Artykuły dla tagu — duchowość

 

Prorocy biblijni bywali niezłymi performerami. Ich happeningi doprowadzały do wrzenia. Machali flagami o różnych kolorach. Ale zawsze towarzyszyło temu słowo. Gest i słowo.

Jeśli chcemy kogoś sprowokować do zastanowienia, to zazwyczaj próbujemy obudzić w nim sprzeciw. Przeciągamy strunę, by pomyślał: „to nie tak” lub „to nie jest tak do końca”. Uruchomiamy w kimś proces krytycznego myślenia, gdy on odruchowo zarzuca nam przesadę. Wchodzi z nami w dyskusję, by wykazać, że nasza manifestacja jakiegoś przekonania jest zbyt radykalna. Ale jednocześnie, przy odrobinie dobrej woli, próbuje też zrozumieć nasz punkt widzenia. Tak byłoby idealnie. Prowokacja prowadzi początkowo do sprzeciwu. To oznacza, że dotarła do właściwego adresata. Bo po co przekonywać przekonanych? Ale jednocześnie sprzeciw w sprowokowanym uruchamia próbę pogodzenia pozornie przeciwstawnych stanowisk. Szuka on syntezy,… Czytaj dalej »

Nie wiem, co się wydarzy i do czego możemy doprowadzić. Nasze możliwości - nawet jeśli skończone - zapewne są spore. Czy nam się uda? Nie wiem. Wiem, że dobro ma sens. Każde dobro i każda miłość.

Trwający Rok Jubileuszowy ma upłynąć pod znakiem nadziei. Ma w ludziach obudzić nadzieję. Problem w tym, że świat, który widzimy - ten dalej od nas i ten tuż obok - do nadziei nie skłania. Raczej wręcz przeciwnie. W dodatku ostatnimi, od których oczekuje się przesłania nadziei, wydają się chrześcijanie. A już zwłaszcza katolicy. Nadzieja jest przecież ukierunkowana na przyszłość, a oni chcieliby wrócić do tego, co już dawno minęło, czyż nie? Już nawet pomijając te wszystkie rozkminy na temat postu, grzechu i podobnych… O nadziei nie wystarczy mówić. Zwłaszcza że zbyt łatwo jest o niej mówić głupio, upraszczając, naiwnie. Nadziei… Czytaj dalej »

Słowami warszawskiego już arcybiskupa można życzyć księżom, nie tylko na Górnym Śląsku, by byli „pasjonatami życia”, zaangażowanymi „w pełną miłości troskę o tych, którzy nas otaczają”.

Przede wszystkim duszpasterz

Zdjęcie ilustracyjne. Peter H / Pixabay

„Nie jestem politykiem, biznesmenem czy graczem. Nie jestem też czarodziejem, cudotwórcą i geniuszem. Jeśli takie pokładacie we mnie nadzieje, rozczarujecie się. Chcę być przede wszystkim duszpasterzem (…)” [1]. Takie słowa wypowiedział 14 grudnia 2024 roku w Warszawie abp Adrian Galbas SAC podczas ingresu do bazyliki archikatedralnej św. Jana Chrzciciela. Nie na długo zagrzał miejsce na Śląsku – papież ponad rok po objęciu przez niego sterów łodzi Kościoła katowickiego (17 VI 2023) skierował go do stolicy Polski: „Tę decyzję Ojca Świętego – jak tłumaczył 4 listopada, gdy oficjalnie ją ogłoszono – choć jest dla mnie po ludzku trudna, przyjmuję jako wolę… Czytaj dalej »

Ktoś, kto już nie wymyśla nowych prezentów, kto nie daje „więcej” niż ostatnio, jest jakoś niedołężny. Więcej nie może. A jednak pamięta. I w pewnym sensie daje wszystko, co ma.

Gdy połowę z tego, co mam dam temu, kto nie ma nic będziemy mieli tyle samo. Ale ta równość wcale nie będzie taka równa. Bo on zyska, a ja stracę. Przynajmniej tak się wydaje na pierwszy, rachunkowy rzut oka. Radość Zacheusza, który oddaje ubogim połowę swego majątku świadczy jednak o istnieniu takiej radości, która może być większa niż zadowolenie tego, kto nie miał nic, a teraz ma coś. Oczywiście wartość tego „czegoś” jest relatywna. Dla jednego to mało (bo do niedawna miał dwa razy więcej). Dla innego dużo, bo właśnie jego stan posiadania powiększył się o 100 procent. Politycy wiedzą,… Czytaj dalej »

Konsekwencje religijności opartej na strachu jeszcze bardziej wikłają nas w dziedzictwo zwane grzechem pierworodnym. Czy zatem jest jeszcze miejsce na religię miłości?

Zazwyczaj strach wiążemy z grzechem w ten sposób, że po przestępstwie boimy się jego konsekwencji i kary, o ile wyjdzie na jaw, że to nasza wina. Natomiast chyba o wiele groźniejszym jest odwrotny związek. Mianowicie chodzi o lęk, który poprzedza grzech i prowadzi do niego. Żyjemy w atmosferze strachu przed kimś (bardziej niż przed czymś) i zaczynamy kombinować, jak uzyskać to, co nam potrzebne. Ale nie wprost - jawnie i uczciwie - lecz tak, by uśpić czujność kogoś, kogo się boimy, a od kogo zależymy. Upatrujemy w nim rywala, zatem próbujemy go oszukać. Takie nastawienie możemy mieć wobec Boga lub… Czytaj dalej »

Jeżeli ktoś potrafi wytłumaczyć dziecku, o co mu chodzi, to znaczy, że wie, o co mu chodzi. Inaczej istnieje podejrzenie, że skomplikowany język służy mu do przykrycia własnej ignorancji.

