Granica z Damą i Kawalerem w tle

Ich opowieść, osób przychodzących z zewnątrz, być może także nam pozwoli zrozumieć lepiej siebie i historię, jaką wszyscy, bez względu na to, po której stronie granicy stoimy, tworzymy tu i teraz.  

Granica z Damą i Kawalerem w tle

vero_vig_050 /Pixabay

Granica

Nie mamy dobrej prasy we Włoszech. Czwartkowe L’Espresso, dodatek do la Repubblica, okładkę dedykowało Polsce. Jesteśmy, zdaniem autorów, krajem nielubiącym kobiet, imigrantów i ludzi odmiennej orientacji seksualnej. Trzeba wziąć oczywiście poprawkę na lewicowość dziennika, ale nie zapominajmy, że należy do opiniotwórczej czołówki. Na szczęście dla nas Franciszek czyta Corriere

O Polsce w ostatnim czasie Włosi piszą niemalże we wszystkich mediach. Często za sprawą kryzysu humanitarnego na granicy. Najwięcej uwagi poświęca nam katolickie Avvenire. Tematem od początku zajmuje się Nello Scavo. Ma on kontakty z Jezuicką Służbą Uchodźcom (Centro Astalli) i organizacjami humanitarnymi w Polsce usiłującymi wesprzeć uchodźców na terenie objętym stanem wyjątkowym, a także na Litwie. W ubiegłym tygodniu próbował dotrzeć na granicę od strony polskiej. Nie został wpuszczony, więc pojechał na Białoruś. I choć miał świadomość, że może relacjonować tylko to, co na co pozwolono mu patrzeć, jego relacja i tak była dramatyczna. Choćby rozmowa z matką kilkuletniej dziewczynki piętnaście razy wywożonej z Polski na granicę.

Scavo swoje teksty konsultował z abp. Carlo Perego, Przewodniczącym Komisji CEI ds. Migrantów i o. Camillo Rigamontim SJ, dyrektorem wspomnianego Centro Astali. Obydwaj są przekonani, że Łukaszenko traktuje uchodźców jako żywe tarcze. Ale wyrażają też pogląd, iż także Polska traktuje ich instrumentalnie. Uwięzieni między białoruskimi służbami i rozciągniętymi przez Polaków drutami kolczastymi stali się ofiarami /zakładnikami dwóch państw, chcących dzięki nim ubić swój polityczny interes. Łukaszenko mści się za unijne upominanie się o prawa człowieka i nałożone nań sankcje. Polacy – zdaniem autora – akcentując obronę granic chcą odwrócić uwagę od faktycznego kryzysu humanitarnego i postrzegania Polski jako kraju nieprzestrzegającego demokratycznych reguł gry.

Drut kolczasty zamiast gwiazd

Oliwy do ognia dolewa cytowana w poniedziałek przez Società per l’Informazione Religiosa (należąca do CEI agencja informacyjna) wypowiedź prezydenta Sergio Matarelli podczas inauguracji roku akademickiego w Sienie i jutrzejszy, poświęcony wyłącznie kryzysowi na granicy polsko-białoruskiej dodatek do katolickiego Avvenire. Mattarella wyraził zaniepokojenie tym, co dzieje się w niektórych miejscach na granicy UE. Zauważył m.in: „Szokuje przepaść między głoszonymi wspaniałymi (wielkimi) zasadami, a lekceważeniem głodu i zimna, na jakie narażeni są ludzie na granicach Unii (…) rozbieżności, niespójność, sprzeczność z zasadami Unii i uroczystymi deklaracjami solidarności”.

SIR zapowiedziało również specjalny, mający pojawić się we wtorek, dodatek do dziennika Avvenire. Znamy już fragmenty artykułu wstępnego do dodatku, napisanego przez redaktora naczelnego, Marco Tarquinio. „To już fakt. Drut kolczasty zamiast gwiazd nad kontynentem europejskim. Dzieje się to siłą bezwładu i złośliwości, przez ideologie i strach, dzieje się to przez utratę korzeni i poczucia sensu. Za sprawą rezygnacji z wartości. Przeciwnicy zewnętrzni i wewnętrzni Unii na to liczą – na upadek moralny i na lęki”.

