Artykuły kategorii — Jeszcze się uda!

 

To dlatego przymusowego wywożenia dzieci nie nazywamy działaniem zgodnym z prawem, a raczej zbrodnią przeciwko ludzkości.

Rosjanie porywają dzieci. Tak trzeba chyba nazwać to, co okupanci robią na zajętych przez nich terenach Ukrainy. Różne są szacunki. Udokumentowane przypadki to kilkanaście tysięcy. Ale prawdopodobnie do adopcji w Rosji przeznaczono kilkanaście setek tysięcy małych Ukrainek i Ukraińców. Jak mi mówiono w Kijowie, do tej pory udało się odzyskać tylko kilkoro z nich. Ten proceder trwa już od 2014 roku. Stąd po ośmiu latach mamy takie sytuacje, że chłopiec porwany jako dziesięciolatek teraz jako osiemnastolatek walczy w putinowskich oddziałach przeciwko swojej ojczyźnie. Tym dzieciom zaciera się w dokumentach ich tożsamość. Dostają nowe papiery, według których są Rosjanami. I tak… Czytaj dalej »

Tym, którzy pełnią funkcje publiczne jakby mniej wolno. To się nazywa odpowiedzialność polityczna. Ona jest dla tych, którzy nie łamią prawa.

Chofni i Pinchas, synowie Helego, byli kapłanami. Według prawa należała im się część ze składanych ofiar. To było ich utrzymanie. Dlaczego więc zostali potępieni za korzystanie z części ofiar? Pierwsza Księga Samuela (2,12nn) twierdzi, że ich grzech polegał na wybieraniu sobie najlepszej części (wtedy za taką uważano najtłustszą). Nie czekali, aż ludzie składający ofiarę podzielą ją na części należące się Panu i dzielone między ludzi. Sami wybierali sobie te „najbogatsze”. W ten sposób stawiali się ponad Bogiem i nie liczyli się z wolą przynoszących ofiarę. Jak widać, można nadużywać swoich praw, nie łamiąc przy tym formalnie przepisów. I nie chodzi… Czytaj dalej »

Zachód pomagał i pomaga Ukrainie zbudować nowoczesną armię. Czy pomożemy kombatantom wojny, która ma nas chronić przed wojną?

Trwają spory o to, co najbardziej potrzebne jest Ukrainie zaatakowanej przez Rosję. Tam na miejscu słychać najwięcej o generatorach. I rzeczywiście, co chwilę brakuje prądu. Mimo że np. Kijów jest może nie zaciemniony, ale przyciemniony. Widok ogromnej metropolii z szerokimi „prospektami” i wielką płytą, przy której nasza wydaje się tylko klockami, tonącej w niemal całkowitych ciemnościach, robi surrealistyczne wrażenie. Tam brakuje prądu. Nie tylko w schronach, do których niestety trzeba schodzić prawie systematycznie. To bardziej męczy niż same naloty. Można by powiedzieć, że nie jest zbyt niebezpiecznie. Że rakiety w samym Kijowie rzadko zabijają. A jednak długotrwałe poczucie zagrożenia odbija… Czytaj dalej »

Dziś można tylko usłyszeć argument o rozbijaniu parafii. I trudno się nie zgodzić, że jest to jakaś forma dezintegracji. Pytanie: czy nie pozytywnej?

Przyszłością Kościoła nie są parafie terytorialne. Coraz więcej ludzi czuje się związanymi z parafiami personalnymi. Wynika to z ich zawodu, zajęć, upodobań, wieku, sytuacji rodzinnej lub przynależności do jakiejś organizacji, np. harcerstwa. Większy kontakt mają z kapelanem, opiekunem czy duszpasterzem niż z proboszczem. Szef parafii terytorialnej niewiele o nich wie. A kapelan zna osobiście i ma stały kontakt. Są mobilni, więc terytorium nie ma większego znaczenia. Prawo “kancelaryjne” nie jest jeszcze dostosowane do takiej struktury duszpasterskiej. A przynajmniej w praktyce nie wszyscy proboszczowie potrafią się w niej odnaleźć. To nie jest jedyna trudność. Trzeba być czujnym wobec wszelkich tendencji do… Czytaj dalej »

To się naprawdę może nie podobać. Wielu boi się, że w ten sposób tracimy ludzi. Że oddalają się, przynajmniej sercem, od wspólnoty eklezjalnej. Że tracą ducha...

To, że papież Franciszek irytuje tych, którzy nie podzielają jego wizji Kościoła, wydaje się jak najbardziej naturalne. Jeśli ktoś wytyka kurii rzymskiej choroby ją toczące, to nic dziwnego, że potem go atakują co niektórzy kardynałowie. Również wojna w Ukrainie pokazała, że nawet sympatycy Franciszka, ale niepodzielający jego sposobu mówienia o agresorze, jakim jest Rosja, krytykują go za taką a nie inną „politykę”. No cóż, jak się z kimś nie zgadzamy, to go krytykujemy. Ale z Franciszkiem idzie to jeszcze dalej. On potrafi irytować nawet tych, którzy mają bardzo podobną do jego poglądów wizję koniecznych przemian w Kościele. Cieszą się z… Czytaj dalej »

Mamy dużą dysproporcję między komunikowaniem "do" i "od" wiernych. Trzeba by udrożnić ów drugi kanał komunikacyjny.

