Królestwo Moje nie jest z tego świata (J 18,36)
Wiemy, że Mesjasz z Nazaretu nie pasował do popularnych oczekiwań związanych z królestwem Bożym. Jeśli jesteśmy uważni, widzimy też, że jako chodzące Objawienie ukazał zaskakującą twarz swego Abby. Dlatego z przyjęciem Go jako wcielonego Słowa Boga od początku mieli problem zwłaszcza „swoi” – znawcy Pism, strażnicy kultu, religijni gorliwcy. A także uczniowie… Według części rękopisów Ewangelii apostołowie słyszą pewnego razu: „Nie wiecie, jakiego ducha jesteście” (por. Łk 9,55b). Do dziś wielu obrońców chrześcijaństwa tragicznie rozmija się z Duchem Chrystusa.
Jednak wszystkim, którzy Go przyjęli takiego, jakim jest – Króla łagodnego, nieznającego dominacji, Mistrza ofiarnej, niewymuszonej usłużności – Jezus dał moc wewnętrznej przemiany w dzieci Boga. Wypada korzystać z tego daru i dać się poprowadzić w całą prawdę, otworzyć się na przemianę umysłu, metanoię. Wypada zauważyć i wziąć sobie do serca, że nie tylko królowanie Jezusa, lecz i wszechmoc Jego Ojca nie są z naszego świata. Nie pasują do tego, jak my mamy skłonność je widzieć. Jeśli chcemy być naśladowcami Boga jako ukochane dzieci, to nie możemy się rozmijać z Duchem Prawdy o Ojcu i o nas.
Miękka, życzliwa wszechmoc
Cała rzeczywistość „żyje, porusza się oraz istnieje” (por. Dz 17,28) w objęciach Kogoś, kto jest Dobry i kto „z ukrycia” (por. Mt 6,6) towarzyszy każdej istocie. Jego bliskością cieszą się skromne wróble – w Ewangelii czytamy, że „żaden z nich nie spadnie na ziemię bez waszego Ojca” (Mt 10,29). Wbrew części przekładów nie pojawia się w tym wersecie słowo „wola”, sugerujące, że Bóg zarządza klęską. Czy nie jest raczej tak, że Stwórca, miłośnik życia (philopsychos), który, jak napisano, karmi dzikie ptactwo i ubiera polne kwiaty w ich piękno, w sobie wiadomy sposób ogarnia miłosierdziem los każdego ze stworzeń? Strącony wróbel wpada w otchłań Jego współczucia… Jeszcze bardziej może na nie liczyć człowiek.
Boską wszechmoc symbolizuje dłoń w geście troski i opieki. „Nikt nie zdoła ich porwać z ręki Ojca” (J 10,29) – mówi w Ewangelii Jezus, podtrzymując myśl Psalmisty: „Gdybym wziął skrzydła jutrzenki i osiadł na krańcu morza, nawet tam prowadziłaby mnie Twa ręka i trzymała Twa prawica” (Ps 139, 9-10). Zarówno Psalmy, jak i Ewangelia porównują też tę czułą wszechmoc do światła lampy, dającej poczucie bezpieczeństwa i obiecującej schronienie. O Jezusie, ukazującym Ojca, czytamy: „Światło w ciemności świeci i ciemność Go nie ogarnęła” (J 1,5). Podobnie psalmista opisuje wszechmoc Bożej troskliwości: „Jeśli powiem: pewnie ciemność mnie przykryje, to nawet noc będzie światłem wokół mnie” (Ps 139,11-12). Miękka wszechmoc światła padającego z otwartej Bramy domu Ojca – Jezus mówi: „Jestem bramą” (J 10,9) – sprawia, że nie znika nadzieja.
To światło przywołuje nas jako zbłąkanych, a nie wyszukuje jako przestępców, wbrew złudzeniu tych, którzy ukochali ciemność (por. J 3,19). Ujawnienie przez Boże światło naszej sytuacji duchowej to diagnoza, nie oskarżenie. Kto przyjmuje diagnozę i terapię Jezusa, a więc „praktykuje prawdę” (adekwatnie przeżywa rzeczywistość), ten zbliża się do światła i odkrywa, że działa w oparciu o Boga (por. J 3,21). Tak, ufając Jezusowi i funkcjonując według Jego inspiracji wykonujemy dzieło Boże (por. J 6,29).
