Nie jesteście już obcymi i migrantami, lecz współobywatelami świętych i domownikami Boga (Ef 2,19)
Będziesz kochać twego ziomka (lereaka) jak samego siebie (Kpł 19,18)
A kto jest moim ziomkiem (plēsion)? (…) Kto z tych trzech wydaje ci się ziomkiem tego, który wpadł na zbójców? (Łk 10,29.36)
Co właściwie daje nam Chrystus – i to nawet zanim nam to objawi? We własnej osobie objawia przyjazną bliskość Boga, daną każdej istocie od momentu jej zaistnienia. Tak, On jest zarazem ekspresją kreującej nas Tajemnicy (por. Hbr 1,3) i kształtującą nas formą. Zgodnie z Listem do Kolosan wszystko zostało stworzone „poprzez Niego (di’Autou) i w Niego (eis Auton)” (Kol 1,16). Być – to istnieć jako rzeczywistość ogarnięta przez Niego, zanurzona w Jego egzystencję. Rozwijać się i realizować – to przyswajać na swój własny sposób Jego charakter i styl bycia, odzwierciedlać we własny sposób coś z Jego „niezgłębionego bogactwa” (por. Ef 3,8).
Imię Boga to Jestem (Wj 3,14) – w domyśle: „z wami” (por. słynne Imanu-El, Iz 7,14). Święty Augustyn po swym nawróceniu napisał w dziesiątej księdze Wyznań: „Piękności tak dawna, a tak nowa (…) W głębi duszy byłaś, a ja się błąkałem po bezdrożach (…) Ze mną byłaś, a ja nie byłem z Tobą” (tłum. Z. Kubiak). Chrystus oferuje nam powrót do samych siebie – tak jak „wrócił do siebie” syn marnotrawny z przypowieści (eis heauton elthōn, Łk 15,17) – żeby odkryć i zaakceptować tę bliskość. By subiektywnie przyjąć bliskość obiektywną i „być pojednanym z Bogiem” (por. 2Kor 5,20). Pogodzić się z Miłością, w objęciach której „żyjemy i ruszamy się, i jesteśmy” (Dz 17,28).
Sąsiedztwo mobilne
Chodzi więc o odnalezienie się (i ciągłe odnajdywanie) w bliskości Boga – w intymnej więzi z Nim („duchem w mym wnętrzu poszukuję Cię”, Iz 26,9). Chodzi też o przeżywanie rzeczywistości, którą przemierzam własną egzystencją, jako bycie Bożym domownikiem (por. Ef 2,19), korzystającym z pełni praw i w pełni zaangażowanym we wspólnotę. Jak to słyszy Abraham: „Chadzaj przed Mym obliczem i bądź kompletny (tamim)” (Rdz 17,1).
Czytamy, że młodszy syn z przypowieści o miłosiernym ojcu roztrwonił swój udział w domowych dobrach (por. Łk 15,13), a starszy nie umiał się tymi dobrami w pełni ucieszyć (por. Łk 15,29-31). Żaden z nich nie okazał się „kompletny” jako domownik. Przeżywanie w pełni statusu domownika Ojca, u którego „mieszkań jest wiele” (J 14,2), oznacza też dobre sąsiedztwo ze wszystkimi innymi współlokatorami. Bycie siostrą lub bratem, osobą bliską, „ziomkiem” (hebr. rea, gr. plēsion). To właśnie do bliskości odwołuje się polski przekład tego określenia. „Bliźni” to ten, kto żyje blisko mnie.
Reguła zapisana w Księdze Kapłańskiej (19,18) każe kochać takiego ziomka jak samego siebie. Kiedyś spytałem osobę wyznania mojżeszowego, czemu litera Pisma wskazuje właśnie na ziomka-sąsiada, a nie każdego człowieka, na ludzi w ogóle. Usłyszałem odpowiedź: „Bo sąsiada trudniej kochać”. To prawda. Abstrakcyjna miłość do ludzi urealnia się wyłącznie w konkrecie spotkania z kimś, kogo mam obok siebie na co dzień. Podobnie miłość do niewidzialnego Boga sprawdza się w miłości bliźniego, „którego ujrzałem” (por. 1J 4,20). Jednak literalne rozumienie bliźniego-ziomka (w Księdze Kapłańskiej jest nim jeden z „synów twego ludu”, bene ammeka) nie wystarcza. Problem granicy bliskości, zasięgu dobrego sąsiedztwa, wybrzmiewa na kartach Ewangelii w pytaniu znawcy prawa (nomikos): „A kto jest moim ziomkiem?” (Łk 10,29). Jezus swoją przypowieść o ofierze napadu, którą zignorowali słudzy świątyni a uratował heretyk z Samarii, wieńczy pytaniem odwrotnym: „Kto z tych trzech wydaje ci się ziomkiem tego, który wpadł na zbójców?” (Łk 10,36).
