Artykuły kategorii — Jeszcze się uda!

 

Najważniejsze jest, by znaleźć sposób na obalenie tej diabelskiej sugestii, że ktoś jest niekochany, bo zawinili jego rodzice i od urodzenia ma kłopot.

Jak wytłumaczyć młodym, że jednak są kochani? Był kiedyś taki film „Dzieci gorszego Boga” o dzieciach niesłyszących od urodzenia, zebranych w szkole specjalnej. Poczucie bycia gorszym, niekochanym, a nawet niezdolnym do miłości zostało tam w końcu przełamane pod wodą. Tam, gdzie nikt nie słyszy. Agresja i zamykanie się ustąpiły twórczości i zaangażowaniu, gdy ich nauczyciel sam osobiście przeżył głuchotę. Z podobną próbą wyzwolenia, tym razem u ludzi, którym wzrok musi zastąpić wyobraźnia, mamy do czynienia w filmie „Imagine”. Sugestie, że dzieci „z próbówki” lub jakoś inaczej „wyprodukowane” są niekochane, a więc gorsze, wpisują się pytania skierowane do Jezusa: „Uczniowie Jego… Czytaj dalej »

Niekierowanie się dobrem ofiar, już skrzywdzonych i tych potencjalnych, jest zwyczajnie nie do pojęcia. Jest coś takiego jak prymat sumienia nad prawem.

„Sługa, który zna wolę swego pana, a nic nie przygotował i nie uczynił zgodnie z jego wolą, otrzyma wielką chłostę. Ten zaś, który nie zna jego woli i uczynił coś godnego kary, otrzyma małą chłostę”. (Łk 12,47-48) Słowa Jezusa o wielkiej i małej chłoście dla apostołów i ich następców, wskazują, jak ważny jest sposób myślenia, a nie tylko działania. Okazuje się, że wymiar kary zależy od wiedzy. Kto wiedział, ten zasłużył na dużą chłostę. Kto nie wiedział, na mniejszą.  Dla tych, którzy choć trochę liznęli teologii moralnej, powinno być oczywistym, że stan sumienia jest istotny w ocenie winy. Inaczej jest zazwyczaj w… Czytaj dalej »

Franciszek mówi nie tylko o przeszłości. Do Europy właśnie przybywają imigranci. To też jest szansa. Żeby nie była klęską...

Papież, gdy przepraszał za krzywdy wyrządzone w szkołach rezydencjalnych, nie mówił tylko o wykorzystaniu seksualnym i przemocy. Zaczął od utraconej okazji. Gdy biali przybyli do Nowego Świata i zastali tam rdzenną ludność była szansa na spotkanie kultur, na wzajemne obdarowanie dziedzictwem. Zamiast tego doszło do tzw. integracji, rozumianej jako „cywilizowanie” tubylców. Chciano z nich zrobić lojalnych poddanych imperium. Uważano, że jest to ich „podnoszenie” - ze stanu prymitywnego do wyższego. W tym celu należało odciąć ich od korzeni własnej kultury, rozumianej jako gorsza. Dlatego odbierano dzieci rodzicom i umieszczano w szkołach zamkniętych. Wychowankowie nie mieli kontaktu tam ze swoimi bliskimi,… Czytaj dalej »

Mamy prawo do swojego państwa, do jego obrony i strzeżenia granic. Ale czy prawo do życia umierającego w lesie uchodźcy (albo lepiej: człowieka) nie jest świętsze?

Gdy głodni uczniowie w szabat łuskali kłosy Jezus, przytaczając różne sytuacje na ich usprawiedliwienie, mówi też o tym, co robią w szabat kapłani w świątyni. I dodał: „Tu jest coś większego niż świątynia” (por. Mt 12,1-8). Można powiedzieć, że sakralizuje zaspakajanie głodu. Stąd przykład Dawida i jego ludzi, którzy, gdy poczuli głód, jedli chleby pokładne. Człowiek ma prawo do życia, a więc i do karmienia go. To jest świętsze niż prawa świątynne.  W tradycji judeochrześcijańskiej „święte” kojarzone jest z czymś absolutnym. Nie można go na coś wymienić, nie można nim handlować. Dlatego potępiano symonię i zakazywano handlu poświęconymi dewocjonaliami. Dzisiaj… Czytaj dalej »

W postulatach synodalnych słyszymy np. o tym, by jedną godzinę religii zostawić w szkole, a drugą przenieść do parafii. Warto się chyba zastanowić, jakby to miało wyglądać.

Dzięki pracom synodalnym postulat powrotu z katechezą „na salki” nabrał w przestrzeni publicznej Kościoła dość powszechnego wymiaru. A jeszcze całkiem niedawno duchowni za takie wypowiedzi w polskich mediach trafiali na „zsyłkę”. Teraz jednak ten postulat (też ze strony kleru) znajduje swoje miejsce w syntezach synodalnych. Co prawda bywa, że ukrywanych. Oczywiście byli politycy, którzy na fali żądań oddzielenia państwa od Kościoła domagali się całkowitego usunięcia religii ze szkół. Ale oddolne głosy katolików wydają się bardziej wyważone. Szanując rozdział tronu od ołtarza, a więc świeckość państwa i jego instytucji, jednocześnie widzą oni konieczność nauczania młodych Polek i Polaków o religii, która… Czytaj dalej »

Szybka (ewangeliczna) odpowiedź to: szukać rozproszonych. W domyśle: by zapełnić świątynie. Ale ocena naszych możliwości skłania nas raczej do intensywniejszego działania na miejscu. Z jakim skutkiem?

