Relikwii peregrynowanie

Nie opowiadamy o zmaganiach świętych, o chwilach ich buntu, zwątpienia. A po śmierci szukamy ich w tym, co samo w sobie świadczy nie o wieczności, tylko o przemijaniu…

W mojej parafii odbywa się peregrynacja relikwii błogosławionej Rodziny Ulmów. Oczywiście, wiąże się to z czuwaniami, Eucharystią, dodatkowymi nabożeństwami. Przecież to ważne wydarzenie dla parafii! 

Ale czy aby na pewno? Na ile rozumiemy obecnie sens owych uroczystości? 

W kościele głównie osoby starsze. Brak młodszych dorosłych, młodzieży, dzieci. W podręcznikach do religii nikt też za bardzo nie wyjaśnia tego tak bardzo widocznego znaku świętych obcowania świętych. A kiedy do młodych dochodzi, że to jest fragment szkieletu czy innego fragmentu zmarłego człowieka pojawiają się pytania: Po co? Przecież to straszne…

Tym bardziej nabożeństwa związane z pocałowaniem relikwiarza u młodszych mogą budzić niesmak. Zwłaszcza teraz, gdy bardziej niż kiedyś zwracamy uwagę na higienę.

Jak obronić…?

Szczerze mówiąc, sama nie mam pomysłu, jak obronić sens peregrynacji relikwii czy zdobywania i wstawiania nowych relikwiarzy w świątyniach. Wierzę w łączność z Kościołem tryumfującym. Wierzę w łączność w modlitwie, w obecności przed Bogiem. Rozumiem wczesnochrześcijańskie modlitwy w miejscach pochówku męczenników, szukanie fizycznych znaków obecności tych, co odeszli.

Nie umiem już jednak podejść do relikwiarza. Dla mnie, jak pewnie dla wielu innych katolików, jest to coraz mniej znaczące. Przecież osoba nie jest związana z fragmentem kości, ubrania czy krwi.

Może dzieje się tak też dlatego, że czasem na nabożeństwach skupiamy się na owych relikwiach i tylko na tym, że dana osoba jest w niebie, że teraz może wyjednać nam jakąś łaskę. Mniej na tym, czym ci święci żyli na ziemi i z czym się zmagali. Czego faktycznie, poza heroizmem, mogą nas nauczyć. Nie opowiadamy o zmaganiach świętych, o chwilach ich buntu, zwątpienia. A po śmierci szukamy ich w tym, co samo w sobie świadczy nie o wieczności, tylko o przemijaniu…

Jeśli już sprowadzamy relikwie świętych, to faktycznie uczmy się od nich życia. Przybliżmy ich z ich zmartwieniami, trudnościami. Niech staną się towarzyszami w drodze, a nie kolejnym relikwiarzem do kolekcji.

***

Sięgnij do innych tekstów autorki.

Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć na PATRONITE.