Synodalny czy dla nielicznych?

"On jest harmonią. On to wszystko robi, cały ten bałagan, ale potrafi stworzyć harmonię, która jest czymś zupełnie innym, niż porządek, który moglibyśmy sami stworzyć."

Czwartek, 25 maja. W Auli Pawła VI zgromadzili się włoscy biskupi i animatorzy drogi synodalnej. W sumie około tysiąca osób. To dobrze świadczy o tym, jak tamtejszy Kościół zaangażował się w papieską inicjatywę. Choć wcześniej mówiono, że wielu biskupów patrzy na Synod z niechęcią, czy nawet wręcz torpeduje go na etapie diecezjalnym. Ale zanim uczestnicy spotkali się z Franciszkiem, dzień wcześniej w tym samym miejscu, spotkali się w grupach, by „słuchać tego, co Duch mówi do Kościołów” i zastanawiać się nad pierwszymi krokami w kierunku rozeznania.

W wygłoszonym przemówieniu papież udzielił wskazówek jak kroczyć dalej słuchając siebie nawzajem, mówił o odpowiedzialności duchownych i świeckich, apelował o  oddanie głosu młodzieży, kobietom i ubogim. „Jak długo ich obecność będzie marginalna, będzie to Kościół niewielu” – mówił. W sumie Ojciec święty poruszył pięć tematów.

Biurokracja i formalizm zabijają Kościół

W tej części przemówienia Franciszek wspomniał swój pobyt we Florencji na V Kongresie Kościoła. Wskazał wtedy na pokorę, bezinteresowność i błogosławieństwa jako na trzy cechy, mające charakteryzować oblicze Kościoła. Następnie zauważył: „Kościół  jest synodalnym wtedy, gdy ma żywą świadomość kroczenia przez historię w towarzystwie Zmartwychwstałego; skupiony nie na zabezpieczeniu siebie i swoich interesów, ale na służbie Ewangelii w stylu bezinteresowności i troski, pielęgnując wolność i kreatywność właściwą tym, którzy dają świadectwo Dobrej Nowinie o miłości Boga i będąc ugruntowanym w tym, co istotne. Kościołowi przygniecionemu strukturami, biurokracją i formalizmem, trudno będzie kroczyć przez historię w zgodzie z Duchem na spotkanie mężczyzn i kobiet naszych czasów”.

Kościół jak dom

Sześćdziesiąt lat po soborowym Dekrecie o apostolstwie świeckich duszpasterstwo – zauważył Ojciec święty, ciągle jest domeną „wykwalifikowanych aktorów”. Tymczasem „każdy ochrzczony jest wezwany do aktywnego uczestnictwa w życiu i misji Kościoła, wychodząc od specyfiki własnego powołania, w relacji do innych. Potrzebujemy wspólnot chrześcijańskich, w których poszerza się przestrzeń, gdzie każdy może poczuć się jak w domu, gdzie struktury i środki duszpasterskie nie sprzyjają tworzeniu małych grup, ale radości bycia i poczucia współodpowiedzialności”.

Kościół otwarty

Cztery razy powtórzył Franciszek słowo „wszyscy”, przypominając co Jezus powiedział o pójściu na rozdroża, by spotkać się ze wszystkimi. Stąd jego apel o uznanie obecności w Kościele tych, którzy nie mają głosu; których głosy są zagłuszane, uciszane bądź ignorowane; którzy ze względu na trudną lub złożoną drogę życia czują się „ekskomunikowani a priori”. 

„Powinniśmy zadać sobie pytanie ile robimy dla nich miejsca i jak bardzo wsłuchujemy się w naszych wspólnotach w głos młodych, kobiet, ubogich, rozczarowanych, skrzywdzonych w życiu i złych (wściekłych) na Kościół. Dopóki ich obecność będzie sporadyczną nutą w całym życiu kościelnym, Kościół nie będzie synodalny. Będzie Kościołem nielicznych”.

Piękna choroba

Czyli wracająca w papieskim nauczaniu pokusa autoreferencyjności. O ile „klerykalizm jest perwersją”, to wchodząc do zachowań świeckich staje się „straszny” (przerażający). 

„Wydaje się, że wkracza coś w rodzaju obronnego neoklerykalizmu, nieco skrycie generowanego przez strach, narzekanie na nierozumiejący nas świat, przez potrzebę potwierdzania swoich wpływów. Synod wzywa nas, byśmy stali się Kościołem, kroczącym w naszych czasach radośnie, pokornie i twórczo, mając równocześnie świadomość, że jesteśmy słabi i potrzebujemy siebie nawzajem”.

Wrażliwość na poważnie

W papieskiej refleksji wrócił Don Primo Mazzolari, piszący o ryzyku pewnych działań duchownych, które zamiast rozpalać, duszą życie. I pewien kapelan więzienia w Hiszpanii, zaangażowany w wydobywanie z więźniów tego, co najlepsze, by przez swoja posługę „być Kościołem niespokojnym w niepokojach naszych czasów.

„Jesteśmy wezwani do zebrania niepokojów historii i zadawania pytań, zaniesienia ich przed Boga i zanurzenia ich w Paschę Chrystusa. Wielkim niebezpieczeństwem tej Drogi jest strach. Tworzenie grup synodalnych w więzieniach oznacza słuchanie ludzi zranionych, ale jednocześnie potrzebujących odkupienia.

Od chaosu do harmonii

O strachu Franciszek mówił jeszcze raz, na pożegnanie. Nawiązując do obaw, że Synod może wywołać nieład, nieporządek, wskazał na doświadczenie Pięćdziesiątnicy: „było gorzej, panował totalny chaos (…) 

Ale ten Sam Duch Święty, który to spowodował, sprawił również harmonię. Obie te rzeczy są częścią działa Ducha Świętego i to On jest głównym bohaterem, On czyni te rzeczy (…) On jest harmonią. On to wszystko robi, cały ten bałagan, ale potrafi stworzyć harmonię, która jest czymś zupełnie innym, niż porządek, który moglibyśmy sami stworzyć”.

***

Sięgnij do innych tekstów autora.

Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć na PATRONITE.