Wolność, równość i braterstwo dzieci Łaski
Jezus został objawiony jako Pan wszechrzeczy ku chwale Boga Ojca właśnie dlatego, że przyjął postać sługi naszego pojednania z logiką nieba. To, co dla upadłego świata stanowi paradoks, jest Boską normalnością. Do królestwa Boga wchodzi się nie jako poddany, lecz jako dziecko. Wyłącznie jako dziecko – czyli ktoś mały, słaby, zależny. W akceptacji naszego bycia na łasce Boga odkrywamy, jak bardzo ta łaska jest absolutną, całkowitą, bezinteresowną i niezasłużoną przychylnością, życzliwością, hojnością serca. Dziecko łaski odkrywa, że Boża wielkoduszność wobec nas jest potężna i że w swej wielkoduszności to Najwyższy nas obsługuje. Jezus schylający się do stóp uczniów, żeby je umyć pozostaje obrazem Ojca zapewniającego nam światło słońca i ożywczy deszcz i będącego przy tym dobrym dla niewdzięcznych i złych.
Akceptując totalną zależność od Wszechmocy, która kocha służyć naszemu spełnieniu, naszej chwale stajemy się wolni (por. Ps 91,15). Poznanie prawdy o Bogu i o nas wyzwala spod wpływu sugestii Oszczercy (Diabolos), że Bóg nam czegoś żałuje i że trzeba szukać szczęścia poza Nim. Posmakowanie łaski napełnia serce wdzięcznością, uwalniając od szukania tego, co swoje. Może dlatego łaska i wdzięczność nazywają się po grecku tak samo. Tak, Jezus był wolny od samego siebie. Dzięki świadomości chwały, jaką miał u Ojca było Go stać na dar z życia. Możemy być jak On, wolni, więc hojni. Wdzięczność, rezonans łaski, owocuje wzajemnym służeniem sobie w pełnej wolności.
Jako dzieci łaski jesteśmy też sobie równi, wszyscy niezasłużenie obdarowani, mający tylko jednego Ojca i tylko jednego Mistrza. Dlatego w Ekklēsii Jezusa czymś skandalicznym jest autorytaryzm (por. Mk 10,42-44). Jej właściwym sekretem pozostaje od zawsze to, co dziś nazywamy synodalnością, czyli „dochodzenie razem do jedności wiary i poznania Syna Bożego, do pełnego człowieczeństwa, do wzrostu na miarę pełni Chrystusa” (por. Ef 4,13). Również dlatego wspólnota wiary choruje, gdy hołdujemy w niej różnicom społecznym (por. Jk 2,1-4), a okazuje się sobą, gdy wskutek dzielenia się dobrami bogatsi unikają zbytku, a uboższym nie grozi nędza (por. 2Kor 8,15).
Wspólnota Ducha Świętego
Wzajemna troska o siebie wynika ze wspólnoty Ducha Świętego, dzięki której tworzymy społeczny organizm łaski, jedno Ciało. W tym kolektywnym Ciele Chrystusa panuje współzależność, więc różnica obdarowań nie likwiduje równości. „Raczej te zdające się być słabszymi członki ciała są bardziej niezbędne” (1Kor 12,22). A skoro jeden i ten sam Duch Syna Bożego woła w nas: Abba, to nasza wzajemna więź ma charakter braterstwa lub siostrzeństwa, bo „nie ma już męskiego ni żeńskiego, bo jesteśmy jednym w Chrystusie” (por. Ga 3,28).
Jednak relacja rodzinnej bliskości wbrew pozorom nie ogranicza się do współwyznawców. Zgodnie z Pismem esencją Bożego Prawa, teraz już będącego prawem wolności (por. Jk 1,25), regułą charyzmatycznie uwewnętrznioną jest miłość bliźniego (por. Ga 5,14). Dziecko łaski nie pyta: „Kto jest moim bliźnim?”, lecz samo jest bliźnim, czyli kimś bliskim, życzliwym sąsiadem dla każdego, na kogo się natknie.
Ekklēsia to zaczyn uniwersalnego fermentu (por. Mt 13,33), a zarazem wierzchołek góry lodowej. Wewnętrzna rewolucja trwa „we wszystkim” (por. Ef 1,22-23), łagodna i wszechmocna jak pokój, który przynosi zmartwychwstały Chrystus.
***
Sięgnij do innych tekstów autora.
Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć na PATRONITE.

ur. 1965, dr hab. teologii, dr filozofii. Od października 2023 r. adiunkt na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Śląskiego, wcześniej długoletni pracownik Instytutu Teologii Fundamentalnej, Ekumenii i Dialogu Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie. Wykładowca w seminarium duchownym salezjanów w Krakowie oraz łódzkim seminarium archidiecezjalnym. Wraz z żoną Magdaleną zaangażowany we Wspólnocie Chemin Neuf. Mieszka w Łodzi.