważania o charakterze etycznym. Uczestnictwo Po pierwszym punkcie, w którym przeczyta: „Udział w wyborach jest obowiązkiem sumienia katolika”, pewnie się zastanowi, dlaczego musi iść na wybory. Bo tak zrozumie obowiązek sumienia. I zdziwi go to.… Czytaj dalej »

Może już czas, aby zamiast tylko o "dawaniu świadectwa” czy "umacnianiu rodzin" rozmawiać o finansach, odpowiedzialności wspólnoty, zwiększeniu kompetencji rad parafialnych czy ekonomicznych.

 W szkołach coraz bardziej odczuwa się brak nauczycieli. Zmęczeni kolejnymi reformami, niskimi płacami i presją ciągłych kontroli, odchodzą. Brakuje także katechetów. Gdy zaczynałam pracę w zawodzie we Wrocławiu trudno było o pracę dla świeckiego. Pierwszeństwo mieli księża. Wielu moich znajomych zdążyło się przebranżowić. Obecnie w pracy dla katechety w większych miastach można przebierać. Szkoły występują do wydziałów katechetycznych o zmniejszenie godzin religii nie tylko z powodu braku chętnych uczniów, ale i braku katechetów. W moim mieście wszyscy świeccy mają powyżej etatu. Z jednej strony - można wybierać w ofertach, więc dobrze. Z drugiej - to świeccy mają większą motywację do… Czytaj dalej »

Czas głośno przypominać naukę społeczną Kościoła, przykazania i Ewangelię. Jeśli Kościół tego nie zrobi, nową "ewangelię" napiszą nam po wyborach politycy.

Kampania wyborcza w pełni. Słyszymy obietnice skierowane w stosunku do różnych grup społecznych- emerytów, nauczycieli, rodziców. W tle referendum z kontrowersyjnymi pytaniami. Kościół hierarchiczny na razie w pozycji obserwującej, jakby już odrobił lekcje z poprzednich kampanii.  Choć pojedyncze usterki oczywiście się zdarzają. Mam wrażenie, że Kościół a właściwie biskupi nie mają  pomysłu, w jaki sposób mogliby towarzyszyć wiernym w zbliżającym się  czasie wyborów. Oczywiście, w kampanię angażować się nie może. Nie powinien wskazywać jak i na kogo głosować. Ale właśnie w tym czasie politycy chętnie "zagospodarowują" osoby wierzące.  Wykorzystują religię i wiarę, lęki i nadzieje przede wszystkim katolików. Przy milczeniu… Czytaj dalej »