Serce Boga, czyli wielkie zaskoczenie

Nie chodzi o to, żebyśmy próbowali wykrzesać z siebie naśladowanie Jezusa, tylko żebyśmy zaczęli od tego, co w Jego słowach pierwsze: żebyśmy dali Mu się przytulić, odpoczęli na Jego sercu.

Przyciągałem ich ludzkimi więzami, węzłami miłości… (Oz 11, 4)

Kiedy w Biblii mowa o miłości Boga do nas i w ogóle o tym, że On JEST miłością, to nie mamy do czynienia z naiwną, przesłodzoną opowiastką – podobnie jak nie mamy do czynienia z plemiennym mitem o bóstwie opiekuńczym, które sprzyja swoim i niszczy obcych. Odczytywane całościowo Pisma pokazują przebijanie się do świadomości starożytnego ludu o rogatej duszy i twardym karku bardzo dziwnego objawienia Pana Zastępów, który okazuje się silny i budzący respekt, ale zarazem serdeczny i wręcz czuły. 

Pedagogia Objawienia

Historia biblijna jest jak swoisty pamiętnik kolejnych pokoleń „trudnej młodzieży”, z którą pracuje niebiański Wychowawca. A Jego zupełnie szczególna relacja z ludem Izraela absolutnie nie oznacza odtrącenia innych narodów. One także mają swoje miejsce w Bożym sercu i Bożych planach: „Błogosławiony niech będzie Egipt, mój lud, i Asyria, dzieło rąk moich, i Izrael, moje dziedzictwo” (Iz 19,25). Kiedy Najwyższy kogoś wybiera, to nie znaczy, że inni pozostają osieroceni i bezpańscy, bo w sercu i w domu Stwórcy jest wiele miejsca (por. J 14,2).

Jeśli czytamy, że Pan zachowuje „przymierze i miłość do tysięcznego pokolenia względem tych, którzy Go miłują i strzegą Jego praw, lecz (…) odpłaca każdemu z nienawidzącym Go, niszcząc go” (Pwt 7,9-10), to zwróćmy uwagę na co innego, niż prymitywne wyobrażenia o nagrodzie i karze. Duch Święty szanował swych proroków i dając natchnienie nie przewracał od razu do góry nogami całego świata ich pojęć. Spójrzmy raczej na dysproporcję między rozrzutnością w miłości a ścisłym wymierzeniem odpłaty. Miłość i życie, które są w Bogu, rozlewają się na Jego przyjaciół i przelewają z nich na wszystkie osoby z nimi związane. Natomiast ktoś, kto się od życia i miłości odwraca, zderza się z ich przeciwieństwem, z pustką i śmiercią. Dokładnie taką, jaką wybrał.

Niezgoda na śmierć

Nowy Testament pokazuje zresztą, do jakiego stopnia Bóg nie godzi się z naszym wyborem śmierci. Jego miłość bierze na siebie nasz sprzeciw, trwa przy nas i obejmuje nas wbrew odrzuceniu z naszej strony. Dawca życia (por. Dz 3,15) nurkuje za nami w naszą śmierć, żeby nas z niej wyłowić… Bóg okazuje się Kimś zupełnie innym, niż sobie wyobrażamy. Nie jest sędzią, który wynagradza i karze, tylko Miłością, która inspiruje w nas dobro, a ze zła leczy płacąc samym sobą za likwidację śmiertelnego dystansu (także Ojciec zapłacił swym Najdroższym). W Chrystusie, kochającym własnych zabójców, została zniszczona wrogość ludzi do Boga oraz wrogość między „pobożnymi” a „poganami” (por. Ef 2,16).

Dlatego możemy czcić Serce Boga, cudowną Niespodziankę, jaką sprawia nam Ojciec za pośrednictwem Chrystusa. Jest nią ucieleśniona „Miłość, która nie wpada w rozdrażnienie, nie podlicza zła” (por. 1Kor 13,5), która sama staje się ofiarą przebłagalną za zniewagę sobie wyrządzoną. Biblia zmienia sens przebłagania, gdyż Boga nie trzeba przebłagiwać. Ofiara pojednania to koszt, jaki On sam poniósł, przygarniając nas wbrew naszej wrogości. W osobie Syna przyjął cios prosto w serce, a kiedy Mu je przebiliśmy, zalała nas czysta Miłość. Kult Serca Jezusa to kult Boskiej Miłości wyrażonej po ludzku, choć na ponadludzką miarę (por. Oz 11,4).

Leżymy Mu na sercu

Szokująca w swoim pięknie prawda jest taka, że leżymy Bogu na sercu, że On nas w nim nosi. Jego otwarte serce i ramiona to nasze schronienie, nasz dom. Jeżeli komuś się wydaje, że Bóg wygląda z nieba, zza zasłony Tajemnicy, żeby grozić karą, zmuszać do posłuchu i obarczać obowiązkami, to Słowo mówi coś zupełnie innego. „Chodźcież do Mnie wszyscy trudzący się i obciążeni, a Ja wam dam odpocząć. Weźcie na siebie Moje jarzmo i uczcie się ode Mnie, że jestem łagodny i pokornego serca, a znajdziecie odpoczynek dla waszych dusz. Bo Moje jarzmo jest miłe, a Mój ciężar lekki” (Mt 11,28-30). 

Bóg mówi: już nie musisz dźwigać własnej pychy i egoizmu – przecież w gruncie rzeczy straszliwie cię to męczy. A tym, co nakłada na nas Jezus, do czego nas „zaprzęga” (jarzmo było rodzajem uprzęży dla pracujących na roli wołów), jest Jego „prawo wolności” (por. Jk 1,25), królewska reguła miłości i miłosierdzia (por. J 15,12.17; Jk 2,12). Jesteśmy w tym „przyjemnym jarzmie” razem z Nim. I oczywiście kochanie innych tak, jak kocha Jezus, przerasta nasze siły. Lecz jeśli zaufamy Panu, to okaże się, że… nie tylko nam to wychodzi, ale ponadto nas uszczęśliwia. 

Boże jarzmo zmienia się w orle skrzydła Ducha i samo nas niesie (por. Iz 40,31). A więc nie chodzi o to, żebyśmy próbowali wykrzesać z siebie naśladowanie Jezusa, tylko żebyśmy zaczęli od tego, co w Jego słowach pierwsze: żebyśmy dali Mu się przytulić, odpoczęli na Jego sercu. Wtedy zarazimy się Sercem Boga, szaleństwem Miłości i będziemy aktywnie odpoczywać w kochaniu. Praca nad miłością stanie się naszym szczęściem.

A może już jest?

***

Sięgnij do innych tekstów autora.

Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć na PATRONITE.