„Sk… należy się kop w d…, a ja mam swój rozum i powinienem przestać słuchać hochsztaplerów” – usłyszał od spowiednika jeden ze świadków, poddanych destrukcyjnemu wpływowi Pawła M. To jedno mocne zdanie uratowało być może jego życie. Zapewne skuteczniej niż kilkugodzinny wykład teologiczny 🙂 Z kolei inna ze świadkiń mówiła przed Komisją: „Dwadzieścia lat czekałam na to, żeby ktoś mi powiedział, że to, co słyszałam od Pawła, nie jest katolickie. Jedynie Marcin Mogielski mówił, żeby pieprzyć to, co mówił Paweł. Ja sama musiałam odrzucać to, co było niekatolickie”.
Jednym z najpoważniejszych zarzutów wobec dominikanów jest ten o braku duszpasterskiego wsparcia i de facto ponownej – katolickiej – formacji tych, którzy podlegali wpływowi ich współbrata. Nie chcę tu jednak zajmować się rozliczaniem. Ważniejsze jest pytanie, jak pomóc ludziom, którzy mieli nieszczęście zostać ukształtowanymi w aberracyjnej teologii. Nie tylko przez Pawła M., i nie tylko w duchowości charyzmatycznej.
To trudne zadanie. Z kilku powodów.
Zmiana przewodnika nie wystarczy
Po pierwsze, mówimy o ludziach, którzy już raz całkowicie zaufali jakiemuś duszpasterzowi. Co mamy im powiedzieć: on nie miał racji, zaufaj teraz mnie? Na jakiej podstawie? Wielu duszpasterzy w Polsce ma skłonność do dyrektywnego prowadzenia ludzi. Tu jednak prosta zmiana przewodnika nie wystarczy. Nie o to chodzi, by jedną zależność zastąpić inną, potem może kolejną, ale o to, by człowiek ostatecznie odzyskał wolność. Nie odzyska jej nieustannie prowadzony za rękę.
Stracone piękno
Po drugie: cechą aberracyjnych duszpasterzy jest to, że podpierają się frazami pochodzącymi z Pisma Świętego czy wypowiedziami autorytetów duchowych, podkładając pod nie fałszywą interpretację. Ich wypowiedzi są przetykane pięknymi i prawdziwymi zdaniami, z których wypływają patologiczne wnioski. To znaczy, że osoby skrzywdzone wielokrotnie usłyszą w Kościele wypowiedziane w najlepszych intencjach zdania, które ich będą ranić i niszczyć, bo dla nich znaczą już coś innego. Niestety, nawet jeśli w końcu zrozumieją ich prawdziwe znaczenie, to wydaje się, że na poziomie emocji nigdy nie przestaną reagować alergicznie. Być może już nigdy nie będą to dla nich słowa piękne i niosące nadzieję. Muszą znaleźć inne.
To znaczy też, że często w procesie leczenia będą odrzucać stwierdzenia prawdziwe i uznane. Mówić rzeczy dokładnie przeciwne. Odrzucać coś, co wydaje się ważnym elementem naszej wiary. Trzeba mieć dużo spokoju, by usłyszeć, co tak naprawdę mówią i przeciw czemu protestują. By nie wpadać w panikę, że wyrzucają z siebie słowa obrazoburcze lub na granicy herezji. Trzeba oprzeć się pokusie szybkiego sprostowania i słuchać, słuchać, słuchać…
Samemu odnaleźć Prawdę
Paradoksalnie, w słowach zeznającej przed Komisją rozżalonej brakiem pomocy kobiety jest wielka prawda. Mam poczucie, że tu niewiele da się zrobić tłumacząc, a jeszcze mniej narzucając. Tu trzeba być obok i pozwolić człowiekowi samemu odnajdować Prawdę. Ufając, że jest z nim Bóg, który najlepiej potrafi wyprowadzić człowieka z zastawionej pułapki.
To problem, jeśli duszpasterz lubi być mistrzem, ale i szansa. Być może wielu księży boi się takich ludzi. Mogą mieć poczucie, że problem jest tak zawikłany, że trzeba specjalisty. Być może zauważyli, że trudno im znaleźć słowa, a to co mówią, nie trafia albo i rani. Ale tu niekoniecznie trzeba specjalisty (a jeśli to psychologa, który potrafi pokazać manipulację, której podlegali). Nie trzeba wykładów. Trzeba człowieka, który sam spotkał Boga i który potrafi pozwolić Mu działać. Stając obok zranionego jako brat i Jego świadek. Tylko i aż tyle.
Bóg stał się człowiekiem
I chyba na koniec jeszcze jedno. Wszystkie tego typu aberracyjne teologie poświęcają to, co ludzkie, ziemskie, na rzecz tego, co ma być według nich duchowe, czyli Boże. Każą poświęcać nasze dobre potrzeby i pragnienia, rezygnować z marzeń i z samych siebie, wycofywać się z relacji (jak ładnie tu rezonuje zdanie o „zaparciu się siebie”!). Tymczasem Bóg stał się człowiekiem. Człowiek jest ważny. Każdy. Ten drugi i także ja sam. W tym, co jest nieludzkie, nie ma Boga.
Myślę, że to ostatnie zdanie jest jednym z lepszych kryteriów rozeznawania. Zwłaszcza dla ludzi na początku drogi.
Przeczytaj również teksty: Nasza teologia to Jezus, Czego chce od nas Bóg i Konspiracja Baranka
Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć na PATRONITE
Lekarz chorób wewnętrznych, dziennikarka i publicystka. Wieloletni redaktor portalu wiara.pl. Współtwórca platformy wiam.pl.