Niedzielna zapowiedź przedłużenia Synodu o kolejną sesję dla wielu była zaskoczeniem. Zwłaszcza dla marzących o szybkim zakończeniu „eksperymentu”, rodzącego się, jak zauważył w komentarzu dyrektor programowy watykańskich mediów, Andrea Tornielli, non senza fatica – nie bez bólu. Inaczej natomiast patrzą na decyzję Franciszka śledzący i analizujący jego pontyfikat. Jednym z motywów przewodnich tego pontyfikatu jest przecież uruchamianie procesów. Papież mówił o tym przed laty (2016) w wywiadzie udzielonym w przededniu zamknięcia Drzwi Świętych. Pytany o posoborowe zmiany przywołał opinie historyków, każących na skutki zainicjowanych procesów czekać około stu lat. „Jesteśmy zatem w połowie drogi”. W tej perspektywie należy patrzeć na wydłużenie czasu trwania Synodu.
Ogłoszony w niedzielę komunikat Sekretariatu Synodu odwołuje się do Konstytucji Apostolskiej Episcopalis Communio, która w punkcie trzecim daje biskupowi rzymskiemu taką możliwość. Według niej Synod, mający być dla papieża sposobem wsłuchiwania się w natchnienia Ducha Świętego, jest „wieczysty z natury” (perpetua per sua natura). Decyzja Franciszka – czytamy w komunikacie – wynika z pragnienia, aby temat Kościoła synodalnego, ze względu na jego rozległość i znaczenie, mógł być przedmiotem długotrwałego rozeznania nie tylko przez członków Zgromadzenia Synodalnego, ale przez cały Kościół (…) Dlatego też Zwyczajne Zgromadzenie Synodu Biskupów nabierze także wymiaru proceduralnego, przyjmując formę „bycia w drodze” (un cammino nel cammino), aby sprzyjać bardziej dojrzałej refleksji dla większego dobra Kościoła”.
Nie wiemy, jak czas między sesjami plenarnymi będzie wypełniony. „W nadchodzących tygodniach – informuje Sekretariat – będziemy kontynuować nasze rozeznanie, aby lepiej zdefiniować celebrację dwóch sesji XVI Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów i czasu między sesjami. Informacje zostaną podane w odpowiednim czasie”.
Oczami Boga
Komentując decyzję Franciszka Tornielli odwołał się do homilii, wygłoszonej z okazji 60. rocznicy rozpoczęcia Soboru. Papież mówił między innymi: „na Kościół trzeba najpierw spojrzeć z góry, rozmiłowanymi oczami Boga. Zapytajmy siebie, czy w Kościele zaczynamy od Boga, od Jego spojrzenia rozmiłowanego w nas. Zawsze istnieje pokusa, by zacząć od „ja”, a nie od Boga, by postawić nasze plany działania przed Ewangelią, by dać się ponieść wiatrowi światowości, by gonić za modami czasu lub odrzucić czas, który Opatrzność daje nam, byśmy zawrócili”.
„Wyjście od miłującego spojrzenia Boga – pisze Tornielli – i od radości płynącej z poczucia miłości, przyjęcia jej i prowadzenia przez Niego, jest również kluczem do zrozumienia Synodu. Kościół istnieje po to, by głosić Ewangelię: jego struktury, zawsze podlegające reformom, istnieją tylko po to (…) Decyzja papieża Franciszka, ogłoszona podczas modlitwy Anioł Pański, mówi nam, że synodalność w Kościele jest procesem, a nie makijażem. To znaczy, nie jest pospieszną adaptacją jakiejś struktury kościelnej, aby tak naprawdę nic się nie zmieniło”.
***
Sięgnij do innych tekstów autora.
Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć na PATRONITE.
Ksiądz katolicki, proboszcz parafii w Skrzynkach, redaktor portalu wiara.pl