Oświeceni, lecz niedowidzący

Prawda objawiła nam się jako droga. Światło Chrystusa to latarnia pielgrzyma, nie żyrandol w salonie. Jeśli wchodzimy w rolę wiedzących już wszystko, to zaczynamy mieć problem.

Bo cząstkowo poznajemy i cząstkowo prorokujemy… (1Kor 13,9).

Przyznajmy: nasze życie naprawdę zostało rozświetlone przez Ewangelię, ale nie możemy powiedzieć, że absolutnie wszystko jest już jasne. Tak, znamy Chrystusa, Światło naszej egzystencji, ale idziemy przez życie dzięki wierze, nie dzięki widzeniu (por. 2Kor 5,7). Prawda objawiła nam się jako droga. Światło Chrystusa to latarnia pielgrzyma, nie żyrandol w salonie. Prorokujemy patrząc w „zwierciadło zagadki” (por. 1Kor 13,12), świadczymy o dotknięciu Rzeczywistości, która nas przerasta. Jeśli wchodzimy w rolę wiedzących już wszystko, pewnych swego, to zaczynamy mieć problem.

Pokorna pewność zaufania

Nie jesteśmy niewidomi, nie wędrujemy po omacku. Kto przeżył duchowe spotkanie z Chrystusem – wewnętrzny dotyk Jego miłości, olśnienie Jego niemożliwym do zmyślenia charakterem – ten może powiedzieć: wiem, komu zaufałem (2Tm 1,12). Biblijna wiara-ufność daje nam orientację na Sens (Logos) istnienia. Ukazany w Ewangeliach charakter Jezusa dostarcza inspiracji dla stylu bycia, a Duch Święty pomaga za tą inspiracją podążać. Studiowanie Jezusa, kontemplowanie Jego ewangelicznego portretu i oddychanie Jego obecnością na modlitwie, pozwalają wytyczać szlak przez pojawiające się okoliczności.

Dane nam zanurzenie (baptisma) w Ducha Chrystusa, ogarnięcie i przeniknięcie życia Jego wpływem, skutkuje naszym prorockim „namaszczeniem”, dzięki któremu w pewnym sensie wiemy wszystko (por. 1J 2,20.27). Wiemy, że żyjemy po to, by coraz głębiej wchodzić w miłość Boga, przelewającą się w relacje międzyludzkie, a nawet rzutującą na stosunek do wszystkich istot. Jeżeli trwamy, utrzymujemy się w nurcie tej miłości, pilnujemy jej kursu, to doświadczamy posiadania Chrystusowego umysłu (por. 1Kor 2,16).

Jezus, przewodnik wiary

Jednak mieć Chrystusowy umysł to nie znaczy posiadać totalny wgląd we wszystko, jakiś absolutny punkt widzenia. Jezus, który nas inspiruje, okazuje się raczej pionierem (archēgos, Hbr 12,2) jak najbardziej ludzkiej drogi wiary, będącej ufnym słuchaniem Bożego Ducha. Choć naprawdę jest Synem-Słowem, wiecznym odblaskiem Ojca, to również naprawdę, bez żadnego udawania, przyjął kondycję człowieka i wystąpił na ziemi jako Sługa Boży, jako namaszczony przez Niebo charyzmatyk. Tylko w ten sposób, jako Boży Człowiek, może być dla nas wzorem. Przecież nie jesteśmy w stanie naśladować Go w Jego Boskości.

Tak więc Jezus chodzący po ziemi jako Sługa naszego pojednania z Ojcem nie udawał, gdy mówił, że nie zna terminu końca aktualnego świata (por. Mk 13,32). Stając się człowiekiem ukrył przed samym sobą Boskie zdolności i wiedzę. Czy znany opis Jego rozmowy z poganką, proszącą o pomoc dla dręczonej przez demona córki, nie sugeruje, że potrzebował rozeznania? Początkowo odpowiada: „Jestem posłany tylko do zaginionych owiec z domu Izraela” (Mt 15,24). W Jego świadomości Mesjasz miał odnowić i przebudzić lud Pierwszego Wybrania, dopiero potem miało nastąpić przygarnięcie wszystkich narodów. Jednak wiara kobiety, jej uznanie Boskiego przymierza z Żydami i ufne zdanie się na łaskę Syna Dawida, stanowią dla Jezusa znak od Ojca: już czas. Duch Boży stworzył w tej kobiecie przestrzeń Bożego królowania.

Słuchać jak pilni uczniowie

Jezus chodząc po ziemi nie stawiał oporu Duchowi Ojca. W Jego umyśle nie było zakłóceń pochodzących z niewierności, egoizmu, grzechu. My tacy nie jesteśmy, choć przyjmujemy tego samego Ducha. Nasze rozeznawanie Bożych dróg musi być ostrożniejsze. Nie powinniśmy się też dziwić, że naszym charyzmatykom zdarza się błądzić, albo że ludzie obdarowani Duchem Świętym różnią się, czasem poważnie, w pewnych kwestiach.

Jeśli sam Mistrz był wsłuchany w Ducha Ojca, to tym bardziej nam wypada „słuchać jak uczniowie” (por. Iz 50,4). Polem dla takiego uważnego słuchania Ducha Świętego jest z jednej strony indywidualne wyciszenie przed Bożym Słowem, z drugiej strony słuchanie siebie nawzajem. Właściwym stylem funkcjonowania Bożej Ekklēsii naprawdę pozostaje „droga wespół” (synhodos) – synod.

Wyrażane przez siostry i braci intuicje-proroctwa możemy i powinniśmy „rozsądzać”, krytycznie rozważać (por. 1Kor 14,29), jednak bez lekceważenia ich i wygaszania natchnień (por. 1Tes 5,19-20). Możemy też czerpać światło z osobistego odczytywania słowa Bożego, pamiętając, że ono jest pochodnią dla stóp – dostarcza światła na jeden, dwa, trzy kolejne kroki (por. Ps 119,105). Zawsze wypada unikać aroganckiego przeświadczenia, że się już do końca WIE, bo jak uczy apostoł: „Jeśli komuś się zdaje, że coś wie, to nie wie jeszcze, jak trzeba wiedzieć” (1 Kor 8,2). 

Tak więc, po pierwsze, możemy być pewni światła, którym jest Chrystus. Po drugie, nie możemy być pewni ostrości swojego widzenia tego Światła. Po trzecie, możemy ufać, że Światło samo nas poprowadzi, gdy będziemy na nie z pokorą otwarci. Bóg uczy pokornych swej drogi (Ps 25,9).

***

Sięgnij do innych tekstów autora.

Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć na PATRONITE.