Czas być z ludźmi

Czas głośno przypominać naukę społeczną Kościoła, przykazania i Ewangelię. Jeśli Kościół tego nie zrobi, nową "ewangelię" napiszą nam po wyborach politycy.

Kampania wyborcza w pełni. Słyszymy obietnice skierowane w stosunku do różnych grup społecznych- emerytów, nauczycieli, rodziców. W tle referendum z kontrowersyjnymi pytaniami. Kościół hierarchiczny na razie w pozycji obserwującej, jakby już odrobił lekcje z poprzednich kampanii.  Choć pojedyncze usterki oczywiście się zdarzają.

Mam wrażenie, że Kościół a właściwie biskupi nie mają  pomysłu, w jaki sposób mogliby towarzyszyć wiernym w zbliżającym się  czasie wyborów. Oczywiście, w kampanię angażować się nie może. Nie powinien wskazywać jak i na kogo głosować. Ale właśnie w tym czasie politycy chętnie „zagospodarowują” osoby wierzące.  Wykorzystują religię i wiarę, lęki i nadzieje przede wszystkim katolików. Przy milczeniu ich pasterzy. Pojedyncze głosy, chociażby w kwestii  referendum i migrantów nie wystarczą – nie są słyszalne.

Lud został sam

Kiedyś Kościół, choć w opozycji do polityki państwa, był z ludem – robotnikami i związkowcami, więźniami i wszystkimi prześladowanymi, mimo różnic. Teraz ten lud został sam. Nauczycieli, niepełnosprawnych i ich opiekunów, sędziów, rolników, kobiety – wszystkie grupy społeczne najbardziej rozgrywane w kampanii – pozostawiono samym sobie. Na granicy z Białorusią dalej ukrywają się ludzie. Choć udajemy, że nic się nie dzieje.

Kościół ma być tam, gdzie cierpią ludzie, gdzie jest bezradność, ból i strach. Ma być tam, gdzie podziały są coraz większe.

Myślę, że to jest czas, by nie patrzeć na spodziewane państwowe dotacje, spodziewane korzyści z bycia po „właściwej”, stronie polityki, ale by wyjść do ludzi. Z pustymi rękami. By razem przypominać o tym, co w chrześcijaństwie jest tak ważne – o Bogu, który stał się człowiekiem, by zbawić każdego. Czyli i nielegalnego imigranta i kobietę w zagrożonej ciąży. Rolnika, nauczyciela, lekarza, lewaka, członka nielubianej partii, czy kogokolwiek innego.

Kampania to czas, by wreszcie pokazać, że jest się z ludźmi. By rozmawiać z tymi, którzy stawiają czasem słuszne zarzuty w kierunku Kościoła. Ani stanie z boku, ani aktywność po jednej politycznej stronie nie przyniesie nic dobrego. Czas głośno przypominać naukę społeczną Kościoła, przykazania i Ewangelię. 

Jeśli Kościół tego nie zrobi, nową „ewangelię” napiszą nam po wyborach politycy. A jakakolwiek opcja by nie wygrała, taka „ewangelia” zawsze będzie tylko dla swoich i wywoła o wiele większe podziały.

***

Sięgnij do innych tekstów autorki.

Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć na PATRONITE.