„Zhańbione” święte

Niech beatyfikowane dziś elżbietanki - kobiety, które poświęciły życie, by pielęgnować chorych w ich domach - niosą pomoc tym, którzy doznali jakiejkolwiek formy przemocy. Szczególnie tej, która jako narzędzia użyła seksu.

Dzisiejsza wrocławska beatyfikacja dziesięciu elżbietanek to wydarzenie symboliczne. Za tymi dziesięcioma kobietami widać tłum. Wejście Armii Czerwonej na teren Rzeszy, przekroczenie linii Wisły (warto pamiętać też o Górnym, nie tylko Dolnym Śląsku) rozpoczęło masakrę ludzkości cywilnej. Brutalne, zbiorowe gwałty i zabójstwa stały się codziennością. Część kobiet zginęła, obroniwszy się lub nie. Wiele przeżyło. Część z nich zaszła w ciążę i urodziła dzieci z gwałtów. Czasem je także wychowywały…

Rany przez lata pozostawały w ukryciu. W PRL mówienie o zbrodniach „wyzwolicieli” było niemożliwe. Ale myślę, że to niejedyny powód. Zgwałcona kobieta bardzo długo była uważana za współwinną. Zhańbioną. Lepiej było nie mówić. Nie wspominać. A cóż dopiero, jeśli zgwałcona została zakonnica! Przecież ślub czystości złożyła!

Tak, potworne. Ale ślady tego myślenia jeszcze niestety czasem w nas pokutują.

Trzeba podkreślić. Ofiara nigdy nie jest winna. Bywa tak, że osoba wykorzystywana (nie zawsze dziś jest to tak brutalna agresja) nie broni albo broni słabo. Nawet nie krzyczy. Dlaczego nie krzyczy? W sytuacji gwałtownej napaści zwierzę ma trzy możliwości odruchowej reakcji: ucieczkę, walkę lub udawanie martwego. Ten mechanizm działa i u nas. Czasem agresja powoduje rodzaj psychicznego paraliżu. Człowiek nie jest w stanie zrobić nic. Nie jest w stanie wydać z siebie głosu. Nie broni się, choć z zewnątrz wydaje się, że byłoby to możliwe. Sam siebie później nie rozumie. Dlaczego nic nie zrobił/ nie zrobiła? Zgodził się? No właśnie: nie. Organizm odmówił posłuszeństwa.

Akt przemocy totalnej

Dobrze, że do tej beatyfikacji dochodzi. I dobrze, że wśród tych dziesięciu kobiet są nie tylko takie, które uprosiły lub wywalczyły raczej śmierć niż „hańbę”. Dobrze, że są takie, które gwałt przeżyły i miały odwagę powiedzieć o tym, co je spotkało. Może w końcu do naszej świadomości przebije się fakt, że w gwałcie nie chodzi o seks, ale o władzę. To akt totalnej przemocy, najgłębszy z możliwych sposobów na zawładnięcie ciałem drugiego człowieka. Seks jest tylko narzędziem.

Tak, chyba nic bardziej nie odziera z poczucia godności, integralności osoby. Ale podkreślę: z poczucia godności. Nie z godności (!) Gwałt hańbi jedynie sprawców. Nigdy jego ofiary. Warto, byśmy w końcu się tego nauczyli.

Niech beatyfikowane dziś elżbietanki – kobiety, które poświęciły życie, by pielęgnować chorych w ich domach – niosą pomoc tym, którzy doznali jakiejkolwiek formy przemocy. Szczególnie tej, która jako narzędzia użyła seksu. Niech znajdą w nich orędowniczki ci, którym przemoc rozbiła życie w pył.

Niech dzisiejsza beatyfikacja nieustannie im przypomina, że mogą się wyprostować i spojrzeć światu prosto w twarz. Ich godność nie doznała uszczerbku.

***

Przeczytaj również inne teksty autorki.
Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć na PATRONITE.