Kilka dni temu podczas katechezy usłyszałam pytanie: Czy samookaleczanie się to grzech? I za chwilę dopowiedzenie: Bo przecież nikomu innemu nie robię krzywdy, tylko sobie… To pytanie i dyskusja toczona z młodzieżą – pacjentami oddziału psychiatrycznego pozostały mi w głowie do tej pory.
Bo przecież oni robią krzywdę tylko sobie. Nie chcą nikogo uderzyć, zranić, tylko siebie. Bo przecież lepiej, jak się zrobi coś sobie niż innemu. Szukano u mnie potwierdzenie prawdziwości tych słów. A ja po raz kolejny zderzyłam się z nieścisłością logiczną w naszym chrześcijańskim i ludzkim wychowaniu. „Trzeba być dla innych dobrym”. „Trzeba pomóc drugiej osobie”. „Należy się dzielić”. „Trzeba dawać”. Czasem ma to postać skrajną – jak zabieranie swojemu dziecku zabawki, bo inne dziecko też ją chce, a to nieładnie być takim egoistą. O innych trzeba mówić tylko dobrze, trzeba ich kochać. Dla innych trzeba być wyrozumiałym, dla siebie surowym. Nieładnie jest się chwalić, trzeba być skromnym. Nie można pokazywać w grupie, że umie się więcej niż inni, bo to też nieładnie…
Dobrze o sobie?
Przygotowując pary narzeczonych do sakramentu małżeństwa proszę, by wymienili dobre cechy swojego narzeczonego /narzeczonej. Nie ma na ogół z tym żadnego problemu. Problem pojawia się, gdy proszę o wymienienie przynajmniej pięciu swoich dobrych cech. Tu tylko mniejszość potrafi je wymienić. Z reguły słyszę: nie lubię mówić o sobie, nie lubię się chwalić. Albo: nie uczono mnie tego, o sobie trudno jest mówić. To konsekwencja wychowania, w którym zapomina się o tym, że nie da się prawdziwie kochać drugiej osoby, jeśli nie kocha się siebie. Jak mam bezinteresownie skierować się ku drugiej osobie, jeśli nie znam swojej wartości, darów, talentów? Jeśli mówienie o nich na głos wydaje mi się być czymś złym, egoistycznym, niewłaściwym?
Wiele razy na kazaniu słyszę pouczanie, jak mam być dobra dla innych, jak mam przebaczać urazy, jak mam modlić się za moich wrogów. Tak rzadko zdarza się usłyszeć, jak być dobrym dla siebie, jak rozwijać siebie, jak kochać siebie coraz bardziej czy jak widzieć w sobie dziecko Boże o niesamowitych zdolnościach.
Trzeba na nowo uczyć ludzi, jak wyrażać siebie. Jak myśleć i mówić o sobie dobrze. Jak stawiać granice. Naprawdę nie każdy ma prawo do naszego życia w taki sam sposób. Trzeba uczyć w końcu, jak kończyć relacje niszczące i toksyczne zamiast modlić się „o wytrwanie” i „o niesienie swojego krzyża”. Mówienie o swoich zdolnościach, rozwijanie swoich talentów, bycie dobrym dla siebie, dbanie o swoje bezpieczeństwo i komfort to podstawy zdrowia w każdej relacji. Oczywiście trzeba się także uczyć budowania zdrowej relacji ze sobą, by faktycznie nie wpaść w samouwielbienie i tak bardzo ludzki egoizm. Ale trzeba od czegoś zacząć. Nie można ciągle zwracać się ku innym, permanentnie odwracając od siebie.
Godni miłości
Miłość do Boga, miłość do siebie, miłość do bliźniego. Rozwijanie relacji z Bogiem powinno nas prowadzić do większej miłości Jego, następnie do zdrowej relacji ze sobą, a w konsekwencji do miłości innych, a także całego stworzenia. Poświęcanie się dla innych bez jednoczesnej dbałości o siebie może przybierać skrajnie destrukcyjne formy. Zamiast dawać wolność będzie zniewalać, wpędzać innych w poczucie winy, naruszać ich granice. Jezus nie uczył nas miłości innych kosztem siebie, ale miłości do drugiego jako konsekwencji przyjęcia faktu, że samemu jest się „godnym” miłości Boga. Przyjęcie tego, że jest się kochanym potrafi bardzo głęboko zmieniać życie człowieka. Odkrywanie w sobie istoty ludzkiej, wrażliwej, zdolnej i godnej uwagi wprowadza do życia pokój i harmonię.
Chciałabym, aby było w nas więcej wrażliwości na nas samych, więcej miłości do siebie. Chciałabym, aby już w żadnych głowach nie rodziła się myśl, że robienie sobie krzywdy jest czymś lepszym od wykrzyczenia światu swojego bólu.
***
Sięgnij do innych tekstów autorki.
Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć na PATRONITE.
Łączę teologię z kulturoznawstwem. Działam na styku religii, kultury, cywilizacji. Ciekawi mnie to co nowe, co zmienne, co wykracza ponad standardy. Szukam i pozwalam się znaleźć.