Poniedziałek po wyborach. Miasto średniej wielkości. Środek dnia, a na schodach w ratuszu koczują członkowie komisji wyborczych z ogromnymi worami pełnymi dokumentów. Czekają, aż im wszystko potwierdzą i pozwolą w końcu pójść do domu. Pracowali przed wyborami. Całą niedzielę pilnowali oddawania głosów. Bywało, że do późna w nocy. Potem liczenie. Padają na nos ze zmęczenia, a jeszcze muszą w miarę przytomnie zatwierdzić owe potwierdzanie ich pracy. Czy to nie jest heroizm? W imię czego? W imię uczciwości. By było uczciwie. By nie dało się oszukiwać. Jak takich nie wspierać? Jak się za nich nie modlić? I jak im nie dziękować?… Czytaj dalej »
Dana historia, legenda, przypowieść ciągle przemawia - stąd warto było ją spisać. Nie dlatego coś nas inspiruje, bo jest w kanonie. Jest w kanonie, bo nas inspiruje.