A gdy przyjdzie On, Duch prawdy, poprowadzi was w całą prawdę (J 16,13)
Okres wielkanocny to dobry czas na medytację treści minionych świąt, wielkiego Przejścia – dni bitwy na krzyżu, spoczynku wśród umarłych i zbudzenia do pełni życia. Jest to zarazem treść naszego chrztu, a chrzest to coś, co się przeżywa permanentnie. Tak, nasz chrzest to czas teraźniejszy. Ktoś mądry powiedział: Nie mów nigdy, że byłeś ochrzczony, bo ochrzczony jesteś. Znak sakramentalny był początkiem, a teraz żyjemy zanurzeni w Jezusowym Przejściu, przeżywamy je każdego dnia. Inaczej mówiąc, przyswajamy podarowane nam odrodzenie – obecność Chrystusa w naszych życiowych walkach, w momentach zamierania i obumierania duszy oraz w jej coraz pełniejszym rozbudzaniu. Możemy wchodzić coraz głębiej w żywioł prawdy, w autentyczne życie. Zwłaszcza, że liturgia wielkanocna jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa.
Tak, to jeszcze nie koniec świętowania Wielkiego Przejścia – Paschy, bo właściwym finałem świąt wielkanocnych jest Wylanie Ducha. Jezus po to zamieszkał wśród nas i wszedł w nasze agonie ze swym zmartwychwstaniem, żeby nas skąpać w Oddechu Boga, ochrzcić Duchem Świętym (por. Dz 1,4-5). Jak uczył prawosławny mistyk, Serafin z Sarowa, życie chrześcijańskie jest zyskiwaniem Ducha Świętego. Jest rodzeniem się na nowo – narodzinami z wysoka (anōthen, J 3,3). Warto pytać siebie – spokojnie, łagodnie, lecz szczerze – o świadomość i pragnienie takich narodzin.
Czy wierzę w nowe narodziny?
„Jak człowiek może zostać urodzony, będąc starcem? (….) Jak to się może stać?” Odpowiedział mu Jezus, mówiąc: „Ty jesteś nauczycielem Izraela i tego nie wiesz?” (J 3, 4.9-10).
Tak, Nikodem jest nauczycielem Izraela. Czy to nie dlatego dziwi się, że Jezus mówi o „nowym narodzeniu”? Wie, że „nowonarodzonymi niemowlętami” (por. 1P 2,2) są ci, którzy przeszli konwersję ze swoich wierzeń na wiarę Izraela. Ale on jest właśnie Izraelitą i nawet nauczycielem Izraela. Na co ma się nawracać? Czy nie żyje w Bożej prawdzie?
Jezus mówi o narodzeniu z Ducha, o inicjacji w nowe życie, nowym zanurzeniu w Tchnienie z „głębiny Boga” (por. 1Kor 2,10). O życiu ogarniętym w całości przez nurt Niepojętego, maksymalnie otwartym na Niepojętego, który je ogarnia i przenika. Nikodem pyta, jak to się może stać, choć jest nauczycielem Izraela.
Zapomniał o proroctwie z Księgi Ezechiela? „Dam wam nowe serce i nowego ducha włożę w was” (Ez 36,26). Jest rabbim i nie wie, że oczekuje na Wielką Nowość od HaSzem? Nie wie, że przyjdzie moment wielkiego „wylania Bożego Ducha na wszelkie ciało” (por. Jl 3,1)? Że czeka na nowe otwarcie Przymierza, na zamieszkanie Boskiego Pouczenia wewnątrz człowieka, na intymne, serdeczne poznanie HaSzem (Jr 31,33-34)?
Nurkowanie w głąb Łaski
Nowe narodzenie z Ducha może być nowym nawróceniem na wiarę, z którą człowiek ma do czynienia od młodości, w której się zestarzał i której nawet uczy innych. Jezus jest Spełnieniem i oferuje zanurzenie w Duchu Pełni; nie unieważnia litery historycznego Objawienia, ale wprowadza w jego Ducha. Wprowadza nas we współbrzmienie ze swoją myślą, głębszą niż jej zapis (por. 1Kor 2,16).
A drogą jest zaufanie Mesjaszowi, który – jak wyznał Nikodem – wykonuje znaki, jakich nie mógłby wykonać, gdyby nie „przyszedł od Boga” i gdyby „Bóg nie był z Nim” (por. J 3,2). Wierzyć to trzymać się Słowa, którym jest Chrystus, całej prawdy Jego charakteru i stylu bycia, oraz otwierać się na niespodzianki Ducha „prowadzącego w całą prawdę” (por. J 16,13). Otwierać się na Ducha prowadzącego w głąb „myśli Chrystusowej” (por. 1Kor 2,16), coraz głębiej we współbrzmienie z charakterem, wrażliwością i logiką Mistrza. Coraz głębiej w sens Słowa. Ku jego może niespodziewanym implikacjom.
To nie zostało zapisane po to, żebyśmy się poczuli lepsi od Nikodema. To jest pytanie, czy żarliwy katolik da się na nowo urodzić z Ducha Łaski? Choćby był pobożny od dziecka, choćby się zestarzał na pielgrzymkach, choćby skończył teologię, choćby obchodził jubileusz ślubów zakonnych albo święceń? Czy Kościół może się na nowo urodzić będąc tak stary? Z taką długą i bogatą tradycją?
Zbawca naszych pragnień
A kto się napije wody, którą Ja mu dam, nie będzie nigdy spragniony, na wieki – lecz woda, którą mu dam, stanie się w nim źródłem bijącym ku życiu wiecznemu (J 4,14).
