Statystyki ostatniej doby: ponad pięćdziesiąt tysięcy zakażeń. W ciągu ostatniego tygodnia statystyki „wystrzeliły”. Niezbyt wysoka jest, patrząc na średnią z ostatnich miesięcy, liczba zgonów, ale na wzrost spowodowany tą falą jeszcze jest zbyt wcześnie. Odsetek zaszczepionych osób wynosi dziś 56,8 proc., co być może zmniejszy liczbę ciężkich powikłań. Widać jednak wyraźnie, że chorują także osoby zaszczepione. To prawda, zwykle w takich przypadkach przebieg jest lekki.
W praktyce zwraca uwagę liczba zakażeń nauczycieli szkolnych i przedszkolnych. To główna grupa, która zgłasza się ostatnio z objawami infekcji. Chorują masowo także dzieci, co oznacza kwarantannę ich rodzin. Także osób zaszczepionych, do czasu wykonania testu. Niestety, ponownie system okazuje się niewydolny. Test, owszem, można wykonać. Pojawienie się wyniku w systemie rządowym może się jednak opóźnić nawet o kilka dni, co blokuje jakiekolwiek działania sanepidu. Co z jednej strony opóźnia uruchomienie kwarantanny dla rodzin chorych, z drugiej – powoduje niepotrzebne pozostawanie w domach osób, które mogłyby wrócić do pracy.
Decyzja rządu o nauce zdalnej od piątej klasy wzwyż niewiele tu zmieni. Należało całkowicie zamknąć szkoły i przedszkola i to już wtedy, gdy pojawiły się apele o przejście na pracę zdalną. Wtedy z pracy chwilowo musiałaby być może zrezygnować jedna osoba w domu. Jeśli dziecko zachoruje, kwarantanna wyłączy wszystkich. Ostatecznie lockdown „zrobi się sam”.
Czego możemy się zatem spodziewać? Olbrzymiego wzrostu liczby zakażeń i wtórnie liczby osób na kwarantannach. Dalszej niewydolności systemu testowego. Czy wzrostu liczby zgonów? Zajętych respiratorów? Zapewne, choć być może nie tak drastycznego, jak w ubiegłym roku na wiosnę. Już ta obecna, jesienno-zimowa fala wydaje się pod tym względem nieco lepsza…
Co możemy zrobić sami?
Co możemy w tej sytuacji zrobić, skoro na interwencję państwa liczyć nie sposób? Nie lekceważyć żadnej infekcji, najmniejszego przeziębienia. Nie każda okaże się COVID-em, ale sprawdzić to trzeba. Nawet jeśli najprawdopodobniej objawy miną za kilka dni i wydaje się, że „szkoda czasu”. Nie wykorzystywać luk, które wynikają z niewydolności systemu…
Problemem, ostatecznie, nie jestem ja. Mnie być może nic nie będzie, zwłaszcza jeśli jestem zaszczepiony /zaszczepiona. Pytanie nieustannie jest o ludzi, którym mogę zakażenie „sprzedać”. I którzy – być może – zachorują ciężej.
Tak, wiem. Część z nich mogła się zaszczepić, ale tego nie zrobiła. I po raz kolejny być może mówię o odpowiedzialności tych, którzy już raz ją wykazali, w dodatku za tych, którym jej zabrakło. Ale wychodzę z założenia, że moją sprawą jest przede wszystkim dobro, które mogę komuś uczynić. Nie bezproduktywne rozważanie, że ktoś mógł, ale tego nie zrobił. To jego rzecz.
***
Sięgnij do innych tekstów autorki.
Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć na PATRONITE.

Lekarz chorób wewnętrznych, dziennikarka i publicystka. Wieloletni redaktor portalu wiara.pl. Współtwórca platformy wiam.pl.