Don Marco Pozza na cenzurowanym

Przyzwyczajeni do nieustannej, trwającej 24 godziny na dobę, adoracji reguł przeoczyliśmy drobny szczegół: Sąd Ostateczny będzie się opierał na 25 rozdziale Ewangelii wg św. Mateusza.

Lato powitało nas iście włoskimi upałami, ale nie zmieniło naszych nawyków. Przynajmniej tych kulinarnych. Dlatego w gorące południe dalej raczymy się ciężkimi potrawami. Owocowe, schłodzone sałatki ciągle są specjalnością południowców. U nas są raczej niedostępne. 

Wysokie temperatury czynią nas ociężałymi. W myśleniu i działaniu. Skupienie się na dłuższym tekście, pisanym lub czytanym, związane jest z dużym wysiłkiem. Stąd nadzieja, że Czytelnicy wybaczą krótszy niż zwykle tekst.

Po kulinarno-meteorologicznym wstępie przejdźmy do tytułowego bohatera. Polskiemu czytelnikowi zapewne znany jest z serii (opublikowanych także drukiem) wywiadów z Franciszkiem. Ojcze nasz, Pozdrowienie Anielskie, Credo. Przed dwoma laty, razem z podopiecznymi, pracownikami i wolontariuszami parafii więziennej w Padwie, gdzie jest proboszczem, przygotował rozważania wielkopiątkowej Drogi Krzyżowej. Jej polskie tłumaczenie znajduje się na portalu wiara.pl. Czym dziś podniósł temperaturę także w okolicy Spiżowej Bramy?

Błogosławieństwo grzechu?

Przed niespełna dwoma tygodniami duchowny złożył życzenia parze gejowskiej. Okazją był ich cywilny kontrakt. Na swoje nieszczęście w pierwszej wersji użył słowa małżeństwo. Po interwencji przyjaciół i znajomych, podobno życzliwej, zmienił na związek cywilny. Oczywiście we włoskiej prasie, zwłaszcza zorientowanej kościelnie, zawrzało. Duchownego oskarżono o błogosławieństwo grzechu i hipokryzję. La Stampa do chóru oburzonych nie dołączyła. Postanowiła przeprowadzić wywiad z autorem wpisu.

Don Marco zaczął od dość ogólnej refleksji. „Kiedy widzę przeżywającego chwile szczęścia przyjaciela, bez względu na to, czy podzielam powody tego szczęścia, czy nie, lubię mu pogratulować i sprawić, by poczuł moją bliskość. Ten post był takim właśnie wychodzącym z mojego serca życzeniem”. Rzeczywiście, we wpisie nie zostało użyte słowo błogosławieństwo. Brzmiał on: „Wielki uścisk (i modlitwa) za moich przyjaciół, w dniu zawarcia przez nich związku cywilnego. Niech życie uśmiechnie się do was”.

W rozmowie z Domenico Agasso don Marco komentuje wpis i groźby, jakie otrzymał po jego zamieszczeniu. Dzieli się swoim doświadczeniem księdza pracującego za kratami, ale i błogosławiącego kurniki, stajnie, zwierzęta czy modlącego się na pogrzebach zabójców, co do których nie wiadomo, czy się nawrócili. „Modlitwa za dwóch homoseksualnych przyjaciół to jednak przesada: anatema!” – podsumowuje.

Adoracja reguł?

Warto zauważyć jeszcze jeden wątek wywiadu. „Mamy ogromną trudność w nawiązywaniu relacji z innymi, z tymi, którzy szukają Boga i szczęścia na drogach przez nas nieakceptowanych. Przyzwyczajeni do nieustannej, trwającej 24 godziny na dobę, adoracji reguł, przeoczyliśmy drobny szczegół: prawdziwy Sąd Ostateczny będzie opierał się na 25 rozdziale Ewangelii według świętego Mateusza (poświęconym miłości bliźniego); na niczym innym. Szanuję to, czego uczy Katechizm. Uważam jednak, że zamiast tylu planów ewangelizacyjnych, być może, powinniśmy najpierw wrócić do planu humanizacji wewnątrz chrześcijaństwa”.

Zasadniczo nic nowego. W starożytności od humanizacji zaczynał kształtować uczniów w swojej szkole Orygenes. A na polskim podwórku ks. Józef Tischner. Najpierw człowiek, później chrześcijanin, na końcu ksiądz… 

***

Sięgnij do innych tekstów autora.

Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć na PATRONITE.