Różańce gubiłam kilkanaście razy. Obecnie w domu powinnam mieć kilka sztuk. Niestety, nie wiem gdzie. Czasem odmawiam go na palcach. Po dziesięciu minutach potrafię złapać się na tym, że od połowy czasu robię już coś zupełnie innego…
Czasem nie wytrzymuję ciszy, jednej pozycji. A czasem zapachu kadzidła, świateł i większej ilości ludzi w kościele. Niekiedy chciałabym wyjść ze Mszy świętej i robić coś innego. Jak byłam mała, liczyłam lampki czy ludzi w czapkach, rozmawiałam i wierciłam się. Wtedy – niegrzeczne dziecko. Teraz – mało pobożna czy wyciszona dorosła. Wiele lat próbowałam być jak inni. Rozwijać duchowość na podstawie książek, świadectw innych, wskazówek od duchowego towarzysza. Niekiedy działało. A potem… przestało.
Obecnie odstawiam antydepresanty,
Jestem w trakcie diagnozy pod kątem autyzmu i zespołu Aspergera. Straciłam część relacji i trochę zdrowia. Za to zaczęłam żyć bardziej w zgodzie ze sobą, pozwalając sobie na nadwrażliwość, irytację czy dodatkowe pytania, kiedy już naprawdę nie mam siły myśleć, co rozmówca chce mi przekazać. I czemu jest to tak bardzo zawiłe.
Pytam o Boga
Zostało pytanie o Boga. I relację z Nim. Bo przecież chodzi o relację. Bliskość. Dialog. Otwarcie się na Absolut. A ja przecież tyle lat z Nim, choć jakby obok. W niepewności, czym ta relacja ma być, czy potrafię kochać, czy zasłużę na to obiecane, wieczne spotkanie?
Nie umiem już dłużej się modlić. Nawet nie codziennie. Wyjście na mszę w tygodniu czasem przekracza moje możliwości. W tym momencie także lektura duchowa i medytacja są już nieosiągalne. Nie mam siły.
Szukam drogi do Boga. Bo przecież skoro moi przyjaciele potrafili być przy mnie, dzwonić, dbać nawet gdy ja zadzwonić nie byłam w stanie, to czy Bóg nie zrobi tego także? Czy On nie będzie szukał swojego dziecka, które najpierw gubiło przedmioty, a teraz i siebie? Nie stać mnie na regularność, wysiłek, ascezę.
Pytam o drogę
Pytam się więc o drogę, którą mogę pójść bez wyrzutów sumienia, że czegoś nie dopełniłam, że czegoś jest za mało, że się już nie staram.
Ile jest osób takich jak ja? Pragnących Boga, a jednocześnie obserwujących świat i rzeczywistość nieco zza szyby? Dla których podręczniki duchowości i dobre rady są raniące, bo przecież tak bardzo poza zasięgiem?
Chciałabym doczekać się rekolekcji dla wszystkich niemieszczących się w pobożnych normach. Rekolekcji krótkich, bez dziwnych przykładów z życia, mówionych prostym językiem. Nie takim barwnym i kwiecistym. Chciałabym usłyszeć, że gdzieś jest droga zupełnie inna. A na niej czeka Bóg, któremu na pewno nie przeszkadza ktoś, kto ma dwójkę z pobożności, naganę za niegrzeczność i znów zgubił różaniec.
***
Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć bezpośrednio (dane w zakladce „o fundacji”) lub przez PATRONITE.