Szerokim echem odbiła się ostatnio wypowiedź bp. Antoniego Długosza podczas Apelu Jasnogórskiego w ostatnią środę. Emerytowany pomocniczy biskup częstochowski wypowiedział się na temat „zaplanowanego ataku na biskupów”, jakim jest wyciąganie konsekwencji wobec biskupów, którzy nie zareagowali odpowiednio na przestępstwa wykorzystywania seksualnego małoletnich. Nie będę cytować. Kto chce, może sobie znaleźć nagranie na YouTube.
Reakcji brak
Skandalicznej wypowiedzi przysłuchiwało się pięciu biskupów, w tym ordynariusz archidiecezji częstochowskiej, abp Wacław Depo. Nie było żadnej reakcji, mimo że na koniec nabożeństwa metropolita powiedział kilka słów. Nie ma jej nadal. Nie zareagowała też Jasna Góra. Innymi słowy: biskup odpowiedzialny za to, co dzieje się na terenie diecezji i przeor sanktuarium, w którym słowa te zostały wygłoszone w ramach liturgii nie widzą potrzeby reagowania na zgorszenie. Ani od razu – wobec pielgrzymów, którzy ich wysłuchali – ani po nagłośnieniu sprawy przez media. Czy należy uznać, że są tego samego zdania?
Podsumujmy dla porządku błędy bp Długosza.
- Mówimy nie tylko o grzechu, ale o przestępstwie wobec dziecka. Wobec grzechu Kościół ma przebaczenie, przestępstwo domaga się kary i zapobieżenia recydywie. Wypowiedź biskupa całkowicie ignoruje ofiary i ich krzywdę. One przede wszystkim mają prawo ufać jego ojcowskiej opiece. A nawet jeśli myśleć o sprawcach: pozwolenie na powrót do duszpasterstwa jest odmówieniem jemu samemu pomocy. Sprawca ma prawo do sprawiedliwej oceny swoich czynów i pomocy, by więcej ich nie popełnił. Tego wymaga miłosierdzie (nie mylić z pobłażaniem).
- Obecne wyroki wobec biskupów nie są wyrokami sądów świeckich. Wydaje je najwyższa władza kościelna. Prawo kanoniczne nakazujące przekazywanie spraw o wykorzystanie seksualne małoletnich do Watykanu wydano w roku 2002. Biskupi, którzy są obecnie karani, nie zastosowali się do tego prawa. Bronili swoich księży przed… papieżem. Czyżby Janowi Pawłowi II brakowało miłosierdzia?
Potrzeba publicznych przeprosin
Po nagłośnieniu sprawy zareagował Delegat KEP ds ochrony dzieci i młodzieży. Dokładniej: otrzymaliśmy komunikat ks. Piotra Studnickiego, kierownika jego Biura. Komunikat ważny i jak na kościelne standardy wydany szybko. Ważna jest informacja, że abp Polak wystosował do bpa Długosza list w tej sprawie. Ważne jest stwierdzenie, że wypowiedź biskupa domaga się publicznych przeprosin. Tylko… nie da się ukryć, że ta ocena wypowiedzi biskupa nie padła z ust prymasa. Mamy domniemywać, że jest to zdanie Delegata KEP. Zapewne tak jest. Ale jednak: jest to tylko domniemanie.
Ale to sprawa mniejszej wagi. Prymas w tej sytuacji może niewiele, poza mówieniem. Słowa są ważne, ale niczego nie rozwiązują. Znacznie bardziej martwi mnie, że reaguje Delegat, nie osoby odpowiedzialne za duszpasterstwo w diecezji częstochowskiej i władne podjąć jakiekolwiek decyzje wobec biskupa seniora. Odnosi się wrażenie, że prymas został przez KEP wystawiony po to, by maskować poglądy wielu biskupów. Poglądy – dodajmy – dalekie od tych, które wyznaczają dokumenty Kościoła. Ma załatwić problem oczekiwań i robić PR, by za jego plecami można było myśleć i postępować jak dotąd.
Z pewnością nie myślą tak wszyscy. Jestem niestety przekonana, że niektórzy. Czy także metropolita częstochowski?
Na karb wieku
Po nagłośnieniu nagrania pojawiły się komentarze przypominające o wieku bp Antoniego Długosza. Istotnie: jest on już w wieku podeszłym. Za takim stwierdzeniem kryje się jednak delikatna supozycja, że jego ocena rzeczywistości jest… powiedzmy mniej sprawna. Nie wiem. Nie jest to oczywiście wykluczone: procesy biologiczne dotyczą biskupów tak samo, jak każdego człowieka. Tak, byłoby to pewne usprawiedliwienie. Ale niestety, taka sytuacja tym bardziej wymagałaby interwencji władz kościelnych.
Tym samym wracamy do początku. Do biskupa miejsca.
Przeczytaj również: Kościelne więzienia i wygoda
Lekarz chorób wewnętrznych, dziennikarka i publicystka. Wieloletni redaktor portalu wiara.pl. Współtwórca platformy wiam.pl.