Artykuły dla tagu — duchowość

 

Jeżeli ktoś potrafi wytłumaczyć dziecku, o co mu chodzi, to znaczy, że wie, o co mu chodzi. Inaczej istnieje podejrzenie, że skomplikowany język służy mu do przykrycia własnej ignorancji.

Prosto czy nieprosto? Wbrew pozorom nie jest łatwo odpowiedzieć na to pytanie, gdy zastanawiamy się nad sposobem przepowiadania we wspólnocie Kościoła lub w jej imieniu. Bo choć papieskie wezwanie do prostoty, idące zresztą w parze z Jezusowym wysławianiem Ojca za objawianie wspaniałości prostaczkom, jest zazwyczaj dobrze odbierane przez wiernych a nawet przez znaczną część kleru, to jednak budzi też pewne wątpliwości. I nie chodzi tylko o niechęć do uproszczania przekazu płynącą z konieczności wysilenia się, by slang teologiczny, którym przesiąkło się w seminarium, przetłumaczyć na język bardziej życiowy. Ignacy Loyola wprost wzywa wykształconych jezuitów, by uczyli także dzieci. Po co?… Czytaj dalej »

Nigdy nie będzie „dobrych” czasów. Ale w każdym czasie jesteśmy wezwani do podejmowania dobrych decyzji.

Adwent to wchodzenie z ciemności do światła. Czekamy w mroku na Tego, który ma przyjść z darem zbawienia. Symbolem tego czasu jest lampion. Wyraża naszą gotowość do oświetlania drogi dla Zbawiciela, ale też - być może - dla nas nawzajem. Żyjemy w czasie zagrażającej wojny, niepokojów społecznych, troski o klimat i gospodarkę. Szukamy rozwiązania dla bieżących problemów i spieramy się o najlepsze sposoby na ich rozwiązanie. Co dla jednych jest dobrem, dla innych będzie złem. Politycy także rozgrywają nastrojami, podobnie jak inne mniej lub bardziej formalne ugrupowania. Każdy chce coś zyskać. Nikt nie chce stracić. A już tym bardziej nikt… Czytaj dalej »

Jezus nigdy nie powiedział, że już nie potrzebujemy zmieniać naszego myślenia (nawracać go). Raczej mówił o podprowadzaniu ku prawdzie.

Straszenie relatywizmem moralnym służy często do deprecjonowania rozeznania. Ma powstrzymywać przed braniem pod uwagę konkretnych, szczegółowych ludzkich sytuacji. Podobnie relatywizm poznawczy jest nam podsuwany przed oczy, by zniechęcać do samodzielnego myślenia. Godzi to nie tylko w komfort psychiczny wiernych, ale przede wszystkim w Jezusowy sposób głoszenia Ewangelii. Jezus - patrząc na ubogą wdowę przy skarbonie - mówi, że ona wrzuciła najwięcej. Więcej niż bogacze, którzy wrzucali z tego, co im zbywało. Można by Mu zarzucić relatywizm poznawczy. Bo przecież widać gołym okiem, że oni złożyli w skarbonie dużo większe sumy niż jej dwa pieniążki. Zatem Jezus kłamał? To byłby wniosek… Czytaj dalej »

Co jest z nami nie tak, że potrzebujemy, żeby Papież co roku przypominał nam to, co bezpośrednio wynika z naszej wiary? I powinno być dla nas oczywiste?

Nie powinniśmy patrzeć tylko na wielkie problemy ubóstwa na świecie, ale na to co możemy zrobić każdego dnia. To fragment orędzia Papieża Franciszka na VIII Światowy Dzień Ubogich.  Proste słowa, można powiedzieć oklepane, a jednak w swojej prostocie trudne do wykonania. W naszym Kościele to wydarzenie jest jakoś pomijane. Podchodzimy z nieufnością do prostoty Ewangelii, zwracającej uwagę na tych najmniejszych i pomijanych. Wolimy wielkie projekty, płatne eventy i koncerty na stadionach oraz znanych rekolekcjonistów (których coraz częściej także można posłuchać za finansowym wsparciem). Akcje na rzecz ubogich trącą trochę w naszej świadomości "lewactwem". Przecież Jezusa spotyka się w kościele na… Czytaj dalej »

Skoro wiemy już co można zrobić i jak, to wykorzystajmy medialną wiedzę, aby wykorzystać ją w "niemedialnej" rzeczywistości.

Dalej żyjemy wydarzeniami Synodu. Nasłuchujemy wieści z Watykanu, może dyskutujemy o tym, co do nas dociera. Ale też zaglądamy czasem na różnego rodzaju portale internetowe, czytamy artykuły. Niektórzy mają swoich ulubionych duszpasterzy czy wspólnoty - ewangelizacyjne, liturgiczne czy modlitewne. Powstają profile konkretnych wspólnot parafialnych. Obserwujemy nowe inicjatywy - kawiarenki i czytelnie dla parafian, klubiki dla matek z dziećmi, bardzo rozwiniętą działalność społeczną. Czujemy, że z tą właśnie grupą lub duszpasterzem "jest nam po drodze". Wyobrażamy sobie, jak by rozkwitło nasze życie duchowe, gdyby to ten właśnie ksiądz był naszym duszpasterzem. Albo gdyby te konkretne grupy działały na naszym terenie.  Wpłacimy czasem… Czytaj dalej »

Jeśli Kościół ma być dziś kontrkulturowy, to przede wszystkim w tym sensie, by rezygnować z mocnych środków obrony własnych interesów, z pokładania nadziei w pieniądzach i władzy.

