Nasza teologia to Jezus

Jako wcielona teologia Jezus ratuje przed pogubieniem się w koncepcjach Boga i miłości. Charyzma twórców sekt, manipulujących tekstami Biblii, nie wytrzyma konfrontacji z Jego portretem, nakreślonym w Ewangeliach.

Boga nikt nigdy nie widział; ten Bóg-Jedynak, będący w łonie Ojca, objaśnił Go (J 1,18). 

Czytamy, że Bóg chce, aby Go czcić „w Duchu i prawdzie”.(J 4,23) Chce kultu zgodnego z Jego inspiracją i adekwatnego do Jego tożsamości – czyli, mówiąc prościej, chce odnoszenia się do Niego w stylu, jaki sam proponuje, oraz przyjmowania Go takim, jakim jest faktycznie. Dodajmy, że kult tego rodzaju otwiera nas na sekret życia: „A to jest życie wieczne, żeby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga…”(J 17,3) Kto zna Boga w żywej relacji, kto rezonuje z Jego miłością, ten żyje, choćby dla świata umarł.(por. J 11, 5)

Chodząca „egzegeza” Boga

Znajomość Boga daje Jego Duch(por. 1 Kor 2,10), osobowy „oddech” tajemnicy Stwórcy, a prawdę Boga wyraża, również osobowa, ekspresja tej tajemnicy – Boskie Słowo(por. J 1,1-2). Właśnie to Słowo, „wyraz Bożej istoty”(por. Hbr 1,3), ucieleśniło się w czasie i przestrzeni jako Jezus z Nazaretu. I czytamy, że uczłowieczony Bóg-Syn „dokonał wykładu” (eksēgēsato) swego Ojca(por. J 1,18), a z dalszego ciągu Księgi wynika, że Jezus sam był tym wykładem (eksēgēsis). „Kto mnie zobaczył, zobaczył Ojca”(J 14,9). Chrystus to chodząca „egzegeza” Boga, Jego objaśnienie, interpretacja Jego charakteru. To tłumaczenie Boskiej tajemnicy na język człowieczeństwa – na całokształt postaci Nazarejczyka, na wymowę zarówno słów, jak i gestów, czynów, zachowań, postaw. Jezus całym sobą mówi, jaki jest Bóg.

To niezwykłe, bo z natury rzeczy Bóg jest dla nas niepojęty, „ukryty”(por. Iz 45,15) – dlatego Pierwszy Testament zabrania tworzenia Jego wizerunków. Dziś jest to aktualne w odniesieniu do koncepcji na temat Boga, jeśli jesteśmy ich zbyt pewni. A jednak coś pewnego o Nim wiemy, otrzymaliśmy jedyny autoryzowany wizerunek, autoportret Stwórcy. Niepojęty odzwierciedla się w wyjątkowym Człowieku z Nazaretu, ukrzyżowanym z rozkazu Piłata – co brzmi, przyznajmy, dość skandalicznie. Prawdę Boskiego charakteru wyraża Wieśniak z prowincji, Przyjaciel upadłych, Brat ubogich, wykluczony przez władze i lud Skazaniec…

Niewymyślony, niewymyślalny

Jeśli niepokoi nas myśl, czy i ten obraz nie stanowi ludzkiej projekcji, to spytajmy z ręką na sercu, czy umielibyśmy wymyślić takiego Boga? Nasze, wciąż dochodzące do głosu, skrzywienie w kierunku dominacji, samowoli i zazdrosnego posiadania, każe myśleć o Bogu jako „twardym panu”(por. Mt 25,24) i konkurencie człowieka w walce o własną pozycję.(por. Rdz 3,5) Mamy skłonność widzieć w Nim raczej pracodawcę niż Tatę: „oto tyle lat ci służę (…) ale mnie nigdy nie dałeś koźlęcia”.(por. Łk 15,29.31) Tymczasem Jezus ukazuje sobą Boga dyskretnie bliskiego, wyrozumiałego i oddanego, który nie domaga się usługiwania Mu, lecz sam służy(por. Mt 20,28) – zapewniając światło słońca i świeżość deszczu „prawym oraz nieprawym”.(por. Mt 5,45) Służymy Mu naśladując Jego oddanie ludziom: „Chodź za Mną”.(por. J 21,19)

Bóg wypowiadający siebie w Jezusie nie egzekwuje kar, lecz trwa naprzeciw buntowników z otwartymi ramionami i wygasza ich wrogość na własnym, otwartym sercu.(por. Ef 2,16) To właśnie mówi na Golgocie ukrzyżowane Słowo, odrzucone przez nas, lecz ze swej strony afirmujące wszystkich.(por. J 12,32)

W myśli i mowie, w końcu w człowieku

Przemawiający w Jezusie Bóg jest Miłością(por. 1 J 4,8.16), która „nie wpada w rozdrażnienie i nie prowadzi rachunku zła”.(por. 1 Kor 13,5) Słowo tej Miłości długo przedzierało się, „wieloetapowo i wielorako”,(por. Hbr 1,1-2) do świadomości własnych proroków, drążąc warstwy nawyków myślowych i ugruntowanych wyobrażeń. Dlatego na kartach Pierwszego Testamentu wybrzmiewa między bojowymi okrzykami i groźbami. Biblia to zapis procesu objawiania się Słowa Boga, zamieszkałego w myśli i mowie ludzkiej, oraz cierpliwie tę myśl i mowę wychowującego – żeby w końcu zjawić się osobiście, zabrzmieć człowieczeństwem radykalnie przez siebie rozświetlonym. 

Czy przemawiając tym przyswojonym człowieczeństwem Bóg-Słowo traci tajemniczość, czy mamy Boga „rozpracowanego”? Człowieczeństwo też jest tajemnicą, choć niby tyle na swój temat wiemy. Tajemnicą pozostaje druga osoba, nawet dobrze znana. Tajemnicą jest miłość… Wszystko posiada jakąś głębię, z której woła do nas Głębia nad głębiami.(por. Ps 42,8) Słowo-Osoba nie usuwa tajemnicy, której żywy wykład stanowi, lecz pozwala ją przeżywać. Słysząc, że Bóg jest miłością, rozumiemy, co słyszymy – ale dopiero od Jezusa uczymy się, czym miłość jest naprawdę.

Ratunek

Jako wcielona teologia Jezus ratuje przed pogubieniem się w koncepcjach Boga i miłości. Charyzma twórców sekt, manipulujących tekstami Biblii, nie wytrzyma konfrontacji z Jego portretem, nakreślonym w Ewangeliach. Studiowanie tego portretu i dialog serca ze sportretowaną Tajemnicą uzdrawia wiarę. Trzeba tylko czytać Słowo „jak dziecko”,(por. Mk 10,15) bez gotowych założeń, dając się zadziwiać, nie bojąc się pytać… oraz milknąc na koniec w Jego obecności, wtulając się w „głos subtelnej ciszy”, w której JEST.(por. 1 Krl 19,12)

Boga uczymy się spoczywając „na łonie” (en tō kolpō) Syna,(por. J 13,23) który ze swej strony od zawsze „jest w łonie Ojca”.(J 1,18)