Artykuły kategorii — Jeszcze się uda!

 

Czy opieka nad opiekującymi się to nie jest zadanie, które powinno mieć szczególne miejsce w sercu „starszych” Kościoła? Gdy jej brakuje otwiera się brama dla nadużyć.

Podczas swoich odwiedzin w krajach Oceanii papież zatrzymał się również w Timorze Wschodnim. W Dili (tamtejszej stolicy), w Casa Irmãs Alma, spotkał się z nieuleczalnie chorymi dziećmi i ich opiekunkami. Maluchy oczywiście „wchodziły mu na głowę” i było tak swojsko, że nikt specjalnie nie przejmował się mikrofonem, który co jakiś czas sobie opadał i trzeba go było nieustannie poprawiać. Franciszek powiedział m.in., że zawsze uderza go to, iż Jezus mówiąc o Sądzie ostatecznym powiedział do niektórych „Przyjdźcie do mnie”. Nie mówi: „Chodźcie ze mną, bo zostaliście ochrzczeni, bo byliście bierzmowani, bo zawarliście małżeństwo w Kościele, bo nie oszukiwaliście, bo nie… Czytaj dalej »

Czy nie dojrzeliśmy już do czasów, gdy to rodzice (wraz z młodzieżą) powinni rozeznawać, jaka formacja religijna będzie najefektywniejsza dla ich pociech?

Obecny spór o katechizację w szkole większość z nas odbiera jako walkę Episkopatu z Ministerstwem. Szkoda. Bo tak naprawdę Kościół od dawna naucza, że pierwszymi, którzy są odpowiedzialni za edukację dzieci (również religijną) są rodzice. Państwo czy wspólnota kościelna może im jedynie w tym pomagać. To podejście stanowiło za Komuny podstawę do naciskania na władzę. Biskupi czy historycy legitymizowali swoje roszczenia co do kształtu edukacji wolą rodziców. Obecnie trzeba sobie uczciwie postawić pytanie, na ile pragnienia rodziców są zgodne z żądaniami Episkopatu. W epoce przednowożytnej edukacja nie była obowiązkowa - wręcz za nią płacono. Była formą inwestycji w przyszłość rodziny. Potem… Czytaj dalej »

Warto zadać sobie pytanie o nasze ucztowanie. Z kim chcemy się weselić? Przed kim się odkryć? Jak wyglądają teraz „nocne Polaków rozmowy”?

Skoro taki szum zrobił się wokół uczty na rozpoczęcie Olimpiady w Paryżu, to znaczy, iż uczty mają swoje ważkie znaczenie w naszej kulturze. Są głęboko osadzone w siatce skojarzeń. Już sumeryjskie zapisy mitów wspominają o ucztach bogów. Pamiętamy ze szkoły mitologiczne biesiady, choćby na Olimpie. A biblijne opisy wspólnego ucztowania ludzi i Boga związane ze składaniem ofiar mają swoje korzenie w babilońskich i innych podaniach. Skąd taka skłonność do budowania opowieści często rozpoczynających się właśnie od postanowień podejmowanych podczas biesiady? Bo to wśród jadła i napitków wydawano wyroki, przepowiadano przyszłość, skazywano na kary czy wieszczono zwycięstwa. Tam się kłócono i… Czytaj dalej »

Jeśli Kościół ma być sakramentem jedności dla świata, to musi uważać, by jego narracja o ukrzyżowaniu i o męczennikach nie była jednostronna.

Citroën DS

Źródło: pixabay

Generał Charles de Gaulle przeżył tak wiele zamachów na swoje życie, że wytworzyła się teoria, iż spora część z nich była sfingowana przez jego współpracowników. Po co? W ten sposób miał zyskiwać na popularności jako bohater narodowy, męczennik. Jako ktoś tak wielki, że wrogowie chcą go zgładzić. Nie on jeden budował taki wizerunek. Motyw męczeństwa bardzo często staje się mitem założycielskim dla tożsamości. Skrzywdzili nas, zabili naszych bohaterów, zamachnęli się ich czy na nasze na życie, zatem to my jesteśmy pokrzywdzeni i mamy prawo do odwetu. A przynajmniej do zadośćuczynienia. Jesteśmy lepsi od tych krzywdzicieli. Tak się buduje resentyment. I… Czytaj dalej »

W ten sposób Kościół nigdy nie będzie sakramentem jedności dla świata. Wewnętrzne skłócenie nie zostanie zwyciężone.

Pan Jezus, żeby uzdrowić niemowę, uwolnił go od złego ducha (por. Mt 9,32-33). Zatem przyczyną niezdolności do mówienia nie było np. mechaniczne uszkodzenie strun głosowych, lecz raczej problemy związane z psyche. Tam, gdzie panuje zły duch, tam trudno o rozmawianie. Nikt nie słucha I znamy wiele sytuacji, gdzie ludzie nie mówią, bo jest tak źle, że nie chcą mówić. Często już nie chce im się mówić, bo nikt ich nie słucha. Czują się porzuceni przez tych, którzy powinni nadstawiać uszu na to, co oni mają do powiedzenia, czyli przez „pasterzy” („…byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza”, Mt… Czytaj dalej »

Zastanawiam się, ilu kandydatów do kapłaństwa widzi swoją drogę jako praktykowanie realnego ubóstwa. Skromnego. Bez złota.

