To pozwala na przymykanie oczu na merytoryczne błędy w argumentacji. Jak można wyciągać sprzeczności komuś, kogo zwalczają wrogowie Kościoła?

Zazwyczaj nie lubimy krytyki wobec nas. Ale prędzej czy później widzimy, że jest ona potrzebna. Niestety niektórym publicystom w sutannach wydaje się, że nie wolno ich krytykować. Wszelki sprzeciw wobec tego, co głoszą uznają za wrogi atak na Kościół. Wręcz za niesłychaną bezczelność mają oponowanie wobec tego, co wyrazili „ex cathedra”. Zajęcie takiego stanowiska przynosi określone konsekwencje. Z jednej strony nie jesteśmy wtedy zdolni do rzeczowej polemiki. Skoro nie mieści się nam w głowie, to że komuś mogą się nie podobać „nieomylne” twierdzenia, to nie wiemy, jak dyskutować z oponentami. Bo podejrzewamy ich o złą wolę. Zamiast się podporządkować ostatecznym… Czytaj dalej »

Propozycja papieża - w szerokim pojmowaniu - jest piękna. Mówi o życiu owocnym, odpowiedzialnym, zaangażowanym. To misja i kobiety i mężczyzny. Misja ludzka.

Burzę wywołały ostatnio słowa papieża Franciszka na uniwersytecie w Louvain. Przywołuję poniżej cały obszerny fragment, to istotne w kontekście protestu uczelni. Zareagowano na jedno zdanie, wyrywając je z kontekstu. Być może było tak irytujące, że nie już słuchali dalej. Szkoda, bo papież nie ogranicza przestrzeni aktywności kobiety do macierzyństwa, widać to już w kolejnym zdaniu. Niemniej… Niemniej przyznam, że trochę mnie męczą próby opisania kobiety. Kim jest kobieta i kim jest kobieta. A kim jest mężczyzna, to wiemy? Nie ma potrzeby opisu? Dlaczego mężczyzn nie opisujemy przez „pierwotne prawo zapisane w ich ciele”? Ich to nie dotyczy? Dla kogo jest… Czytaj dalej »

Obraz użyty przez Jezusa jest niezwykle radykalny: lepiej odciąć to, co dobre samo w sobie, jeśli jest powodem do zła. Zwłaszcza wobec tych najsłabszych.

Człowiek nieraz myśli sobie, że - co prawda - wokół nas, w Kościele, jest sporo środowisk, miejsc i instytucji, które nie odpowiadają mi swoim stylem, ale każdy ma prawo do istnienia i różnorodność nie jest zła. Tak usprawiedliwiamy pewien symetryzm i powstrzymujemy się z krytyką, byle nie urazić. Cierpimy, ale zaciskamy zęby. Jeśli chodziłoby tylko o gusta i konieczność pogodzenia się z kiczem, to - choć uważam, że jest on szkodliwy, bo spłyca duchowość - jednak mogę go usprawiedliwiać jako wczesny element pewnej drogi rozwoju. Dzieje się tak zwłaszcza wtedy, gdy dane środowisko promuje również modlitwę i działalność charytatywną, gdy… Czytaj dalej »

Dorośli ustąpili. Może wtedy po raz pierwszy ktoś zauważył, że dziecko ma głos? Wrażliwość? Duchowość?

Podczas rozważania Ewangelii opisującej błogosławieństwo dzieci dotknęło mnie, że przesłaniali je dorośli. Ci, którzy uważali, że ich sprawy i problemy są o wiele ważniejsze. W ówczesnej kulturze dziecko nie miało żadnych praw. Jego głos był niesłyszalny a ono samo niewidzialne. Chyba, że było już na tyle duże, aby móc pracować. Jezus jednak na szczęście ma wzrok bardzo różny od naszego.  Zauważył niewidzialnych i poprosił, aby wszystkie ważne sprawy ustąpiły miejsca… także ważnym. A nawet ważniejszym - bo pomijanym i pogardzanym. Dorośli ustąpili. Może wtedy po raz pierwszy ktoś zauważył, że dziecko ma głos? Wrażliwość? Duchowość? Ta Ewangelia dotknęła mnie jeszcze… Czytaj dalej »

Walka z powodzią powinna być systemowa. Inaczej jesteśmy skazani na przegraną - prędzej czy później. Nawet, jeśli wykażemy się bohaterstwem.

Powódź to system. To taki ukryty cytat z popularnych podcastów o wojnie światowej, których autorzy ciągle podkreślają, że wojna to system. Kto o tym zapomina, jej nie wygra. Walka z powodzią powinna być systemowa. Inaczej jesteśmy skazani na przegraną - prędzej czy później. Nawet, jeśli wykażemy się bohaterstwem. Chyba największym bohaterem (dosłownie) obecnej powodzi został ogłoszony zbiornik „Racibórz Dolny”. Doczekał się najwspanialszych epitetów. I wcale to nie dziwi. Ale niewielu wie, że mało brakowało, by stał się negatywnym protagonistą katastrofy hydrologicznej. Jego wały mogły zostać przełamane, co spotęgowałoby tragedię powodziową do skali wręcz apokaliptycznej. Mimo wszystko Mianowicie sporo lat temu… Czytaj dalej »

Chrześcijańskie zobowiązanie wobec drugiego nie kończy się na pierwszej fazie akcji pomocowej. Kolejna jest co najmniej tak samo ważna, jeśli nie ważniejsza.

