Nie zazna ludzkość spokoju…

Jak mówić o miłosierdziu tym, których dotknęła przemoc? Jak mówić o Jezusowym patrzeniu na grzeszników, gdy tak bardzo domagamy się dla nich ludzkiej kary i ludzkiej sprawiedliwości?

W latach trzydziestych XX wieku niewykształcona polska siostra zakonna Faustyna Kowalska usłyszała prośbę Jezusa, by na nowo przypomnieć światu prawdę o Bożym Miłosierdziu. Nie o sądzie ani o karze, nawet nie o sprawiedliwości Bożej, ale o miłosierdziu. Bóg nie jest w pierwszym rzędzie „sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza, a za złe karze”, ale Bogiem przebaczającym i przygarniającym człowieka zranionego przez grzech.

O tej prawdzie przypominamy sobie głównie raz do roku, świętując w pierwszą niedzielę po Wielkanocy Święto Bożego Miłosierdzia. Co ciekawe, dla całego Kościoła ogłoszone ono zostało dopiero w 2000 roku – roku kanonizacji św. siostry Faustyny przez papieża Jana Pawła II.

Nie ma apostołów sprawiedliwości

Boże Miłosierdzie kojarzy się nam głównie z Koronką, odmawianą w godzinę śmierci Jezusa. Ale przecież Jezus nie przyszedł po to, aby „dorzucić” nam kolejną modlitwę, ale aby przypomnieć, że On jest Bogiem miłującym. Bogiem podnoszącym człowieka, Bogiem przygarniającym i wiecznie gotowym przebaczyć. Trzeba nam o tym pamiętać, tym bardziej że pokutuje w nas niezbyt szczęśliwy skrót XIX-wiecznego katechizmu, jakim są „główne prawdy wiary”. Nie są one znane nigdzie poza Polską, ale u nas uczą ich kolejne pokolenia katechetów.

Jak wytłumaczyć potem, że prawda o karze Boskiej nie jest tą pierwszoplanową? Jezus nie przyszedł na świat, aby nas ukarać, ale żeby nas zbawić. Siostra Faustyna miała wizję piekła i dusz czyśćcowych, ale została nazwana Apostołką Bożego Miłosierdzia. Nie mamy „apostołek kary Bożej”, ani nawet „apostołów sprawiedliwości”.

Święto Bożego Miłosierdzia, w myśl objawień, jakie były udziałem siostry Faustyny, ma być schronieniem i ucieczką dla wszystkich dusz, szczególnie grzeszników. Czy jest w nas jeszcze wiara w to duchowe schronienie? W moc Boga, który chce nas wszystkich ocalić przed złem – w nas i poza nami?

Dar na czas wojny

Krótko po objawieniach nastąpiła II wojna światowa. Razem z nią kolejne pytania o obecność Boga w świecie pełnym przemocy, o Jego milczenie. Boże miłosierdzie nie chroni „automatycznie” całej ludzkości. Jest ofertą dla człowieka jako jednostki. Jest szansą dla tych, którzy odkrywszy zło w sobie i jego skutki, pragną dostąpić oczyszczenia i odnowienia. Boże miłosierdzie ma moc wobec tych, którzy wierzą i którzy są świadomi, że zło bierze się także z ludzkich serc i indywidualnych wyborów.

Nadchodzące Święto obchodzić będziemy w cieniu kolejnej wojny. Na nowo krzyczymy do Boga, aby dał nam pokój. Trwogą przejmuje nas obraz wojennych zbrodni i cierpienia niewinnych. Jak mówić o miłosierdziu tym, których dotknęła przemoc? Jak mówić o Jezusowym patrzeniu na grzeszników, gdy tak bardzo domagamy się dla nich ludzkiej kary i ludzkiej sprawiedliwości? A jednak tak bardzo potrzebujemy widzieć Boga, który kocha miłością miłosierną, który znajdzie miejsce dla każdego, kto będzie Jego pomocy przyzywał.

Prośmy o Jego miłosierdzie dla nas, dla całego świata, wołajmy o Jego czułość i troskę. „Nie zazna ludzkość spokoju dopokąd się nie zwróci do źródła miłosierdzia mojego”(Dz 699).

***

Sięgnij do innych tekstów autorki.

Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć na PATRONITE.