Zmienić system

Walka z powodzią powinna być systemowa. Inaczej jesteśmy skazani na przegraną - prędzej czy później. Nawet, jeśli wykażemy się bohaterstwem.

Powódź to system. To taki ukryty cytat z popularnych podcastów o wojnie światowej, których autorzy ciągle podkreślają, że wojna to system. Kto o tym zapomina, jej nie wygra. Walka z powodzią powinna być systemowa. Inaczej jesteśmy skazani na przegraną – prędzej czy później. Nawet, jeśli wykażemy się bohaterstwem.

Chyba największym bohaterem (dosłownie) obecnej powodzi został ogłoszony zbiornik „Racibórz Dolny”. Doczekał się najwspanialszych epitetów. I wcale to nie dziwi. Ale niewielu wie, że mało brakowało, by stał się negatywnym protagonistą katastrofy hydrologicznej. Jego wały mogły zostać przełamane, co spotęgowałoby tragedię powodziową do skali wręcz apokaliptycznej.

Mimo wszystko

Mianowicie sporo lat temu (nie napiszę ile, by nie mieszać się do polityki) władze zorientowały się, że na budowie „Raciborza” nie dzieje się dobrze. Zmieniono szefa budowy. Nowy po wielu perypetiach udowodnił, że nawieziony łupek nie spełnia wymagań projektowych i nakazał wykonawcy go wywieźć. Chodziło o jakiś milion ton. To oznaczało poważne koszty i groźbę opóźnienia, a więc niezdążenia na powódź. Nie wiem, dokąd pojechał ów łupek. Mam nadzieję, że nie pod jakąś autostradę, która teraz podczas jazdy zapewnia wrażenia jak z podróży morskiej. W każdym razie został wymieniony na właściwy. Gdyby nie owa decyzja – dostosowania się mimo wszystko do projektu – teraz zbiornik nie zostałby uruchomiony. Albo – być może – napełniony nie wytrzymałby naporu wody i … lepiej nawet nie myśleć.

Na szczęście zadziałano systemowo. Zrezygnowano z myślenia, że jakoś to będzie, a w razie czego się załata. I mamy bohatera. Ale warto pamiętać, że za jego wyczynem stoi decyzja o perspektywie długofalowej, licząca się z tym, że w pewnym momencie będzie już za późno na naprawianie. Będzie można bohatersko się rzucać, ratować z narażeniem życia, ale i tak wszystko się rozpadnie i nie będzie co zbierać.

Wały puściły

Proszę mi wybaczyć, lecz kojarzy mi się to z reformowaniem nauczania religii. Moim zdaniem jesteśmy już w momencie, kiedy wały puściły. Jeszcze układamy worki. Ktoś krzyczy, by walczyć. Ale większość już szuka schronienia na wyższych kondygnacjach, bo wyrwy są zbyt wielkie.

Obserwujemy spory między Ministerstwem Edukacji a Episkopatem o jedną czy dwie godziny w tygodniu. A przecież już od dawna brakuje uczących (i księży, i świeckich). Wiele parafii prosi kurie o pozwolenia na tylko jedną godzinę. I otrzymują je, bo nie ma kto uczyć! Fala wyprzedza decydentów. Walka o dekrety jest oderwana od życia.

Przespaliśmy czas na działania systemowe. Nie zbudowaliśmy systemu, w którym byłoby miejsce na obowiązkową dla wszystkich edukację w zakresie religioznawstwa i etyki oraz osobne – dla formacji wyznaniowej, skierowanej do wyznawców. Wierzyliśmy, iż jakoś to będzie i nie rozpadnie się model: katecheza lub wolne. A jeszcze bardziej udawaliśmy, że szkoła państwowa może nas wyręczyć w formacji duchowej i liturgicznej. W efekcie mamy młodzież sekularyzującą się najszybciej na świecie. 

To już jest powódź. Możemy sobie co najwyżej potańczyć na workach. Nie mamy zbiorników. Bo nie mamy zbudowanego duszpasterstwa przyparafialnego. Nie wystarczy chcieć. Trzeba mieć sale, zaplecze, ale i kadry. Tymczasem brakuje księży. System wynagradzania jest tak rachityczny, że możemy mówić tylko o prowizorkach. Szkolenia są. Pytanie: na ile ich poziom jest interesujący dla ewentualnych zapaleńców…

W projekt trzeba zainwestować

Wiem, że nie brakuje chętnych wolontariuszy. Pospolite ruszenie co jakiś czas i w różnych miejscach się pokazuje. Ale potrzeba systemu. Inaczej się nie wygra. Wizja tego, czego chcemy, powinna być nie tylko śmiała, lecz także realistyczna. Musi uwzględniać również zaplecze materialne.

Coraz bardziej dojrzewamy do pragnienia Kościoła ubogiego. A to, oprócz prostoty, chyba oznacza również, że trzeba sporo wydać (a zatem zubożeć) na usuwanie złych łupków i budowę nowych wałów. W projekt trzeba zainwestować. Nawet jeśli obawiamy się, że jest już zbyt późno. 

Na szczęście co prawda jedni odpływają, ale inni rosną i przybywają.

***

Sięgnij do innych tekstów autora.

Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć wpłacając na ZRZUTKĘ lub na PATRONITE.