Kontemplując Chrystusa-Baranka

Kiedy Baranek zszedł między wilki, w które zmieniły się zbłąkane Boże owce, to wzięcie tych stworzeń na ramiona oznaczało wystawienie się na ugryzienia.

Oto Baranek Boga, zabierający zbłądzenie świata (J 1,29).

Biblijna wizja Jezusa jako Baranka Bożego pozwala kontemplować w Nim kogoś, kto bierze na siebie – i w ten sposób odbiera naszemu światu – jego pęd ku zagładzie. Zarówno po hebrajsku, jak i po grecku grzech to dosłownie „chybianie celu”, rozmijanie się z sensem egzystencji. A zderzenie ze światem pędzącym w złą stronę stanowiło ofiarę poniesioną dla odzyskania nas przez sam Boski Sens-Logos rzeczywistości (por. J 1,1).

Ofiarny Baranek Boga przelał krew by uśmierzyć wrogość ziemi, a nie gniew niebios (por. Ef 2,16).

Odpocząć od egocentryzmu

Chrystus mówi: „dam wam odpocząć” (anapausō hymas, Mt 11,28). W gruncie rzeczy przytłacza nas takie życie, w którym sami stajemy się punktem odniesienia. Ego starające się „znaleźć i zachować” siebie (por. Mt 10,39; Łk 9,24), nastawione na samopotwierdzenie, gubi prawdziwą jaźń, duszę dziecka Obietnicy Szczęścia. Staje się zestresowanym bożkiem, centralną gwiazdą mikrokosmosu, którego wsobna grawitacja zgniata życie, zabiera oddech. Tak, „wszyscy pobłądziliśmy jak owce, każdy z nas się zwrócił ku własnej drodze” (Iz 53, 6), ale szczęście samotnych gwiazd jest gorzkie. Ciąży nam, prawdziwym nam, bycie własnymi bożkami. A przenoszenie adoracji i oddania na rozmaite idole spośród „wielu rzekomych bogów i panów na niebie i ziemi” (por. 1Kor 8, 5) też nie pomaga. 

Tak, w realności, tej zdrowej, „nikt z nas nie żyje dla siebie, ani dla siebie nie umiera” (por. Rz 14, 7) – lecz żyjemy i umieramy, by odżyć dla Miłości, będącej „wszystkim we wszystkich” (por. 1Kor 15, 28). Nasz nieufny opór wobec Autora życia sprawia, że błądzimy, zamiast wędrować. Uwierzyliśmy kłamstwu niezależności – pokusie, by „zjeść wszystkie rozumy” (por. Rdz 3,5). A tymczasem Pan wszechrzeczy chciał nas uczyć wolności, która jest w Nim (por. 2Kor 3,17). Prawdziwa wolność to swoboda afirmacji i oddania w relacjach (por. J 17,21).

Zagubienie weszło nam w krew

Mamy problem, bo ugrzęźliśmy w chorym schemacie, bo „chybianie celu” (hamartia-grzech) weszło nam w krew, „zamieszkało w ciele”: „bo chcenie dobra we mnie jest, ale wykonania brak (…) znajduję w sobie takie prawo, że we mnie chcącym czynić dobrze, trwa zło” (Rz 7,18.21). Nasza egzystencja jest jak „ciało tej śmierci” (por. Rz 7,24), ucieleśnienie oderwania się od życia godnego swej nazwy. 

Potrzebujemy „oczyszczenia krwi”, uzdrowienia na poziomie samej esencji życia – i dlatego w archaicznym rozumieniu pojednania „bez rozlania krwi nie ma odpuszczenia” (Hbr 9,22). Życie, którego symbolicznym nośnikiem była dla starożytnych ludów krew, powinno wrócić do swego Nurtu, spleść się z falą życia Bożego. Ale to nie jest możliwe siłami człowieka, ani nie zapewnia tego magia zwierzęcej krwi. 