Paliwo coraz droższe. Kiedyś motywacja do ekonomicznej jazdy była bardziej ekologiczna. Teraz ekologiczne naciskanie (lub nie) pedału gazu jest wymogiem ekonomicznym. Różnice w sposobie jazdy boleśnie czujemy w portfelu. Swego czasu najważniejszym wskaźnikiem na desce rozdzielczej był dla mnie prędkościomierz. Teraz dużo częściej patrzę na to, ile litrów na 100 km w danej chwili pali samochód. Do tego dostosowuję prędkość i nacisk na pedał gazu. Przedtem kalkulowałem, ile czasu zajmie mi droga. Obecnie, ile zużyję paliwa. Człowiek z wiekiem uczy się, że na tej samej ilości benzyny dużo dalej zajedzie jadąc spokojnie i płynnie, niż szarżując i zdobywając kolejne sekundy… Czytaj dalej »

Pośredniczenie zawiera w sobie odgradzanie. Skoro pośredniczę, to utrwalam pozycję wiernych jako korzystających z pośrednictwa, czyli niemających bezpośredniego dostępu.

Kandydaci do kapłaństwa w obrządku greckokatolickim opowiadają, że nie jest im łatwo znaleźć kandydatkę na żonę (a żenić się mogą tylko przed święceniami). Dziewczyny nie chcą pełnić tej roli społecznej i być ciągle na świeczniku. Wszyscy przyglądają się żonie księdza, jak się prowadzi, w co się ubiera, gdzie chodzi i do kogo zagląda. Ciąży na niej presja społeczna i odpowiedzialność za to, jakiego proboszcza mają parafianie, czy jest szczęśliwy i zrównoważony emocjonalnie.  Do tego jeszcze dochodzi rola „sekretarza” swojego męża. Żona jest jakby pośrednikiem między wiernymi a kapłanem, czyli należy do stanu duchownego, choć nie ma święceń. To ona omawia… Czytaj dalej »

Kto urodził się niewolnikiem zazwyczaj po uwolnieniu ma problem. Co robić, gdzie iść? Tym bardziej "urodzonemu panem” trudno uwierzyć, że to nie jest jego misja wobec społeczeństwa.

Gdy czytamy, że "nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie” (Gal 3,28), to możemy odczuwać dyskomfort na myśl o porzuceniu swojej tożsamości kulturowo-religijnej, a przede wszystkim płciowej. Pewnie mniej społecznej. Tu - wydawałoby się - łatwiej o zmiany. Niezdolni do wolności A jednak przez wieki uważano, że Bóg tak stworzył świat, że jedni drugich trzymamy w niewoli. I podważanie tego porządku miano za zamach na naturę. Śledząc dyskusję na temat tego, czy chłop pańszczyźniany był niewolnikiem, można przeczytać o ówczesnej polemice,… Czytaj dalej »

Podkreślanie, że chodzi o wartości chrześcijańskie może mieć różnorakie cele. Bywa, że chodzi o oddzielenie. Przymiotniki jednak bywają też podejrzane.

Obraz kwasu zakwaszającego ciasto przypomina, że kwaskowatość ma służyć nie tyle podkreślaniu odrębności kwasu, ale temu, by całe ciasto (mąka, woda, kwas i inne dodatki) stało się chlebem. Podobnie sól. Nieużywana, trzymana „z daleka” od potraw, wietrzeje i nadaje się na wyrzucenie i podeptanie. W tym świetle możemy chyba spojrzeć na tzw. „wartości chrześcijańskie”. Podkreślanie, że są one chrześcijańskie, może mieć różnorakie cele. Bywa, że chodzi o oddzielenie od innych wartości. Chcemy jako chrześcijanie odróżniać się od świata i dlatego podkreślamy, że nasze wartości są nieakceptowane przez innych, a nawet jesteśmy za nie prześladowani. W tym wypadku przymiotnik „chrześcijańskie” ma odseparowywać… Czytaj dalej »

To ciągle jest problemem. By mówić prosto, ale nie prymitywnie, trzeba mieć zaplecze intelektualne. Trzeba wiedzieć, co chce się powiedzieć, by móc ubrać to w zrozumiały język.

Opowiadanie o tym, jak to uczniowie głosili w językach, których sami nie znali, skłania do zastanowienia się nad zyskami płynącymi z używania obcych języków. Otóż pozwalają one dogadać się z obcymi, ale też ze tymi "swoimi", których kultura jest tak odmienna, że czasami nie wiadomo, o czym mówią. Pouczające jest odpadanie od chrześcijaństwa całych prowincji pod wpływem rozprzestrzeniającego się islamu. Okazuje się, że Kościół przetrwał tam, gdzie teksty chrześcijańskie tłumaczono na lokalne języki, a liturgię sprawowano w mowie zrozumiałej dla zwykłych ludzi. Jak choćby w Egipcie, w formie koptyjskiej. Natomiast tam, gdzie używano tylko języka imperium, czyli łaciny lub greki,… Czytaj dalej »