Gdyby przyszedł na wasze zgromadzenie człowiek [bogaty] i przybył także ubogi… Bogaty może mniej. Ale posiadający władzę, to już co innego. Weszło nam to w krew tak bardzo, że nikogo już nie dziwią na liturgiach uroczyste powitania wybranych. To przecież dodaje splendoru (na przykład pielgrzymce). Od razu można poczuć się ważniejszym i bardziej wpływowym. A ubogi? Cóż. Jest ich zbyt wielu, by w ogóle ich zauważyć. Chyba, że wyróżnią się negatywnie - np. brudem. Ale tacy raczej nie przychodzą. Dobrze wiedzą, gdzie nie są mile widziani. Tyle czytany wczoraj list św. Jakuba. Trzeba powiedzieć: to jedna ze spraw, w której… Czytaj dalej »

Jeśli Kościół ma być sakramentem jedności dla świata, to musi uważać, by jego narracja o ukrzyżowaniu i o męczennikach nie była jednostronna.

Citroën DS

Źródło: pixabay

Generał Charles de Gaulle przeżył tak wiele zamachów na swoje życie, że wytworzyła się teoria, iż spora część z nich była sfingowana przez jego współpracowników. Po co? W ten sposób miał zyskiwać na popularności jako bohater narodowy, męczennik. Jako ktoś tak wielki, że wrogowie chcą go zgładzić. Nie on jeden budował taki wizerunek. Motyw męczeństwa bardzo często staje się mitem założycielskim dla tożsamości. Skrzywdzili nas, zabili naszych bohaterów, zamachnęli się ich czy na nasze na życie, zatem to my jesteśmy pokrzywdzeni i mamy prawo do odwetu. A przynajmniej do zadośćuczynienia. Jesteśmy lepsi od tych krzywdzicieli. Tak się buduje resentyment. I… Czytaj dalej »

W ten sposób Kościół nigdy nie będzie sakramentem jedności dla świata. Wewnętrzne skłócenie nie zostanie zwyciężone.

Pan Jezus, żeby uzdrowić niemowę, uwolnił go od złego ducha (por. Mt 9,32-33). Zatem przyczyną niezdolności do mówienia nie było np. mechaniczne uszkodzenie strun głosowych, lecz raczej problemy związane z psyche. Tam, gdzie panuje zły duch, tam trudno o rozmawianie. Nikt nie słucha I znamy wiele sytuacji, gdzie ludzie nie mówią, bo jest tak źle, że nie chcą mówić. Często już nie chce im się mówić, bo nikt ich nie słucha. Czują się porzuceni przez tych, którzy powinni nadstawiać uszu na to, co oni mają do powiedzenia, czyli przez „pasterzy” („…byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza”, Mt… Czytaj dalej »

To nie On oczekuje od nas efektów, tłumów w kościołach i na stadionach. To nie nasza mowa i czyny przyprowadzają innych do Boga. Ale On sam.

Przy okazji rozmów o Synodzie można się dowiedzieć o wielu inicjatywach - zarówno poszczególnych parafii, instytucji kościelnych jak i pojedynczych osób. Na wszelki możliwy sposób pokazujemy, że my w naszych wspólnotach działamy i ewangelizujemy. Na wakacyjnej mapie do wyboru do koloru jest rekolekcji, koncertów, festiwali religijnych i kościelnych eventów.  Pomyślałam sobie nagle o tych, którzy już nie mają siły na organizowanie kolejnych akcji. Którym wyczerpały się pomysły na ściągnięcie ludzi do kościoła czy też zwyczajnie nie mają siły przebicia i możliwości. Organizując innym ich życie religijne, pomagając rozwijać się duchowo też się wyczerpujemy. Zaczyna nam brakować sił i chęci. Czasem… Czytaj dalej »

Zastanawiam się, ilu kandydatów do kapłaństwa widzi swoją drogę jako praktykowanie realnego ubóstwa. Skromnego. Bez złota.

Czy poczucie szczególnego wybrania jest dobre? Kandydaci do święceń kapłańskich słyszą, że to nie oni wybrali tę drogę, ale że zostali wybrani. I to nie przez ludzi, lecz przez samego Boga. Aplikuje się do nich słowa Jezusa skierowane do uczniów, którzy zostali przez Niego zaproszeni do grona naśladowców. I dochodzi do dziwnej sytuacji. Z jednej strony, by pokazać, że to nie jest wybór „arcykapłanów”, czyli ludzi, kładzie się nacisk na osobistą decyzję kandydatów. Ma być ona inspirowana poczuciem powołania. Ono oczywiście podlega weryfikacji ze strony formatorów i przełożonych, ale weryfikacja ta zasadniczo polega na wykluczeniu ewentualnych przeszkód. A z drugiej… Czytaj dalej »