Dystans? Impas?

Wizyta prezydenta Zełenskiego miała być kluczowa dla planu pokojowego, nad którym pracuje Franciszek i jego dyplomacja. Prawdopodobnie tak się nie stało.

Dzień przed wizytą prezydenta Zełenskiego w Watykanie Domenico Agasso wieszczył na stronach La Stampy, że będzie ona kluczowa dla planu pokojowego, nad którym pracuje Franciszek i jego dyplomacja. Prawdopodobnie tak się nie stało. Ale po kolei.

W dyplomacji liczą się nie tylko słowa. Także gesty. Kto kogo ominął, komu nie podał ręki, którymi drzwiami wyszedł, by się z kimś nie spotkać, w jakim miejscu ze sobą rozmawiali i jak długo. Warto o tym pamiętać analizując spotkania na wysokim szczeblu. Jak było tym razem?

Zawsze przychylne Franciszkowi i Watykanowi Corriere jeszcze przed wylotem Zełenskiego z Rzymu opublikowało film, relacjonujący powitanie prezydenta na Kwirynale, w Palazzo Chigi i w Watykanie. Widza szokuje kontrast. Z jednej strony honory oddawane głowie państwa, ale i człowiekowi, który stanął u boku swojego narodu, by walczyć o jego wolność przez prezydenta i premier. Z drugiej – samochód zajeżdżający w zaułek za Aulą Pawła VI i audiencja w przylegającym do niej pokoiku. Ta sceneria w wymowny sposób świadczy o tym, jak została potraktowana wizyta.

Nieoficjalnie tłumaczono to „logistyką”. Papież rzekomo nie miał wystarczająco dużo czasu, by przemieścić się z Auli do pałacu apostolskiego. Co raczej nikogo nie przekonuje. Znając watykańskie realia przewiezienie Franciszka mogło zająć najwyżej kilka minut. Złośliwi przypominają wizytę Putina, który spóźnił się 40 minut, a mimo to Franciszek nań czekał, przekładając godziny innych audiencji.

Chłodno

Komentatorzy zwracają uwagę na komunikat, jaki Sala Stampa opublikowała po zakończeniu wizyty. Lakoniczny, nie nawiązywał do treści rozmów z papieżem. W drugiej części relacjonował rozmowy w Sekretariacie Stanu. „Podczas serdecznych rozmów z J.E. Arcybiskupem Gallagherem skupiono się przede wszystkim na obecnej wojnie na Ukrainie i związanych z nią pilnych potrzebach, zwłaszcza o charakterze humanitarnym, a także na potrzebie kontynuowania wysiłków na rzecz osiągnięcia pokoju”.

Il Sismografo, analizując treść komunikatu i powołując się na źródła watykańskie, pisze o chłodzie, jakim powiało w trakcie spotkania. Dzisiejsze Corriere wręcz o impasie. Jedynym próbującym ratować sytuację był Nello Scavo w Avvenire. Skupił się on na działaniach dyplomacji watykańskiej na rzecz uwolnienia jeńców i poprzednich telefonicznych rozmowach Franciszka z Zełenskim. Warto także zauważyć informację, jaka pojawiła się wczoraj wieczorem na stronach L’Osservatore Romano. Nie odnosząc się ani jednym słowem do treści rozmów cytuje jedynie deklarację prezydencką: „Ważna wizyta, przybliżająca zwycięstwo Ukrainy”.

O chłodzie i impasie świadczyć może wpis, zamieszczony przez prezydenta Zełenskiego na Twitterze po opuszczeniu Watykanu. Jednoznacznie wynika z niego, że strona ukraińska nie zgadza się na zrównanie agresora i ofiar, oczekując na stanowcze potępienie rosyjskiej agresji przez Watykan. Więcej powiedział w wieczornym wywiadzie dla RAI. „Zachowując cały szacunek dla Jego Świątobliwości, nie potrzebujemy mediatorów, potrzebujemy sprawiedliwego pokoju”. Papież „zna moje stanowisko, wojna jest na Ukrainie i plan musi być ukraiński. Jesteśmy bardzo zainteresowani włączeniem Watykanu w naszą formułę pokoju”. 

Gdzie szukać przyczyn impasu?

Obserwując działania dyplomacji watykańskiej na przestrzeni ostatnich miesięcy odnieść można wrażenie, że ta nie zauważyła i nie wyciągnęła wniosków z czterech rozwijających się równolegle na scenie międzynarodowej procesów:

  1. Proponowany przez Ukrainę dziesięciopunktowy plan sprawiedliwego pokoju jest powszechnie (z małymi wyjątkami) akceptowany przez społeczność międzynarodową;
  2. NATO, wbrew twierdzeniom Franciszka, nie szczekało u drzwi Rosji. Przyszło – i to z dużymi oporami – z pomocą dopiero po kilku tygodniach od rozpoczęcia wojny;
  3. NATO nie rozszerza się, by zagrozić Rosji, ale dlatego że Rosja staje się coraz większym zagrożeniem dla świata;
  4. Na arenie międzynarodowej, od momentu uznania Putina przez Trybunał w Hadze za zbrodniarza wojennego i wydania międzynarodowego nakazu aresztowania, nikt z nim nie usiądzie do stołu, by rozmawiać  o pokoju.

Być może poważny błąd protokolarny i nieuwzględniające sytuacji międzynarodowej założenia dyplomacji watykańskiej doprowadziły do sytuacji, w której wizyta – mająca być przełomową – zakończyła się tak, jak się zakończyła. Wszelako musimy pamiętać o jednym: w dyplomacji wszystko jest jeszcze możliwe.

***

Sięgnij do innych tekstów autora.

Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć na PATRONITE.