Artykuły kategorii — Jeszcze się uda!

 

We współczesnym świecie podział nie przebiega już między teizmem a ateizmem, między fideizmem a wiarą w naukowe panaceum. Raczej między powierzchowną pewnością a poszukiwaniem.

Gdy ktoś z naszych dogaduje się z tamtymi, to go nie lubimy. Może się kiedyś przydać, ale generalnie to jego zdolność do bycia z "nimi" sugeruje, że my sami żyjemy w sztucznej, nie naturalnej bańce. Dlatego mamy tendencję do wypychania go z naszej bańki. Niech sobie idzie do tamtej. A wtedy nasza będzie czysta. Będzie tak jednorodna, że aż usprawiedliwiona, czyli "naturalna".  Takie wypychanie nazywamy oczyszczeniem z elementów niepewnych, nieczystych. Może warto jednak przypomnieć, że naziści zaliczali ludzi do kategorii "podludzi" także za poglądy, a nie tylko według krwi. Podobnie i komuniści: segregowali ludzi nie tylko według pochodzenia klasowego, ale… Czytaj dalej »

Ja po synodzie spodziewałbym się innego owocu. Mianowicie zmiany sposobu prowadzenia debaty wewnątrzkościelnej.

W synodzie o synodalności nie chodzi o dokument końcowy. Wiadomo, że z samych dokumentów niewiele jest pożytku. Chodzi raczej o zmianę stylu prowadzenia obrad synodalnych. Dotychczas do uczestnictwa w synodach byli zapraszani wybrani świeccy. Tacy, którzy mieli coś ciekawego do powiedzenia i było wiadomo, że słuchanie ich nie będzie stratą czasu (a przynajmniej: takie żywiono nadzieje). Stąd obrady były raczej elitarne i prosty wierny z nimi się nie utożsamiał. Były również dość przewidywalne, bo z góry wiedziano, co dany specjalista ma do powiedzenia.  To podobnie jak z zapraszanymi gośćmi w mediach. Redakcje proszą o wypowiedzi tych, o których mniej więcej… Czytaj dalej »

Faszystowska czy sowiecka propaganda wykorzystywała film, kabaret i satyryczne rysunki. Podobnie jest i dzisiaj. Jak na to odpowiadać? Jaką satyrą, by nie popaść w tylko „antypropagandę”? By nie być na tym samym poziomie, co kłamstwo?

Matryx /Pixabay

Wiemy, że liturgia powinna być wolna od politykowania - ma być otwarta na wszystkich, a nie tylko na sympatyków określonej opcji politycznej. Jednak trudno nigdy nie odnosić się do polityki, gdy wiele kazań jest nią przesiąknięte. Milczenie wobec nich oznaczałoby pozwolenie na dominowanie tylko jednej (właściwej?) opcji, a tego właśnie chcemy uniknąć. A przecież Kościół nie może stać się ramieniem (nie tyle zbrojnym, co ideowym) jakiejś partii. Stąd zwłaszcza duchowni mają pełne prawo, a może nawet obowiązek nie tyle przeciwstawiać jeden przekaz partyjny innemu, co krytykować wciskanie się propagandy politycznej w sakralne przestrzenie. Podobnie rzecz ma się z kłamstwem. Tym… Czytaj dalej »

Modlitwa jest potrzebna. Ale ma tylko wspomagać, a nie zastępować nasze działania, wysiłki, poszukiwania czy terapie. Nie może być działaniem jedynym, bo stałaby się zwodnicza.

Jedyna nadzieja nasza

Myriams-Fotos /Pixabay

„Jedyna nadzieja nasza…” Ten kaznodziejski zwrot jest bardzo niebezpieczny. Nawet, gdy mowa o pomocy realnej, i to nie tylko w mniemaniu uzdrowiciela, to jednak nazywanie jej jedyną zwykle stępia jej skuteczność. Świat nie jest tak prosty, jak się niektórym wydaje. Poważne terapie wymagają zazwyczaj działań kompleksowych. Nóż się otwiera w kieszeni, gdy słuchamy ludzi naciągniętych przez jakiegoś „cudotwórcę” na to, by porzucili medycynę konwencjonalną na rzecz jego specyfików. Nie chodzi jednak o lekceważenie medycyny naturalnej. Trzeba natomiast ostrzegać przed monopolistami, którym wydaje się, że ich środków nie wolno wspomagać i którzy widzą w innych terapiach konkurencję, nie uzupełnienie. Co byśmy… Czytaj dalej »

Show, koncert, nakręceni mówcy tryskający entuzjazmem niepozostawiającym miejsca na wątpliwości to ślepa uliczka. To też jest nieżyciowe. Jak naiwne homilie.

Entuzjazm do pewnego stopnia

GDJ /Pixabay

Głoszenie Ewangelii tam, gdzie doszło do zgorszenia Kościołem, to nie lada wyzwanie. Kiedyś i dziś. Trudno zachęcać do Chrystusa tych, którym imię Jezus kojarzy się np. z imperializmem Zachodu. To oczywiste. Ale kiedyś zniechęceni nadużyciami przynajmniej tworzyli sobie nową wspólnotę kościelną, a starą nazywali Babilonem. Teraz nawet tego nie chcą robić. Mówią, że Kościół, ksiądz, sakramenty nie są im potrzebne. Nie rozwijają ich, nie czynią lepszymi ani szczęśliwszymi. Nie mają „swojego” Kościoła (czy kościoła) nawet w Internecie. Z nikim się nie konfrontują. A jednak zniechęcenie Czas kryzysu przynagla do NOWEJ ewangelizacji. Papież Franciszek pisze o radości płynącej z głoszenia Ewangelii.… Czytaj dalej »

Jednym ze sposobów zarządzania ludźmi jest budowanie atmosfery oblężonej twierdzy. Chodzi o zwarcie szeregów wokół przywódcy.

Niemowlak czy Herod?

MemoryCatcher /Pixabay

W Betlejem Judzkim „udało się” zapobiec narodzeniu dziecka Galilejczyków w domu u któregoś z mieszkańców. I tak było tam ciężko o jakiś kąt. Ostatecznie spoczęło w żłobie wśród zwierząt. Mieszkańcy poradzili sobie z tym „zagrożeniem”. Potem jednak okazali się zupełnie bezradni wobec zbrodniczej decyzji Heroda, lękającego się utraty władzy. Byli zupełnie nieprzygotowani na akcję jego żołnierzy i na prawdziwe zagrożenie. Jednym ze sposobów zarządzania ludźmi jest budowanie atmosfery oblężonej twierdzy. Chodzi o zwarcie szeregów wokół przywódcy. To prawda, że rolą rządzących jest mobilizowanie ludzi do przygotowywania się do odparcia niebezpieczeństw. Na tym polega ich odpowiedzialność polityczna. Na tym polega również… Czytaj dalej »