Zaczął się Nowy Rok. Pojawia się pytanie, czego życzyć Kościołowi, mojemu Kościołowi? Czy można czegoś życzyć tak wielkiej wspólnocie? Tak różnorodnej? W dodatku, w ostatnim czasie przeżywającej kryzysy? Mam nadzieję, że można, a nawet trzeba.
Jeśli się kogoś kocha, to się pragnie dla niego jak najlepiej. Jeśli widzi się, że przyjaciel błądzi, krzyczy się za nim: nie rób tego. Jeżeli wsiadamy do auta z zepsutymi hamulcami, nie dbając o ich naprawę, ani o innych wokół, to się zaś nie dziwmy, że rozbijemy się na pierwszej przeszkodzie.
Życzę więc nam – Kościołowi, abyśmy umieli zadbać o nasze hamulce… Abyśmy widząc przeszkody zewnętrzne, nie lekceważyli ich, ale przede wszystkim zaopiekowali się tym, co nas tworzy, naszą własną wspólnotą.
Życzę nam większej uważności na to, co niszczy nas od środka: złe słowa, oszczerstwa, nienawiść, brak zrozumienia, akceptacji, pycha… grzech, który ma tak wiele twarzy. Życzę bicia się we własne piersi, zanim weźmiemy kamień, by uderzyć kolejnego wroga. Życzę jedności w różnorodności, tak, aby było miejsce dla ludzie różnych dróg. Kościół ma wiele duchowych tradycji, wiele możliwości rozwoju. Życzę poszanowania dla każdej z nich. Bez wyższości, poczucia bycia lepszym, bardziej dojrzałym, uformowanym.
Życzę współpracy świeckich i duchownych, aby duchowni uczyli się słuchać, a świeccy mówić jasno i wyraźnie swoje pragnienie. Życzę współpracy, a nie współzawodnictwa. Bycia razem, tak, aby nikt za bardzo nie poczuł się głową, ani ogonem.
Życzę wspólnego patrzenia w jednym kierunku, zamiast spychania siebie nawzajem z drogi ku Bogu. Życzę świadomości swojego grzechu, zamiast wytykania innym ich grzechów. Otwartych, a nie zamkniętych drzwi. Życzę aby mój Kościół stawał się dla nas wszystkich domem, do którego wraca się z radością. Nie więzieniem, z którego trzeba uciec jak najszybciej.
Życzę nam wszystkim spotkania z Jezusem, który wybrał to, co słabe, chore, samotne. Nie po to, aby okazać swoją wyższość, ale po to, by wszystko zanurzyć w swojej miłości.
Życzę nadziei i wiary, że możemy stać się wspólnotą, która będzie trwać jednomyślnie na modlitwie i w łamaniu chleba… Tak, jak to już kiedyś się stało.
***
Sięgnij do innych tekstów autorki.
Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć na PATRONITE.
Łączę teologię z kulturoznawstwem. Działam na styku religii, kultury, cywilizacji. Ciekawi mnie to co nowe, co zmienne, co wykracza ponad standardy. Szukam i pozwalam się znaleźć.