Nasze społeczeństwa zmieniają się, a zmiany, jakie w nich zachodzą powodują nieustanne zderzanie się konkurujących ze sobą koncepcji, programów ekonomicznych, społecznych, religijnych. Ujednolicenie struktur ekonomicznych, po części także politycznych, prowadzi do nieustannego zderzenia z „innym”. Obowiązujący, z małymi wyjątkami, model demokratyczny państwa, razem z gwarancją poszanowania praw człowieka, umożliwił koegzystencję, na tych samych prawach, różnych grup społecznych, wywodzących się z różnych kultur, narodów, tradycji, religii. Konkurują ze sobą nie tylko dobra przemysłowe, ale także systemy wartości, światopoglądy, style życia. Powoduje to oczywiste napięcie.
Z napięcia rodzi się brak bezpieczeństwa, chaos, wzmożenie poczucia niepewności co do własnej tożsamości, lęk przed jej utratą. Pojawiają się wątpliwości i utrata wiary w trwałość podstaw tworzonych przez ludzi grup społecznych, instytucji, religii. Utracona pewność powoduje pragnienie obrony „swojego świata”, „swojej tradycji”, „swojej wiary”, tak, aby zachować ją, zakonserwować, nie zginąć samemu w tak wielu różnych pomysłach na życie. Powstają swoiste formy religijności, odżywa myślenie magiczne, dawne przepowiednie i wizje. Warto przyjrzeć się im z bliska.
Czary-mary, hokus-pokus, abrakadabra, „Jezu Ty się tym zajmij”. Brzmi obrazoburczo? Od wieków ludzie szukali formuł magicznych, pewnych słów, które dadzą miłość, pomogą w zemście, uzdrowią z choroby. Korzystano tak samo chętnie z pomocy lekarzy jak i znachorów, z modlitwy kapłana jak i zaklęć babki-szeptuchy. W sytuacjach trudnych liczyła się skuteczność. A ludzie w moc słowa wypowiedzianego wierzyli i wierzyć będą. Słowo – to zmiana rzeczywistości. Stąd wiedza o „złych słowach”, „przekleństwach”, zaklęciach. Nawet katolickie wspólnoty prowadzą modlitwy o uwolnienie od „mocy słowa”. Skoro słowa mają moc – to czemu ich nie wykorzystać dla dobra?
W książeczkach do nabożeństwa, publikacjach pobożnościowych mamy tradycje tak zwanych aktów strzelistych – krótkich modlitw, które miały na celu skierowanie myśli do Boga, gdy człowiek zajęty był licznymi obowiązkami – „Jezu ufam tobie”, „Jezu ratuj”, „Maryjo dopomóż”. Była to zwyczajna modlitwa, po czym człowiek szedł do obowiązku, na pole, do zakładu pracy. Obecnie popularność zdobywają „modlitwy, nowenny nie do odparcia”, „mocne modlitwy”, „skuteczne modlitwy”. Strony katolickie prześcigają się w publikowaniu kolejnych modlitw, świadectw na to, że odmówienie jakiś słów gwarantuje otrzymanie danych łask, że „to musi działać”. W modlitwę – rozmowę człowieka z Bogiem, wchodzenie do strefy sacrum, w przestrzeń, w której ma się rozwijać relacja, tworzyć więź, wchodzi zwykła magia.
Słowo – działanie. Już nie działa Bóg – ale fakt odmówienia tej czy innej formuły. Już nie Osoba, lecz konkretne działanie. Już nie więź, lecz powtarzalna praktyka. Pod postami o chorobach, trudnościach, setki komentarzy z fragmentem modlitwy ojca Dolindo – „Jezu, ty się tym zajmij”. Niestety, w domyśle – skoro Jezus się zajmie to ja już nic nie muszę. Skoro Jezus dba o mnie, to ja już dbać nie muszę. Skoro Jezus mnie strzeże to… nie założę maseczki w kościele, bo się nie zarażę.
A jak nowenna „nie zadziałała”? To obwinia się człowieka – mało wierzył, źle się modlił, miał złe intencje. Bo przecież „działać musi”.
Praktykowanie modlitwy z nastawieniem, że sam fakt jej odmówienia spowoduje pożądany skutek, to zwyczajne myślenie magiczne. Powtarzanie tych modlitw, lęk, że jak nie odmówię danego dnia przewidzianej modlitwy, jak jej nie skopiuję w określonej ilości liczbie egzemplarzy, nie wyślę pobożnego łańcuszka, to przydarzy mi się coś złego – to przejaw takiego właśnie myślenia. Bóg staje się tu rozgniewanym bożkiem. Nie kochającym Ojcem, ale bóstwem, którego przebłagać trzeba specjalnymi obrzędami.
Warto pomyśleć nad tym, jak traktuję i modlitwę i relację z Bogiem. Nie ma „skutecznych modlitw”, ale każda modlitwa, szczerze odmówiona, otwiera nas na Bożą rzeczywistość, w której wydarzyć się może naprawdę wiele.
Łączę teologię z kulturoznawstwem. Działam na styku religii, kultury, cywilizacji. Ciekawi mnie to co nowe, co zmienne, co wykracza ponad standardy. Szukam i pozwalam się znaleźć.