Oto Ja was wysyłam jak owce między wilki. Stawajcie się więc rozważni jak węże, a prostoduszni jak gołębie (Mt 10,16)
Wiadomo, że traktując serio Ewangelię, czytaną – jak chciał św. Franciszek – sine glossa, bez dopowiedzeń, zaczynamy mieć kłopoty nie tylko w tak zwanym „świecie”. Także wewnątrz Kościoła zderzamy się ze strukturami grzechu, czyli – jak to ujmuje Katechizm – „sytuacjami społecznymi i instytucjami przeciwnymi dobroci Bożej”. Wydaje się, że na fali obecnego kryzysu Duch Święty zwraca nam uwagę właśnie na to zatrucie mentalnością i mechanizmami obcymi królestwu Boga. Na wtłoczenie Ekklēsii, Gminy Zwołanych, w chory system.
Oto was posyłam jak owce między wilki
W tym systemie konsekwentny uczeń Chrystusa bywa jak owca między wilkami. W symbolicznej owczarni Mistrza nie brak drapieżców, wilków w owczej skórze (por. Mt 7,15). Nie brak ich nie tylko wśród proroków – charyzmatycznych liderów, ale również w gronie duszpasterzy (por. Dz 20,29-30). A krzywda, jaką robią Ekklēsii, nie zawsze polega na głoszeniu błędnych nauk. Herezją praktyczną okazuje się dominacja nad wybranymi (1P 5,3) i klerykalny autorytaryzm. Choć po prawdzie w przywołanym wersecie z Pierwszego Listu Piotra to raczej wierni, zwani dziś świeckimi, są określeni mianem klēros….
Autorytaryzm, do którego tak przywykliśmy, że wydaje nam się pochodzić wprost z Objawienia, wyraźnie łamie przykazanie Chrystusa: „Władcy narodów dominują nad nimi (…), nie tak jednak będzie wśród was” (Mk 10,42-43). A kościelny autorytaryzm fałszuje obraz Tego, na którego się powołuje.
Uczeń Ewangelii powinien coś z tym zrobić. Ale chcąc być ewangeliczną opozycją w klerykalnym systemie potrzebujemy łączenia w sobie prostoty gołębia z rozwagą węża. Prostolinijności z przebiegłością. Naiwnego w oczach spryciarzy trzymania się Jezusowej wizji z giętkością umysłu odnajdującego się w zawikłanych sytuacjach… Potrzebujemy być po gołębiemu nieskomplikowani (akeraioi), niekombinujący i szczerzy. A jednocześnie po wężowemu elastyczni, przemykający przez szczeliny tego, co w danym momencie możliwe do uzyskania. Ale też umiejący pokonywać zygzakiem przesmyki w zasiekach, dzielących nasze serca od serc adwersarzy.
Usiłujcie zachować jedność Ducha dzięki więzi, jaką jest pokój
Swego czasu brytyjski jezuita, Philip Endean, porównując sylwetki Ignacego Loyoli i Marcina Lutra – jako działających równolegle reformatorów kościelnej pobożności – zwrócił uwagę na cechujący Ignacego zmysł dyplomacji. Jeśli doktor Marcin, prostolinijny plebejusz, był w swych wypowiedziach i posunięciach brutalnie szczery, to mający dworskie obycie Ignacy znał sztukę niedopowiedzeń. Umiał funkcjonować w nieoczywistych sytuacjach i lawirować między przeszkodami. Potrafił zdobywać przyczółki dla swych intuicji na drodze osobistych kontaktów i relacji nieformalnych. Jego znane powszechnie uwagi o posłuszeństwie, brzmiące jak manifest służalczości, nie odzwierciedlają faktycznych zachowań swego autora w momentach kontrowersji z hierarchią. Pozostają, zdaniem o. Endeana, emfatycznym wyrazem miłości do Kościoła (coś jak stwierdzenie: „jesteś dla mnie całym światem”) i nie nadają się do interpretacji dosłownej.
