„Nie wiem”, czy „nie mogę”?

Franciszek: "Dla mnie to bardzo bolesne, bardzo bolesne, i nie mogę być po jednej lub po drugiej stronie, wojna jest złem samym w sobie."

Ponieważ weszliśmy w Wielki Post zacznę od spowiedzi. Gdy późnym wieczorem 13 marca 2013 roku kard. Jean-Luis Tauran ogłosił wybór nowego papieża, czekający na ten moment w studiach „eksperci” mieli spory problem. Tym razem papież już nie z dalekiego kraju, ale z końca świata. Słuchałem wypowiedzi, z trudem maskujących niewiedzę, z których wynikało jedno: papież zrobi dobrze, jeśli posłucha wygłaszanych w studio rad. W międzyczasie na ekranie komputera pojawiło się pytanie: napiszesz coś? 

Pewnie bym się nie zgodził. Na szczęście przypomniałem sobie (nie tylko zresztą ja), że na Twitterze konto ma były korespondent Polskiego Radia w Ameryce Południowej, Tomasz Surdel. „Panie Tomku, pomoże Pan? Cierpliwości…” Po kilkunastu minutach, w krótkich (wówczas jeszcze tylko 140 znaków) tweetach, dostaliśmy pierwsze, potrzebne do sensownego napisania o nowym papieżu, informacje.

Ale nie dzień wyboru zdecydował o tym, że drugie biurko (pierwsze stoi w oknie Liturgia) ustawiłem przy oknie na Watykan

Króliki i inne burze

Franciszek wracał ze Światowych Dni Młodzieży z Rio. Dziennikarze mieli dużo czasu, w związku z tym konferencja prasowa na pokładzie samolotu była długa. Pytali między innymi o etykę seksualną. Papież mówił długo. Wrócił do dylematów, z jakimi zmagał się Paweł VI. Nazwał go wręcz prorokiem i w takim wymiarze patrzył na encyklikę Humane vitae, a na koniec padło słynne: „co nie znaczy, że rodzina katolicka ma być królikiem rozrodczym”. Łatwo można się domyślić na czym skupiły się media świeckie. W polskim Internecie zawrzało. Około północy zapytałem, czy będzie choćby jakieś omówienie wywiadu w KAI. „Księże, dziennikarze też ludzie, muszą się wyspać”. No to się wyspali… W tym czasie mleko płynęło szeroką strugą.

Jubileusz Miłosierdzia. „Księże, czy to prawda (nawet nie wiedziałem, że zaczęto traktować mnie jak eksperta od Franciszka), że papież na specjalnej audiencji przyjmie Rotarian?” Raz jeszcze przejrzałem kalendarz, nic nie widzę. Pytający nie daje spokoju i podsyła mi informację, zamieszczoną na stronie Rotary Club. W międzyczasie zdążyłem dowiedzieć się, że Franciszek ma już legitymację członkowską i z całą pewnością jest koniem trojańskim, wsadzonym przez organizację do Kościoła. Trzeba było czasu, by dowiedzieć się jak było naprawdę.

A jak było? W Rzymie trwała poświęcona uchodźcom międzynarodowa konferencja, zorganizowana przez ONZ, Jezuicką Służbę Uchodźcom i Rotary Club, sponsorujący wiele podobnych inicjatyw. Jest zaś zwyczajem, że uczestnicy takich wydarzeń są przedstawiani papieżowi na zakończenie audiencji generalnej. Tyle.

Papież nie wie…?

W ciągu minionych dziesięciu lat wiele razy byliśmy świadkami burzy w szklance wody, wywołanej albo wyrwaniem jakiegoś fragmentu zdania z szerszego kontekstu, albo brakiem rzetelnej informacji o wydarzeniu, albo wręcz błędnego tłumaczenia tekstu oryginalnego. Tak było również w minionym tygodniu, gdy w jednym z opiniotwórczych polskich portali pojawił się tytuł: „Papież nie wie po której stronie ma stanąć”, sam zaś tekst insynuował, że w sprawie Ukrainy chce zbratać się z Victorem Orbánem (i stąd pielgrzymka na Węgry). Co ciekawe, tekst napisany przez autora przez minione dziesięć lat dającego niejednokrotnie wyraz swojego zachwytu Franciszkiem. W dodatku dobrze znającego język włoski.