Zawirowania wokół tegorocznej kolędy obnażyły pewne braki komunikacyjne w naszych parafiach. Bez względu na to, czy wizyta duszpasterska była na życzenie, czy według tradycyjnego trybu, liczba przyjmujących zmniejszyła się w porównaniu ze stanem sprzed pandemii. Zatem było najczęściej i mniej pieniędzy. Księża dyskutowali, czy lepiej mniej wizyt, ale u tych, którzy rzeczywiście tego chcą, czy raczej więcej, może trochę wymuszonych zwyczajem i zapisami w kartach, jednak docierających do tych, którzy nie radzą sobie z zapraszaniem księdza. Do i od I rzeczywiście: możemy zaobserwować całe rzesze parafian - i to nie tylko tych najstarszych - którzy są trochę bezradni wobec propozycji… Czytaj dalej »

Nie może być tak, żeby w imię zwycięstwa współpracować z tymi, którzy ludzkie życie mają za nic. A wojna do tego skłania. Kusi takimi sojuszami.

Wojna u naszych granic pobudza do myślenia o obronie życia i o zabijaniu. Jak bronić świętości życia wobec decyzji o zaangażowaniu się – lub nie - w wojnę? Zmagania zbrojne zmieniają również sposób patrzenia na karę śmierci. Za Jana Pawła II Katechizm - poza innymi powodami - dopuszczał jej stosowanie w sytuacjach, gdy państwo nie może zapewnić bezpieczeństwa obywateli zagrożonego przez „nieuleczalnych” morderców właśnie ze względu na wojnę. Jednak po kilku latach (po Evangelium vitae) dodano w tym miejscu: „Dzisiaj, biorąc pod uwagę możliwości, jakimi dysponuje państwo, aby skutecznie ukarać zbrodnię i unieszkodliwić tego, kto ją popełnił, nie odbierając mu… Czytaj dalej »

Niestety każdy z nas może ulec złudzeniu, że skoro pilnie przykłada się do codziennych obowiązków, to już głosi Ewangelię.

Okres zwykły w kalendarzu liturgicznym wbrew nazwie nie jest taki zwykły. Nic nie mówi o około trzydziestu latach tzw. życia ukrytego Jezusa. Raczej skupia się na tym, co się wydarzało, gdy Jezus porzucił życie syna cieśli. Przedtem być może strugał, ciął, zbijał, szlifował… A być może żył z czegoś innego. Aż przyszedł czas, najwyższy czas, kairos na to, by przerwać monotonny chronos i zacząć głosić Ewangelię. Jezus nie zrobił tego przewrotu w swoim życiu sam. Zaprosił tych, którzy do tej pory suszyli sieci, zbierali podatki, prowadzili czy prowadziły gospodarstwa i biznesy. Trwało to może rok, a może trzy. W pewnym… Czytaj dalej »

Benedykt XVI obiecał, że zamilknie. Lecz jego pogrzeb mówi. Zobaczymy jakim głosem. A to nam pokaże, w jakim stopniu Kuria Rzymska została przemieniona.

O zmarłych nie powinno się mówić źle. Ta zasada obowiązuje zwłaszcza w okolicach pogrzebu. Chcemy uszanować żałobę najbliższych zmarłego. Ale bywają też pogrzeby publiczne i żałoby zamieniające się w kampanie polityczne. Wtedy taka zasada staje się narzędziem kneblowania ust tym, którzy nie zgadzają się na robienie z pogrzebu kampanii wyborczej. Tak jest zwłaszcza wtedy, gdy nie wiadomo, kto będzie następcą zmarłego władcy. Zazwyczaj otoczenie „monarchy”, który odchodzi na tamten świat, myśli o swojej przyszłości. Gdy jest to monarchia dziedziczna, owo otoczenie ma mniej do powiedzenia. Choć i w takich wypadkach, jak wiemy z historii, zdarzały się różne niespodziewane zwroty akcji.… Czytaj dalej »

To ze względu na pieniądze trwamy w anachronicznym systemie. Jak długo? Coraz więcej duszpasterzy od niego odchodzi. Ważą za i przeciw.

Pandemia dała okazję do wypróbowania wizyty kolędowej na zamówienie. Teraz jedni chcą kontynuować tę formę odwiedzin duszpasterskich, a inni wręcz chcą jej zakazać, by tym powszechniej powrócić do starej metody. Ta, jak wiemy, polega na wysyłaniu ministrantów do "rozpoznania bojem". To oni mają zbadać, kto przyjmuje, kto nie i poinformować księdza, by naniósł odpowiednią adnotację na kartę z kartoteki parafialnej. Ewentualne starcie z nieprzyjmującymi kolędy biorą na siebie owi młodzieńcy, gdzieniegdzie również dziewczęta (bo ministrantów brakuje). W ten sposób chronią obie strony przed bezpośrednią konfrontacją. Gospodarze nie muszą się tłumaczyć i patrzeć w oczy kapłanowi, a ksiądz nie musi wysłuchiwać… Czytaj dalej »