Wbrew pozorom oraz wbrew późniejszym oskarżeniom pod adresem jezuickiej strategii postępowania, nie chodzi w tej postawie o dwulicowość. Niezależnie od dyskusyjności użytych przez Ignacego sformułowań, takich jak deklaracja uwierzenia, że czarne jest białe, jeśli tak powie Kościół hierarchiczny, można w nich dostrzec analogię do słów Jezusa, żeby trzymać się i przestrzegać wszystkiego, co powiedzą faryzejscy rabini (por. Mt 23,3). Widać przecież z Ewangelii, że część nauk i praktyk faryzeuszy Jezus otwarcie kontestował. Jego słowa o „wszystkim, cokolwiek powiedzą” trzeba odnieść do tego, co zostało przez rabinów powiedziane w zgodzie z duchem Pism.
Wydaje się, że w podobnym kluczu wypada rozumieć także ignacjańskie współodczuwanie z Kościołem (sentire cum Ecclesia). Natomiast logika Ćwiczeń duchowych podpowiada posłuszeństwo najpierw Stwórcy pracującemu bezpośrednio ze stworzeniem, odzywającemu się w sumieniu. Oczywiście, nie bez badania tego sumienia w świetle Słowa i nie bez jakiejś duchowej superwizji. A także nie bez odpowiedzialności za zachowanie pokoju we wspólnocie (1Tes 5,13). Dyplomatyczna strategia Ignacego ma na względzie ten pokój, który umożliwia słuchanie się nawzajem i kontemplację wielobarwnej mądrości Bożej (por. Ef 3,10) w drodze ku osiągnięciu razem jedności wiary (por. Ef 4,13).
On was wszystkiego nauczy
Nie trzeba jednak potępiać prorockiej gwałtowności, którą wykazał się Luter. Gwałtowny protest bywa konieczny jako wyraz głodu i pragnienia sprawiedliwości (por. Mt 5,6). Pamiętamy, że sam Jezus, przy całej łagodności i pokorze, z których był znany (por. Mt 11,29), umiał gromić hipokryzję przywódców religijnych. Słowa: „Węże, pomiocie żmij!” (Mt 23,33) nie brzmią dyplomatycznie. Ale Jezus umiał też utrzymywać kontakty towarzyskie z faryzeuszami, bywał u nich w domach, ucztowali razem (por. Łk 7,36; 24,1). Opozycja, jaką praktykował Nazarejczyk, nie była zrywaniem więzi.
Jak widać, wąż wężowi nierówny. Religijni hipokryci, zdrajcy Słowa, zostali nazwani pomiotem żmij, bo ich przebiegłość była skażona jadem, a giętkość umysłu służyła mijaniu się z Duchem Boga. Natomiast Jezus pozostawał przezorny jak wąż i prosty niczym gołąb. To właśnie Jego prostota, jednoznaczność w miłości do ludzi sprawiała, że wymykał się ramom podziałów i schematom zachowań dyktowanych przez logikę wrogości. Z gołębią prostotą wyrażał dobroć Ojca i dlatego walczył o Jego królestwo bez użycia przemocy. Jego gwałtowność z giętkością węża omijała grzesznika, uderzając w grzech. A Jego życzliwość wpełzała w zakręty splątanych życiorysów bez utraty niewinności, czystości spojrzenia, bieli gołębich piór…
Jego klarowność była nieprzenikniona dla intrygantów. W Jego prostocie gubili się kombinatorzy. Był dla nich wszystkich nieuchwytny jak podmuch wiatru, bo taki jest Duch, który na Nim spoczywał (por. J 3,8). Jeśli mamy pozostać Jego owcą między wilkami, opozycją w przemocowym systemie, potrzebujemy głębokiego oddychania tym właśnie Duchem. Z zamilknięcia wobec Słowa, ze wsłuchania się w subtelny głos ciszy (por. 1Krl 19,12), rodzi się przebiegłość wolna od perfidii i gwałtowność bez zapiekłości. A także jednoznaczność, która nie jest fundamentalizmem, sztywnym doktrynerstwem.
Sięgnij do poprzednich tekstów autora.
Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć na PATRONITE.
ur. 1965, dr hab. teologii, dr filozofii. Od października 2023 r. adiunkt na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Śląskiego, wcześniej długoletni pracownik Instytutu Teologii Fundamentalnej, Ekumenii i Dialogu Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie. Wykładowca w seminarium duchownym salezjanów w Krakowie oraz łódzkim seminarium archidiecezjalnym. Wraz z żoną Magdaleną zaangażowany we Wspólnocie Chemin Neuf. Mieszka w Łodzi.