Chodzi o wywiad, jakiego Franciszek udzielił dwom belgijskim tygodnikom katolickim: flamandzkojęzycznemu „Tertio” i francuskojęzycznemu Dimanch. Obszerne fragmenty opublikowane zostały w języku włoskim przez Vatican News. Poruszono w nim wiele tematów: Sobór Watykański II, Synod, toczące się wojny i zapomniane konflikty, bliska sercu papieża niewykluczająca nikogo ekonomia. Ostatnim było pytanie o dobre dziennikarstwo.

Tradycja zawsze jest nowoczesna

Zacznijmy jednak od Soboru, bo tu Franciszek posłużył się ciekawym, sięgającym starożytności chrześcijańskiej obrazem. Kościół jest Matką. „Sobór zajął się nie tylko odnową Kościoła. Nie była to kwestia odnowy, ale wyzwanie, by Kościół stawał się coraz bardziej żywym. Sobór nie odnowił, ale odmłodził Kościół. Bo Kościół jest Matką, idącą zawsze naprzód. Sobór otworzył drzwi do większej, bardziej zgodnej ze znakami czasu, dojrzałości. Na przykład Konstytucja dogmatyczna o Kościele Lumen gentium jest jednym z najbardziej tradycyjnych i jednocześnie najbardziej nowoczesnych dokumentów, ponieważ w strukturze Kościoła tradycja – jeśli ją właściwie rozumiemy – zawsze jest nowoczesna. Dzieje się tak dlatego, że tradycja wciąż rozwija się i wzrasta (…) To naprawdę niewiarygodne, ale tak jest z Kościołem. Odmładza się, nic nie tracąc ze swojej odwiecznej mądrości”.

Wojna jest szaleństwem

W dalszej części rozmówcy pytali o trzecią wojnę światową w kawałkach i rolę, w tym kontekście, dyplomacji watykańskiej. Franciszek mówił o swojej woli udania się na rozmowy do Moskwy, wizycie w ambasadzie rosyjskiej, delegacjach z Kijowa, ciągle trwających negocjacjach (abp Gallagher otwarcie mówi, że warunkiem sprawiedliwego pokoju jest wycofanie się Rosji z Ukrainy i naprawienie szkód – przyp. xwl), wyjazdach kardynałów z pomocą humanitarną. A przede wszystkim o cierpieniu. „Przyjeżdża do mnie wiele ukraińskich dzieci, które są we Włoszech ze swoimi matkami. Nigdy nie widziałem śmiejącego się dziecka ukraińskiego. Dlaczego te dzieci się nie śmieją? Co one widziały? To przerażające, naprawdę przerażające. Ci ludzie cierpią, cierpią z powodu agresji”. I przywołał swoich rodziców: „Pamiętam, co mówili moi rodzice. Wojna jest szaleństwem. Nie ma innej definicji”.

Warto zapamiętać takie rozumienie wojny – szaleństwo. Dlatego na zakończenie tej części wywiadu Franciszek powiedział: „Każda wojna jest porażką. Ale my się nie uczymy. A teraz, gdy kolejną przeżywamy z bliska, musimy mieć nadzieję, że – jeśli Bóg pozwoli – w końcu odrobimy lekcję. Wszystko zaczęło się od Kaina i Abla i trwa w nieskończoności. Dla mnie to bardzo bolesne, bardzo bolesne, i nie mogę być po jednej lub po drugiej stronie, wojna jest złem samym w sobie”. (Żeby nie było wątpliwości ostatnie zdanie w oryginale: „Per me è molto doloroso, molto doloroso, e non posso stare con una parte né con l’altra, la guerra è un male di per sé”.) Wniosek jest oczywisty. Papież może być mediatorem pomagającym wyjść z owej szalonej spirali szaleństwa, ale nigdy stroną.

Słuchaj, przekaż, potem krytykuj

Kończymy pytaniem o dobre dziennikarstwo. Bo ono w jakiś sposób dotyka problemu złych tłumaczeń i wynikających z nich interpretacji. Dobrego dziennikarza cechuje – zdaniem Franciszka – umiejętność słuchania, tłumaczenia i przekazywania. Przede wszystkim słuchania. „Niektórzy dziennikarze są genialni, bo jasno mówią: 'Słyszałem, on to powiedział, chociaż ja uważam, że jest odwrotnie’. Tak gra się dobrze, ale nie można mówić: 'on to powiedział’, chociaż nie to zostało powiedziane. Słuchaj, przekaż wiadomość, a następnie krytykuj”.

Stara zasada. Sprawdzaj, nawet w kilku źródłach i oddzielaj informację od komentarza. Pewnie jeszcze nie raz trzeba ją będzie przypominać krytykom obecnego pontyfikatu. I nie tylko im.

***

Sięgnij do innych tekstów autora.

Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć na PATRONITE.