Sytuacja powodziowa trwa. Wysoka woda na Odrze zbliża się do kolejnych miast. Czy dojdzie do kolejnych zalań? Zapewne już nie tak wielkich, choć ryzyko oczywiście pozostaje. Trwa ciągle pospolite ruszenie pomocy. To piękne, że w takich sytuacjach stać nas na pomoc. Po raz kolejny wielu ludzi pokazuje, że inni nie są im obojętni. Wprawdzie przy tym trzeba przypominać, by takich okazji nie wykorzystywać do pozbywania się z domu gratów, wprawdzie obok prawdziwych zbiórek pomocowych pojawiają się fałszywe, wprawdzie opuszczone domy i zmęczeni ratownicy to dobra okazja dla złodziei, ale to wszystko nie znosi wielkiej fali dobra. Tak, tego teraz potrzeba.… Czytaj dalej »

Dlaczego nie umiemy tak na co dzień? Dlaczego trzeba wojny, kataklizmu czy choroby, by ujawniło się w nas współczucie czy empatia?

W tym trudnym czasie powodzi, strachu i nieprzewidywalnej pogody skupiam się na tym, co ja mogę zrobić. Odcinam się przy tym od komentarzy polityków czy innych „wiedzących" (na szczęście tym razem jeszcze nic bardzo głupiego nie usłyszałam).  Czytam dziś o tym, jak hotele, pensjonaty, prywatni właściciele ofiarowują powodzianom nocleg i pomoc. W takich chwilach nikt nikogo się nie pyta ani o narodowość, światopogląd czy oddany w wyborach głos. Ludzie w obliczu kryzysu zwyczajnie stają się ludźmi - z otwartym sercem i dłońmi. I cieszy mnie to. A z drugiej strony rodzi się żal. Dlaczego my nie umiemy tak na co… Czytaj dalej »

Czy opieka nad opiekującymi się to nie jest zadanie, które powinno mieć szczególne miejsce w sercu „starszych” Kościoła? Gdy jej brakuje otwiera się brama dla nadużyć.

Podczas swoich odwiedzin w krajach Oceanii papież zatrzymał się również w Timorze Wschodnim. W Dili (tamtejszej stolicy), w Casa Irmãs Alma, spotkał się z nieuleczalnie chorymi dziećmi i ich opiekunkami. Maluchy oczywiście „wchodziły mu na głowę” i było tak swojsko, że nikt specjalnie nie przejmował się mikrofonem, który co jakiś czas sobie opadał i trzeba go było nieustannie poprawiać. Franciszek powiedział m.in., że zawsze uderza go to, iż Jezus mówiąc o Sądzie ostatecznym powiedział do niektórych „Przyjdźcie do mnie”. Nie mówi: „Chodźcie ze mną, bo zostaliście ochrzczeni, bo byliście bierzmowani, bo zawarliście małżeństwo w Kościele, bo nie oszukiwaliście, bo nie… Czytaj dalej »

Jeśli Kościół ma być dziś kontrkulturowy, to przede wszystkim w tym sensie, by rezygnować z mocnych środków obrony własnych interesów, z pokładania nadziei w pieniądzach i władzy.

Gdyby przyszedł na wasze zgromadzenie człowiek [bogaty] i przybył także ubogi… Bogaty może mniej. Ale posiadający władzę, to już co innego. Weszło nam to w krew tak bardzo, że nikogo już nie dziwią na liturgiach uroczyste powitania wybranych. To przecież dodaje splendoru (na przykład pielgrzymce). Od razu można poczuć się ważniejszym i bardziej wpływowym. A ubogi? Cóż. Jest ich zbyt wielu, by w ogóle ich zauważyć. Chyba, że wyróżnią się negatywnie - np. brudem. Ale tacy raczej nie przychodzą. Dobrze wiedzą, gdzie nie są mile widziani. Tyle czytany wczoraj list św. Jakuba. Trzeba powiedzieć: to jedna ze spraw, w której… Czytaj dalej »

Czy nie dojrzeliśmy już do czasów, gdy to rodzice (wraz z młodzieżą) powinni rozeznawać, jaka formacja religijna będzie najefektywniejsza dla ich pociech?

Obecny spór o katechizację w szkole większość z nas odbiera jako walkę Episkopatu z Ministerstwem. Szkoda. Bo tak naprawdę Kościół od dawna naucza, że pierwszymi, którzy są odpowiedzialni za edukację dzieci (również religijną) są rodzice. Państwo czy wspólnota kościelna może im jedynie w tym pomagać. To podejście stanowiło za Komuny podstawę do naciskania na władzę. Biskupi czy historycy legitymizowali swoje roszczenia co do kształtu edukacji wolą rodziców. Obecnie trzeba sobie uczciwie postawić pytanie, na ile pragnienia rodziców są zgodne z żądaniami Episkopatu. W epoce przednowożytnej edukacja nie była obowiązkowa - wręcz za nią płacono. Była formą inwestycji w przyszłość rodziny. Potem… Czytaj dalej »