Dama i Kawaler

Wydarzenia na granicy odsunęły w cień inne wydarzenie, jakie miało miejsce w sobotnie przedpołudnie w Sali Konsystorza (warto zwrócić uwagę na symbolikę miejsca). Franciszek uhonorował jednym z najwyższych odznaczeń watykańskich, Orderem Gran Croce dell’Ordine Piano, dwoje wybitnych dziennikarzy, od lat akredytowanych przy Watykanie:  Philipa Pullella (Reuters) i Valentinę Alazraki (Meksykańska Noticieros Televisa). Oboje od dziesięcioleci towarzyszą między innymi papieskim pielgrzymkom, stąd nazywani bywają dziekanami dziennikarskiego korpusu.

Przy okazji warto przypomnieć, że to właśnie Valentina Alazraki przemawiała w imieniu dziennikarzy podczas poświęconego pedofilii watykańskiego szczytu w lutym 2019 roku. Świat zapamiętał jej pełne emocji wołanie: „albo podejmiecie radykalne działania, albo wszystkich nas, dziennikarzy, będziecie mieli przeciw sobie”. Pamiętam jej powrót z Auli Synodalnej do Sala Stampa. Obecni tam dziennikarze powitali ją kwiatami i oklaskami. Ona zaś z pokorą wyznała: „nie zrobiłam nic wyjątkowego; zrobiłam to, co uczciwy dziennikarz zrobić powinien”.

Jej deklaracja sprzed niemalże trzech lat kapitalnie koresponduje z wygłoszonym przy okazji uroczystości przemówieniem Franciszka. We wstępie zauważył, że „dziennikarzem nikt nie staje się wybierając kierunek studiów; dziennikarzem staje się ten, kto podejmuje misję”. Ta opiera się, zdaniem papieża, na trzech filarach: słuchać, pogłębiać, opowiadać.

Słuchać, pogłębiać, opowiadać

„Dla dziennikarza słuchanie oznacza cierpliwość, spotkanie się twarzą w twarz z osobami, z którymi przeprowadza się wywiady, bohaterami opowiadanych historii, źródłami, z których otrzymuje się wiadomości. Słuchanie zawsze idzie w parze z widzeniem, z byciem tam: pewnych niuansów, doznań, opisów, które mogą być przekazywane czytelnikom, słuchaczom i widzom tylko wtedy, gdy dziennikarz wysłuchał i zobaczył osobiście”.

„W czasach, gdy miliony informacji są dostępne w Internecie, a wiele osób zdobywa informacje i formułuje swoje opinie w mediach społecznościowych, gdzie niestety czasami dominuje logika uproszczeń i kontrastów, najważniejszym wkładem, jaki może wnieść dobre dziennikarstwo, jest głębokie studium”.

Wreszcie „opowiadanie oznacza nie stawianie się na pierwszym planie, nie stawanie się w roli sędziów, ale zgodę na to, by zostać uderzonym, a czasem nawet zranionym, napotykanymi historiami, aby później móc pokornie opowiedzieć je naszym czytelnikom”. Takie jest – zdaniem Franciszka – dobre dziennikarstwo.

Résumé 

Nello Scavo i inni  piszący o kryzysie humanitarnym na naszej granicy nie są, w świetle przemówienia Franciszka, naszymi przeciwnikami. Nie ograniczając się do znalezionych w Internecie informacji, podążając śladem uciekinierów (według włoskich badań zaledwie 10% uchodźców wędruje do Europy „za socjalem”), dotykając ich cierpienia, chcą zrozumieć i opowiadać. Także nam. Nie o liczbach i doktrynach politycznych. O ludzkim losie.

Ich opowieść, osób przychodzących z zewnątrz, być może także nam pozwoli zrozumieć lepiej siebie i historię, jaką wszyscy, bez względu na to, po której stronie granicy stoimy, tworzymy tu i teraz.  

Przeczytaj również nasze poprzednie teksty dotyczące sytuacji na granicy polsko-białoruskiej: Dobrymi chęciami…Ludzie zaczęli umieraćNieodrobiona lekcjaPaństwo oślepło na ludzi. A Kościół? oraz Życie gorsze niż śmierć.

Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć na PATRONITE.