Ciąg dalszy nastąpi

Może już czas, aby zamiast tylko o "dawaniu świadectwa” czy "umacnianiu rodzin" rozmawiać o finansach, odpowiedzialności wspólnoty, zwiększeniu kompetencji rad parafialnych czy ekonomicznych.

 W szkołach coraz bardziej odczuwa się brak nauczycieli. Zmęczeni kolejnymi reformami, niskimi płacami i presją ciągłych kontroli, odchodzą. Brakuje także katechetów.

Gdy zaczynałam pracę w zawodzie we Wrocławiu trudno było o pracę dla świeckiego. Pierwszeństwo mieli księża. Wielu moich znajomych zdążyło się przebranżowić. Obecnie w pracy dla katechety w większych miastach można przebierać. Szkoły występują do wydziałów katechetycznych o zmniejszenie godzin religii nie tylko z powodu braku chętnych uczniów, ale i braku katechetów. W moim mieście wszyscy świeccy mają powyżej etatu.

Z jednej strony – można wybierać w ofertach, więc dobrze. Z drugiej – to świeccy mają większą motywację do kończenia innych jeszcze studiów, zdobywania kolejnych uprawnień. Potrzebują stabilnej pracy, aby utrzymać rodziny. Powoli też buntują się przeciwko przydzielaniu zbyt wielu obowiązków przy parafii, za które przecież nie otrzymują wynagrodzenia. Polskie Dyrektorium Katechetyczne wyraźnie wprawdzie zaznacza, że dodatkowe obowiązki powinny być przez parafie wynagradzane, ale mimo to część proboszczów traktuje katechetów jak darmowych robotników, którzy „muszą” podejmować się takich, a nie innych zadań. Przecież w części diecezji podpisuje się dokument o współpracy z parafią.

Katecheci widzą konieczność zmian i być może bardziej czują to, że religia w szkole nie zostanie na wieczność.  Zwłaszcza, że naprawdę spada ilość chętnych.

Co wtedy z finansami?

Co w takim razie z pracującymi w katechezie księżmi? Dzięki tej pracy mają opłacane składki, choć nie zawsze przecież mają etat. Ale dla większości z nich praca w szkole jest jedną z głównych aktywności duszpasterskich. Co stanie się z nimi i ich finansami, gdy religii w szkole zabraknie? Gdy przestanie być finansowana przez państwo? Wszelkie umowy mogą zostać zmienione, także konkordat. Czy hierarchia albo my w naszych wspólnotach uczymy się zmiany myślenia? Chociażby o finansowej stronie opieki duszpasterskiej? 

Oczywiście, także ksiądz by mógł iść do innej pracy. Ale do tego też trzeba jakichś umiejętności czy kwalifikacji. Wielu księży postuluje też, aby religia wróciła do salek katechetycznych. Żaden z nich jednak nie mówi, kto miałby pracę katechety finansować.

W mojej diecezji zaczynają się przygotowania do synodu… Te same twarze, podobne pomysły. Może już czas, aby zamiast tylko o „dawaniu świadectwa” czy „umacnianiu rodzin” rozmawiać o finansach, odpowiedzialności wspólnoty, zwiększeniu kompetencji rad parafialnych czy ekonomicznych. Czas przygotowywać ludzi na czasy, kiedy ich religia nie będzie odgrywała już takiej roli jak teraz. A obecność kapłana we wspólnocie będzie zależna od tego, czy ta wspólnota będzie go chciała utrzymać.

I, co ważne, czy będzie chciała utrzymać każdego, czy też zacznie domagać się możliwości wyboru proboszcza czy wikarego.

***

Sięgnij do innych tekstów autorki.

Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć na PATRONITE.