Choć ofiary ze zwierząt wyrażały ważną intuicję i Bóg akceptował ten ludzki język, to jednak chodziło o coś innego. „Ofiar krwawych i biesiadnych nie pragniesz, lecz przetkałeś mi uszy (…) pełnić Twoją wolę jest dla mnie radością” (Ps 40,7). Właściwy powrót strumienia życia do macierzystego nurtu to dostrojenie się do Boskiego zamysłu, wysłuchanie w Boże inspiracje,  przeżywanie życia według recepty jego Mistrza. Ale i to wymyka się wysiłkom ziemian, zakażonych wirusem nieufności i egoizmu.

Ucieleśnienie mądrości życia

Dlatego Mistrz życia dzieli się sobą jako pierwszy Uczeń Ojca, fala prosto ze Źródła, transfuzja skutecznej mądrości. 

Nowy Testament dopowiada za Psalmistą: „Ofiar i darów nie pragnąłeś, lecz utworzyłeś mi ciało…” (Hbr 10,5). Tym, kto nas wybawia z „ciała tej śmierci” (Rz 7,24), z człowieczeństwa skażonego, jest nasz Bliźni Absolutny, Syn Człowieczy, nasz wieczny Prawzór – Boski Logos, na obraz którego nas stworzono (por. Kol 1,15). Przyszedł pokazać nam całym sobą, jak być dzieckiem Boga. Przyszedł nam też pokazać, jaki naprawdę jest Bóg, żebyśmy wreszcie zaufali własnemu Szczęściu.

Chrystus „doświadczył wszystkiego tak samo jak my, z wyjątkiem zbłądzenia” (por. Hbr 4, 15). Nic co ludzkie nie jest Mu obce. Wszedł w nasze realia, w człowieczeństwo poranione i poddane kuszeniu (por. Mt 4,1-11) – ale nie zszedł z drogi zaufania i wierności Ojcu. Spokrewnił się z nami, wrósł w ten zabłąkany świat, żeby go od wewnątrz przekierować na „drogę pokoju” (por. Łk 1,79).

Bóg nie żąda krwi, On ją daje

A że opór świata okazuje się zabójczy, Syn Boży stał się Barankiem. Był nim od zawsze w sensie łagodnego oddania swemu Ojcu. Był czystym Życiem z Życia, przyjęciem i odwzajemnieniem Miłości. Kiedy jednak Baranek zszedł między wilki (por. Łk 10,3), w które zmieniły się zbłąkane Boże owce (por. Iz 53,6) to wzięcie tych stworzeń na ramiona (por. Łk 15,5) oznaczało wystawienie się na ugryzienia. Jezus umarł przygarniając agresywnych samobójców, gotowych walczyć o swoją śmierć. Umarł śmiercią przyjętą od nas, walcząc o nasze życie. Gdy chora ziemia piła Jego krew, On oddawał tę krew Ojcu razem z ziemią. To oznacza krew Chrystusa wylana za nas. Czyste życie Jezusa zjednoczyło się z naszą skażoną egzystencją, żeby ją zarazić zdrowiem. Tak jak w scenie oczyszczenia trędowatego w Ewangelii Marka (1,40-42) dotknięcie osoby nieczystej nie skutkuje skażeniem Jezusa, lecz to Jego czystość udziela się nam. 

Bóg nie żąda krwi, On ją daje. Ale nie ma innej drogi wyjścia z chorej egzystencji, z koszmaru wilczego amoku, niż przyjąć zjednoczenie z Barankiem, wejść w ciasną bramę odrodzenia (por. Mt 7,13-14). Trzeba stracić duszę egoisty (por. Mt 16,25). Tak, w komunii z Chrystusem, w Jego komunii z nami, przeżywamy umieranie ego naszej śmierci (por. Rz 7,24) oraz świt zmartwychwstania – na razie świt, póki trwa doczesność (por. Kol 3,1-4). Jaźń dziecka Szczęścia budzi się w Jego objęciach. Życie Jezusa wchodzi mi w krew i odkrywam, że to On, ukochany Jedynak Boga, jest objawieniem tożsamości, którą Stwórca postanowił mi dać (por. Rz 8,29). Absolutnie nie jestem tego godny. Ale On wypowiada nad biedakiem swe Słowo-Logos… Słowo nowego stworzenia (por. Ga 6,15), łagodne jak baranek, zwycięskie jak lew (por. Ap 5,5-6).

***

Sięgnij do innych tekstów autora.

Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć na PATRONITE.