Trwa sierpień. W naszej tradycji religijnej to trzeci miesiąc, w którym słyszymy o naśladowaniu Maryi. Z całej Polski do narodowego sanktuarium w Częstochowie pielgrzymują wierni. Na piechotę, rowerami, na rolkach czy autokarami. Pojawiają się dobrze znane hasła – Idziemy do Matki, Maryjo prowadź, Maryjo bądź naszym ratunkiem. Maryja kojarzy się nie tylko z pewną religijną tradycją, ale też kulturą i historią naszego kraju. Nie da się od Niej uciec. Nawet jak ma się serdecznie dosyć ckliwej pobożności, czasem może nie do końca ortodoksyjnej, czy poświęconej Jej literatury religijnej, gdzie nacisk położony jest na wszelkie możliwe cudowności, objawienia i tajemnice.
Może dlatego, jak i część katolików, miewam z Maryją problem. Ale też podejmuję świadomy wysiłek, by wejść z Nią w relację. Nie chcę Jej jednak poznawać z objawień prywatnych czy przez wymodlone za Jej wstawiennictwem cuda. Szukam Maryi w Biblii. W tych kilkudziesięciu poświęconych Jej zdaniach. Szukam młodej kobiety, która, być może, w chwili w której zastanawiała się, jak zmieni się jej życie po zamieszkaniu z mężem, spotkała się z o wiele większą Tajemnicą. Przecież Anioł musiał przyjść w momencie, kiedy Maryja była zdolna począć dziecko nie tylko fizycznie, ale też psychicznie i emocjonalnie. I poczęła… Syna, który stał się i Jej Dzieckiem ale i Zbawicielem.
Skąd On to miał?
Maryja była kobietą, która nie tyle się biernie zgodziła na Wcielenie, ale podjęła samodzielnie decyzję, że jest na to gotowa. Nie stała pochylona i bierna. Weszła w dialog, uczciwie stawiając pytania i przedstawiając wątpliwości. Nie tylko pokorna Służebnica, ale młoda dziewczyna, która odważnie rozważała to, co z pozoru nierozważalne.
Potem widzimy Ją szukającą Jezusa. Brała, razem z Józefem, odpowiedzialność za dziecko. Czuła się w prawie, by zdrowo dbać zarówno o rodzinę jak i właściwe relacje w niej. Jezus Jej posłuchał. O czym czasem zapominamy. Posłuchał, bo zwyczajnie miała rację.
Czasem podziwiamy Jezusa za Jego wyrażanie emocji, uczuć, umiejętności relacyjne. Jak zdrowo stawiał granice, przeżywał strach i radość. Skąd On to miał? Zapewne stąd, skąd powinien mieć te umiejętności każdy dojrzały człowiek. Z domu.
Maryja i Józef są fantastycznymi przewodnikami w relacjach. Mimo, że tworzyli dość specyficzną rodzinę. Przecież tam było tysiące pytań bez odpowiedzi. Obaw i niepewności. Ale i codzienności, w której nawet Syn Boży musiał pracować a Święta Dziewica upiec chleb.
Zabraliśmy Maryi Jej człowieczeństwo. Tymczasem nie tylko przez Nią możemy poznać Jezusa, ale i przez Jezusa możemy poznać Ją. Poukładaną wewnętrznie kobietę, rozwijającą swój ludzki potencjał i umiejętnie rozeznającą ważne sytuacje życiowe.
Taką Maryję chcę spotykać. Jako kobieta, jako osoba, która podjęła decyzję by iść za Jej Synem. Nie potrzebuję Jej „tajemnic” i przestróg. Potrzebuję Jej w relacji. Ze mną. Z każdym z nas. Tak, bym w momencie mojego „zwiastowania” umiała popatrzeć na Boga i podjąć właściwe decyzje.
***
Sięgnij do innych tekstów autorki.
Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć wpłacając na ZRZUTKĘ lub na PATRONITE.
Łączę teologię z kulturoznawstwem. Działam na styku religii, kultury, cywilizacji. Ciekawi mnie to co nowe, co zmienne, co wykracza ponad standardy. Szukam i pozwalam się znaleźć.