Gdy pytamy o powód coraz mniejszej liczby zgłaszających się do zakonów oraz seminariów, to zazwyczaj przywołujemy ogólne trendy europejskie (lub północnoamerykańskie). Rodziny mają mniej dzieci. Kiedyś, gdy było ich więcej, chętniej kibicowano odejściu do stanu duchownego. Ogólny lepszy status materialny nie sprzyja przy tym wybieraniu ubóstwa i zależności. U nas już nie działa przysłowie: "Kto ma księdza w rodzie, tego bieda nie ubodzie". W Wietnamie, i to na północy, do jezuitów zgłasza się co roku około 400 kandydatów. Przyjmujemy od 40 do 50. Idą do nowicjatu na Filipinach, a potem do różnych zagranicznych prowincji. Ale tam wyjazd do dalekich krajów… Czytaj dalej »
Zamiast charyzmatu i zaangażowania widać nijakość. A młody człowiek nie wstępuje do zakonu, by być nijakim. Chodzi przecież o radykalizm rad ewangelicznych.