Dobra wiadomość – On zaczął pierwszy!

Przy całej kruchości mych decyzji, Chrystus nie wątpi we mnie. Jestem Jego wyborem. Wyborem, któremu jest wierny.

Nie wy Mnie wybraliście, lecz Ja wybrałem was… (J 15,16)

Słowa o kolejności wyboru padają w kontekście pouczeń na temat życia po Jezusowym odejściu (por. J 14,28), a właściwie ukryciu się przed światem. Po przeoraniu ziemskich realiów swoim świadectwem i rzuceniu się w nasz los, by umrzeć jak ziarno w glebie (por. J 12,24), Zmartwychwstały jest dostępny tylko dzięki Duchowi (por. J 16,7). Ale Jego bliskość stała się w tej sytuacji większa – relacja z Nim może być bardziej intensywna. 

Wybrał nas, żebyśmy Go przeżywali

Na etapie, którego doświadczają czytelnicy Ewangelii, mamy do czynienia już nie z wędrownym Nauczycielem z Galilei, lecz z wszechobecnym Mistrzem wewnętrznym (por. 2Kor 13,5; Ef 1,23). Jego i nasza egzystencja przenikają się (por. J 15,4), pulsuje w nas ten sam nurt życia, w pełni godnego swej nazwy i niezniszczalnego. Życie Chrystusa, pełne sensu, przesycone intymną znajomością ze Źródłem bytu (por. J 17,3), krąży w nas i naszych wzajemnych relacjach jak soki w pędach winorośli. Wewnętrzny Mistrz łączy nas na głębokim poziomie ducha we wspólnotę zwołanych, Ekklēsię, środowisko życia Jego inspiracją, przeżywania i odzwierciedlania Go w sobie. 

To ważne. Możemy przeżywać Jezusa, odwzorowując Jego miłość – afirmację i oddanie wobec bliźniego – choć przykład, jaki nam dał, przewyższa ideał, jaki sam sformułował. Powiedział: „nie ma większej miłości, niż oddać życie za przyjaciół”, po czym na krzyżu umarł również za wrogów (por. Rz 5,8). Choć może lepiej powiedzieć, że On nie ma wrogów, bo żywi przyjaźń absolutnie do każdego. Taki stan serca przekracza nasze zdolności, ale jest możliwy dzięki prostej decyzji trwania w Jego inspiracji, emanującej siłą. Inspiracja od Jezusa równa się ostatecznie otuleniu jaźni obecnością Ducha – Wspierającego (Paraklētos).

Mogę wybrać, bo jestem wybrany

Skoro wszystko zaczyna się od wyboru z Jego strony, a więc od Jego zaangażowania się, skoro prymat ma Jego inicjatywa, Jego wkład, to trwanie w miłości Chrystusa (por. J 15,9) jest w gruncie rzeczy czerpaniem z Niego siły. Mój wysiłek stanowi przyjmowanie daru. Moja duchowa walka to opieranie się zwątpieniu w sytuacji, gdy droga znika we mgle, ale dłoń Przewodnika ściska mi ramię. Nie ja zainicjowałem tę piękną przygodę i nie od moich sił zależy jej finał. „Ten, kto zaczął w nas dobre dzieło, dokona go” (por. Flp 1,6). To się nie stanie bez mego pójścia na całość, ale nie ja zapewniam środki. Właśnie wtedy, gdy uczciwie widzę swe ubóstwo, stać mnie na bycie Jego naśladowcą.

Tak, to nie ja Go wybrałem, lecz On mnie, co znaczy, że mój wybór jest możliwy jako echo Jego wyboru. Jestem wybrany, więc mogę wybrać, jestem stworzony, więc mogę się stawać. Jestem odnaleziony, więc mogę Go odnajdywać. Mogę z całych sił starać się Go uchwycić dlatego, że już zostałem przez Niego uchwycony (por. Flp 3,12). Mogę Go wołać, bo On zawołał pierwszy. Mogę Go kochać, bo On mnie pierwszy ukochał (por. 1J 4,10). Mogę kochać innych ludzi, jak On, bo to On mnie „wyznaczył do tego, żebym szedł i wydawał owoc” charyzmy, którą mi dał (por. J 15,16).

On uwierzył najpierw

I ważna rzecz: to nie ja muszę się silić na wolność, lecz On wybrał, żebym był wolny. Wbrew fałszywemu świadectwu, jakie często o Nim dajemy, Chrystus naprawdę „wyzwolił nas do wolności” (Ga 5,1). Wiara nie jest zniewoleniem ducha, więzieniem dla myśli, dyktatem dla woli. Jest przeżywaniem partnerstwa z Łaską, która pracuje ze mną (por. 1Kor 15,10). Słowo Tego, który „jest w nas sprawcą i chcenia, i działania” (Flp 2,13), mówi mi: „Jeśli chcesz…” (por. Mt 19,21). Mówi to szczerze. Jego panowanie realizuje się jako zaproszenie do dzielenia z Nim Jego radości (por. Mt 25,21).

A zaufanie temu zaproszeniu to wyjście naprzeciw zaufaniu ze strony Jezusa. Apostoł pisze: „moje życie w ciele przeżywam w wierze Syna Bożego, który ukochał mnie i samego siebie wydał za mnie” (Ga 2,20). Mogę wierzyć w Niego, bo On najpierw uwierzył we mnie, całym sobą płacąc za przygarnięcie mnie do serca. Daje mi potencjał wiary, lecz jej nie narzuca, bo wierzy, że zechcę Go wybrać. 

To fascynujące. Przy całej kruchości mych decyzji, Chrystus nie wątpi we mnie. Jestem Jego wyborem. Wyborem, któremu jest wierny.

***

Sięgnij do innych tekstów autora.

Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć na PATRONITE.