Rozumiemy sugestię: nie pytaj, kto jest twym ziomkiem – sam bądź ziomkiem każdej spotkanej ludzkiej istoty. Na wszystkich ścieżkach życia bądź kreatorem dobrego sąsiedztwa, przyjaznej koegzystencji, nikogo z niej nie wykluczając.
Outsiderzy bliscy każdemu
Ewangelia ujawnia nasz specyficzny status: obecne życie to przystanek w migracji (paroikia, por. 1P 1,17), natomiast w wymiarze więzi z Bogiem nie jesteśmy już migrantami (paroikoi), lecz domownikami (oikeioi, por. Ef 2,19). Ten fakt rzuca szczególne światło na ofertę naśladowania Samarytanina z przypowieści. Serce ziomka okazał napadniętemu wędrowny outsider, człowiek spoza „synów jego ludu” (por. Kpł 19,18). Jest to zresztą proroctwo o samym Jezusie, odbieranym jako heretyk: „Czy niedobrze mówimy, że jesteś Samarytaninem i masz demona?” (J 8,48). Naszym ziomkiem, Bliźnim Absolutnym, stał się Ktoś absolutnie inny, nie z tego świata, „z wysoka” (por. J 8,23). Ukrzyżowany Bóg-Syn jest męczennikiem Bożej bliskości, oddającym życie za jej odzyskanie-utrzymanie, „uśmiercającym wrogość” (por. Ef 2,16), jaka w Niego uderzyła ze strony świata ludzi. Umarł za to, żeby wrogowie stali się rodzeństwem.
Chrystusowa mentalność („umysł Chrystusowy”, 1Kor 2,16) łączy miłość do świata jako Bożej kreacji (por. J 3,16) z odmową kochania świata kreowanego przez logikę grzechu (por. 1J 2,15). I właśnie obcość wobec świata egoizmu tworzy z nas bliźnich-bliskich każdej istoty w świecie rzeczywistym. Bycie outsiderką lub outsiderem w świecie absurdu otwiera na ekumenizm Sensu (Logosu) istnienia. Wiemy, że Sens dany światu przez Boga i tożsamy z Jego wieczną Mądrością ucieleśnił się w Jezusie (por. J 1,1-3.14). Wiemy też z Listu do Efezjan, że choć pełne nasycenie Sensem-Chrystusem jest nam dane (choć nie zawsze przyjęte) w społeczności wierzących, to zarazem tenże Chrystus-Sens „napełnia wszystko we wszystkim” (por. Ef 1,22-23). Anonimowa wszechobecność Chrystusa sprawia, że wszyscy szczerze wypatrujący sensu istnienia (ufający, że takowy JEST) należą do wspólnej z nami „przestrzeni mieszkalnej” – ekumeny (gr. oikoumene).
Tak, obok ekumenizmu chrześcijan, odnajdujących się we wspólnym domu wiary, jest możliwy i wskazany ekumenizm ludzi religijnych (zorientowanych na Świętość), a także ekumenizm wszystkich spragnionych sensu i duchowości. Chodzi o dobre sąsiedztwo zamieszkujących wspólny świat – przesycony dyskretnym Światłem (por. J 1,4-5). Wierzymy, że w chrześcijaństwie Światło objawiło nam swe imię i twarz, ale rodzeństwem Syna Bożego są też wszyscy, którzy (jak to określa Tomaš Halík) wyczuwają świętość miłości. Czytamy przecież: „Każdy kochający z Boga się urodził i zna Boga” (1J 4,7).
***
Sięgnij do innych tekstów autora.
Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć na PATRONITE.
ur. 1965, dr hab. teologii, dr filozofii. Od października 2023 r. adiunkt na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Śląskiego, wcześniej długoletni pracownik Instytutu Teologii Fundamentalnej, Ekumenii i Dialogu Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie. Wykładowca w seminarium duchownym salezjanów w Krakowie oraz łódzkim seminarium archidiecezjalnym. Wraz z żoną Magdaleną zaangażowany we Wspólnocie Chemin Neuf. Mieszka w Łodzi.