Dialog przy Studni Jakuba to lekcja o ocaleniu niespokojnego serca, jaźni pełnej skaleczonych tęsknot. Studnia nosi imię błogosławionego przez Boga awanturnika, patriarchy, który się z Bogiem zmagał. Bo HaSzem nie chce niewolników, tylko dzieci, nie chce marionetek, lecz uczniów. Nie przeszkadza Mu nasz bałagan, nie chce, żebyśmy byli „grzeczni”, tylko szczerzy. On nie łamie i nie tresuje ludzi, Jego cieszy nasza wolność, której jest Inspiratorem. Oczywiście, wolność oznacza też odpowiedzialność. Ale odpowiedzialność wymuszona nie byłaby sobą.
Przy studni, w południe (hebrajska „szósta godzina” od poranka) upalnego dnia, toczy się dialog o pragnieniu. Chrystus nawiązuje rozmowę z kobietą reprezentującą społeczność z punktu widzenia Żydów heretycką, a w toku rozmowy wyjdzie na jaw „nieuregulowana sytuacja małżeńska” nieznajomej. Była pięciokrotnie mężatką, obecnie w konkubinacie. Ale Jezus nie przywołuje tego faktu, żeby moralizować. Nie wygłasza nagany. To tylko (i aż) sygnał: znam twoje pragnienie, wyczuwam niespełnienie najgłębszej tęsknoty za byciem afirmowaną tak, żeby wzajemny dar z siebie smakował szczęściem. Nie rozmawiamy już o studni w ziemi i bliskowschodnim upale, mówimy o tym, co cię nurtuje pod powierzchnią codzienności, pod rutyną „radzenia sobie jakoś”. Mam dla ciebie dar źródlanej świeżości istnienia, łyk życia, który zmieni twoją jaźń w jego oazę.
Kto się napije, znajdzie w sobie Źródło
Jezus mówi, oczywiście, o Duchu Świętym, wiecznym Strumieniu afirmacji i oddania (por. J 7,37-39), bo przecież całe Jego Przejście przez ludzkie życie i śmierć ku zmartwychwstaniu służy zanurzeniu nas w Duchu Boga (por. Dz 1,5). Człowieczeństwo Bożego Słowa karmi nas jak chleb, nasyca egzystencję dzieci ziemi niebiańskim sensem – ale Chrystus daje nam też pić Boskie życie jak wodę. Nam, pogubionym w swoich pragnieniach, oszukanym przez złudzenia, zawiedzionym w aspiracjach, żyjącym namiastkami, Bóg oferuje oddychanie i napojenie Życiem absolutnym. Życie wieczne nie zacznie się po śmierci, zaczyna się od pierwszego odetchnięcia zaufaniem do Jezusa. Ten pierwszy haust ufności jest łykiem żywej wody i wewnątrz jaźni wybija źródło. Możemy ufać jego ukrytej obecności i chłonąć Jezusowe inspiracje, praktykować Jego styl bycia. Możemy otworzyć się spokojnie i po prostu na nasz „chrzest w Duchu Świętym” – jak na kaskadę ożywienia lub jego cichy przypływ.
Chrystus, Zbawca Pragnień, poi nasze pragnienia spełnieniem, które ich nie wygasza, lecz zaspokaja wciąż na nowo, bez końca. Życie o wiecznej jakości nie ma w sobie stagnacji, przesytu, nudy. Życie Boga w nas i nas w Bogu, życie w samym sercu Życia, nigdy nie traci smaku, aromatu i mocy weselnego wina (por. J 2,10). Bóg jest wieczną świeżością, radosnym Początkiem nieskończonych spełnień, wciąż nowych. Jest niewyczerpanym Źródłem. Jest też ocaleniem każdego pragnienia, które w nas pulsuje. Przyjdzie do każdego z nich, prawdopodobnie w inny sposób, niż oczekujemy – jak Jego Mesjasz, oczekiwany, lecz niespodziewany w takiej postaci. Jednak w końcu okaże się, że nic nie straciliśmy, nic nie zginęło.
Oddać się Życiu
A wszystko dlatego, że – jak dyskretnie nam zasugerowano na początku Dialogu o Pragnieniu – to nie my zapragnęliśmy pierwsi. To Jezus pierwszy prosi, żeby dać Mu pić. Słowo Boga pragnie nas napoić spełnieniem, dla którego nas stworzyło. Bóg, któremu niczego nie brak, który jest Pełnią, spełnia się we wzajemnej afirmacji i oddaniu Ojca i Syna w Duchu. Boskie pragnienie to hojność Absolutnego Szczęścia, które pulsuje troistą wzajemnością i rozlewa się na coś, czego nie było. „Bardziej szczęśliwie jest dawać, niż przyjmować” (Dz 20,35) – zwierzyło nam się Słowo Niepojętego.
Jezus mówi do pokaleczonej przez życie duszy: „Gdybyś wiedziała o Boskim darze…” (J 4,10). Gdybyś wiedziała, że Bóg jest Darem. Moje pragnienia są echem Boskiego pragnienia, żebym istniał, był sobą i żył w pełni. Pragnę pełni życia, bo Pełnia życia pragnie mnie. Pełnia pragnie bezinteresownie, ale czy dla mnie jest większe szczęście, niż oddać się Życiu? Oddać się Życiu to żyć w sposób godny tego słowa.
***
Sięgnij do innych tekstów autora.
Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć na PATRONITE.
ur. 1965, dr hab. teologii, dr filozofii. Od października 2023 r. adiunkt na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Śląskiego, wcześniej długoletni pracownik Instytutu Teologii Fundamentalnej, Ekumenii i Dialogu Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie. Wykładowca w seminarium duchownym salezjanów w Krakowie oraz łódzkim seminarium archidiecezjalnym. Wraz z żoną Magdaleną zaangażowany we Wspólnocie Chemin Neuf. Mieszka w Łodzi.