Prosto czy nieprosto? Wbrew pozorom nie jest łatwo odpowiedzieć na to pytanie, gdy zastanawiamy się nad sposobem przepowiadania we wspólnocie Kościoła lub w jej imieniu. Bo choć papieskie wezwanie do prostoty, idące zresztą w parze z Jezusowym wysławianiem Ojca za objawianie wspaniałości prostaczkom, jest zazwyczaj dobrze odbierane przez wiernych a nawet przez znaczną część kleru, to jednak budzi też pewne wątpliwości. I nie chodzi tylko o niechęć do uproszczania przekazu płynącą z konieczności wysilenia się, by slang teologiczny, którym przesiąkło się w seminarium, przetłumaczyć na język bardziej życiowy. Ignacy Loyola wprost wzywa wykształconych jezuitów, by uczyli także dzieci. Po co?… Czytaj dalej »

Nigdy nie będzie „dobrych” czasów. Ale w każdym czasie jesteśmy wezwani do podejmowania dobrych decyzji.

Adwent to wchodzenie z ciemności do światła. Czekamy w mroku na Tego, który ma przyjść z darem zbawienia. Symbolem tego czasu jest lampion. Wyraża naszą gotowość do oświetlania drogi dla Zbawiciela, ale też - być może - dla nas nawzajem. Żyjemy w czasie zagrażającej wojny, niepokojów społecznych, troski o klimat i gospodarkę. Szukamy rozwiązania dla bieżących problemów i spieramy się o najlepsze sposoby na ich rozwiązanie. Co dla jednych jest dobrem, dla innych będzie złem. Politycy także rozgrywają nastrojami, podobnie jak inne mniej lub bardziej formalne ugrupowania. Każdy chce coś zyskać. Nikt nie chce stracić. A już tym bardziej nikt… Czytaj dalej »

Jezus nigdy nie powiedział, że już nie potrzebujemy zmieniać naszego myślenia (nawracać go). Raczej mówił o podprowadzaniu ku prawdzie.

Straszenie relatywizmem moralnym służy często do deprecjonowania rozeznania. Ma powstrzymywać przed braniem pod uwagę konkretnych, szczegółowych ludzkich sytuacji. Podobnie relatywizm poznawczy jest nam podsuwany przed oczy, by zniechęcać do samodzielnego myślenia. Godzi to nie tylko w komfort psychiczny wiernych, ale przede wszystkim w Jezusowy sposób głoszenia Ewangelii. Jezus - patrząc na ubogą wdowę przy skarbonie - mówi, że ona wrzuciła najwięcej. Więcej niż bogacze, którzy wrzucali z tego, co im zbywało. Można by Mu zarzucić relatywizm poznawczy. Bo przecież widać gołym okiem, że oni złożyli w skarbonie dużo większe sumy niż jej dwa pieniążki. Zatem Jezus kłamał? To byłby wniosek… Czytaj dalej »

Co jest z nami nie tak, że potrzebujemy, żeby Papież co roku przypominał nam to, co bezpośrednio wynika z naszej wiary? I powinno być dla nas oczywiste?

Nie powinniśmy patrzeć tylko na wielkie problemy ubóstwa na świecie, ale na to co możemy zrobić każdego dnia. To fragment orędzia Papieża Franciszka na VIII Światowy Dzień Ubogich.  Proste słowa, można powiedzieć oklepane, a jednak w swojej prostocie trudne do wykonania. W naszym Kościele to wydarzenie jest jakoś pomijane. Podchodzimy z nieufnością do prostoty Ewangelii, zwracającej uwagę na tych najmniejszych i pomijanych. Wolimy wielkie projekty, płatne eventy i koncerty na stadionach oraz znanych rekolekcjonistów (których coraz częściej także można posłuchać za finansowym wsparciem). Akcje na rzecz ubogich trącą trochę w naszej świadomości "lewactwem". Przecież Jezusa spotyka się w kościele na… Czytaj dalej »

Skoro wiemy już co można zrobić i jak, to wykorzystajmy medialną wiedzę, aby wykorzystać ją w "niemedialnej" rzeczywistości.

Dalej żyjemy wydarzeniami Synodu. Nasłuchujemy wieści z Watykanu, może dyskutujemy o tym, co do nas dociera. Ale też zaglądamy czasem na różnego rodzaju portale internetowe, czytamy artykuły. Niektórzy mają swoich ulubionych duszpasterzy czy wspólnoty - ewangelizacyjne, liturgiczne czy modlitewne. Powstają profile konkretnych wspólnot parafialnych. Obserwujemy nowe inicjatywy - kawiarenki i czytelnie dla parafian, klubiki dla matek z dziećmi, bardzo rozwiniętą działalność społeczną. Czujemy, że z tą właśnie grupą lub duszpasterzem "jest nam po drodze". Wyobrażamy sobie, jak by rozkwitło nasze życie duchowe, gdyby to ten właśnie ksiądz był naszym duszpasterzem. Albo gdyby te konkretne grupy działały na naszym terenie.  Wpłacimy czasem… Czytaj dalej »