Czy poczucie szczególnego wybrania jest dobre? Kandydaci do święceń kapłańskich słyszą, że to nie oni wybrali tę drogę, ale że zostali wybrani. I to nie przez ludzi, lecz przez samego Boga. Aplikuje się do nich słowa Jezusa skierowane do uczniów, którzy zostali przez Niego zaproszeni do grona naśladowców. I dochodzi do dziwnej sytuacji. Z jednej strony, by pokazać, że to nie jest wybór „arcykapłanów”, czyli ludzi, kładzie się nacisk na osobistą decyzję kandydatów. Ma być ona inspirowana poczuciem powołania. Ono oczywiście podlega weryfikacji ze strony formatorów i przełożonych, ale weryfikacja ta zasadniczo polega na wykluczeniu ewentualnych przeszkód. A z drugiej… Czytaj dalej »

Jaka postawa jest bardziej moralna? Udawać, że nie widzę? Czy raczej domagać się współudziału w „piekle etycznym”, w wyborach zawsze okropnych?

Odwet nie musi oznaczać zemsty, a grożenie nim niekoniecznie wynika z mściwości. Może być sposobem na szukanie bezpieczeństwa. Niech agresor boi się ewentualnej zemsty. Wtedy może zrezygnuje z ataku dla własnego dobra. Warto z takiej perspektywy spojrzeć na nasze przyzwolenie wobec władz państwowych na grożenie odwetem i stosowanie go, bądź co bądź, w naszym imieniu. To nie jest abstrakcyjna idea. To co się dzieje w Gazie pokazuje, że współczesne demokratyczne państwo może być uwikłane w takie dylematy. WikiLeaks pokazało na co stać nowoczesną demokrację amerykańską, jeśli chodzi o odstraszanie. Widać, że nie jest to tylko problem społeczeństw rządzonych autokratycznie. My… Czytaj dalej »

Marzą mi się takie głosy pasterzy Kościoła w Polsce, które będą zasługiwały na to, by je czytać, by o nich dyskutować, i które nie będą przemijały bez echa. 

Marzy mi się list Episkopatu, w którym uczciwie są omówione różne stanowiska. Wojna kulturowa, jak to wojna, nie służy solidnej debacie - wtedy potrzebna jest mobilizacja. A skoro tak, to demonizuje się argumenty drugiej strony. I nie chodzi mi o to, by KEP (czy ogólnie hierarchia) była symetrystą.  Raczej o to, by stanęła ponad podziałem ideologicznym. Rozumiem, że biskupi mają swoje przekonania. I oczywiście chcą przedstawiać bieżące nauczanie Kościoła. Ale jeśli poczuwają się do pasterzowania wspólnocie Kościoła, to muszą nie tylko wsłuchiwać się w głos wiernych, ale też przedstawiać te ich opinie, które są w miarę powszechnie wyrażane, choć niekoniecznie… Czytaj dalej »

By ludzie mogli zaufać „apostołom” ci, którzy w danym czasie nie mają odpowiedniego kredytu zaufania powinni się sami odsunąć. Jak zresztą już wielu ordynariuszy zrobiło.

„Wchodząc do domu, przywitajcie go pozdrowieniem. Jeśli dom na to zasługuje, niech zstąpi na niego pokój wasz; jeśli zaś nie zasługuje, niech pokój wasz powróci do was” (Mk 10,13) Słowa cokolwiek niepokojące. Ale warto zastanowić się, kiedy to pokój jednak może powrócić do nawiedzającego. Weźmy wizyty apostolskie. Powinny przynosić pokój. Często jednak wizytacje biskupie kojarzą się z czymś do odbębnienia. Jeżeli jest już jakaś radość, to raczej zadowolenie z tego, że mamy je za sobą. Z czego to wynika? Pewnie w dużej mierze z braku szczerości. Gdy dochodzi do szczerej rozmowy o potrzebach, brakach, trudnościach i nadziejach, gdy oczekujemy wsparcia… Czytaj dalej »

Może warto zastanowić się, czy sposób konsumowania nie świadczy o podejściu do Eucharystii, rozumianej jako inspiracja do konkretnego życia i zaangażowania.

W związku z tym, że Chrystus dał nam swoje Ciało do jedzenia, a nie do obnoszenia Go i adorowania, warto chyba zwrócić uwagę na to, jak jemy. Bo nie liczy się tylko co jemy, ale również sposób jedzenia. Jest takie powiedzenie: „jaki ktoś jest do jedzenia, taki i do pracy”. Ten test wykonywano przy zatrudnianiu parobka lub służącej. Częstowano kandydata i jeśli zjadł prędko, to znaczyło, że i prace będzie szybko wykonywać. Myślę jednak, że nie tylko o to chodziło. Bo patrzono również, ile zje. Jeśli jadła za dużo, to nie opłacało się jej trzymać w domu. Jeżeli to przysłowie… Czytaj dalej »