Skoro taki szum zrobił się wokół uczty na rozpoczęcie Olimpiady w Paryżu, to znaczy, iż uczty mają swoje ważkie znaczenie w naszej kulturze. Są głęboko osadzone w siatce skojarzeń. Już sumeryjskie zapisy mitów wspominają o ucztach bogów. Pamiętamy ze szkoły mitologiczne biesiady, choćby na Olimpie. A biblijne opisy wspólnego ucztowania ludzi i Boga związane ze składaniem ofiar mają swoje korzenie w babilońskich i innych podaniach.
Skąd taka skłonność do budowania opowieści często rozpoczynających się właśnie od postanowień podejmowanych podczas biesiady? Bo to wśród jadła i napitków wydawano wyroki, przepowiadano przyszłość, skazywano na kary czy wieszczono zwycięstwa. Tam się kłócono i negocjowano, tam wykuwano los bogów, herosów i ludzi. Może było to ulubione miejsce zawiązywania akcji nie tylko dlatego, że było to naturalne miejsce spotkania i wymiany idei, ale też ponieważ uczty służyły rozweselaniu? To na nich prezentowano twórczość rozrywkową, jedzono i pito obficie. Języki się rozwiązywały.
Czas odkrywania
To wśród „rozweselaczy” ludzie łatwiej zrzucali maski. Nieprzypadkowo mówiło się, że kto nie pije, ten donosi. Tworzyła się specyficzna wspólnota ludzi, którzy musieli mieć do siebie pewne zaufanie, skoro oddawali się razem uciechom stołu, podczas których wychodziło z nich to, co naprawdę myślą i jakie mają skłonności. Oczywiście, przy okazji tworzyła się też sztuka udawania na uczcie. Mocna głowa w tym pomagała. I niejedna zbrodnia została przeprowadzona lub przygotowana właśnie przy stole, ponieważ nikt się jej wtedy nie spodziewał (patrz Popiel trujący starszyznę). Ale zasadniczo był to czas odkrywania się. Komunikowania tego, co zazwyczaj jest skryte.
Stąd nie powinien nas dziwić również religijny wymiar owej uciechy. Uczta Baltazara to przykład mieszania się Boga do królewskiej uczty i odkrywania Jego wyroków. Herod świętując swoje urodziny i dając się ponieść emocjom dopełnia losu Jana Chrzciciela, który był Eliaszem, w końcu dopadniętym przez królową. Przynajmniej tak niektórzy wnioskują. Z domu niewoli, z Egiptu uchodzą ci, którzy wspólnie spożywają baranka. A następne pokolenia mają udział w tym wyzwoleniu, o ile opowiadają, jedzą i piją podczas corocznej Uczty Paschalnej. Zacheusz przemienia swoje życie pod wpływem wproszenia się Jezusa na gościnę do jego domu. Biesiady z Jezusem są pełne scen do tego stopnia wymownych, że wrogowie wyzywają Go od żarłoka i pijaka. A po Zmartwychwstaniu rozpoznawany jest właśnie przy wspólnym posilaniu się.
Zatem Ostatnia Wieczerza nie powinna nikogo dziwić jako miejsce szczególnej intymności, szczególnego objawienia tego co najskrytsze, co podstawowe dla Jezusa. Można powiedzieć, że jest to czas ogłaszania programu (głównych celów) wobec przyjaciół, których nie nazywa się już sługami, ponieważ wiedzą (a nie nie wiedzą).
Z kim chcemy się weselić?
Przesłanie ideowe jest deklarowane właśnie na uczcie. Ta dynamika jest głęboko wpisana w różnorodne religie, a zatem i w naszą kulturę. Czy to na Olimpie, czy w Jerozolimie, czy też w Paryżu. I zapewne mamy do czynienia z pewną grą pomiędzy różnymi opowieściami i ich zasadniczym przesłaniem. Niewątpliwie odwołują się do siebie nawzajem. „Uczta” Platona świadczy o tym, że libacja może być umiarkowana (zgodnie z późniejszym Pawłowym „nie upijajcie się winem”) i nie musi to być gra polegająca na prostackim niszczeniu kogoś. Mimo że ostre riposty mogą spotkać się z gwałtownymi reakcjami. Podobnie jak wobec Jezusa przy stole z grzesznikami.
Starszy brat nie chciał wejść na ucztę, którą ojciec wydał z okazji odnalezienia się brata marnotrawnego. Wcześniej nie zorganizował imprezy dla swoich przyjaciół. Był sumiennym pracownikiem swojego ojca, ale nigdy nie stał się jego przyjacielem. Warto zatem zadać sobie pytanie o nasze ucztowanie. Z kim chcemy się weselić? Przed kim się odkryć?
Również chyba musimy zauważyć, że coraz rzadziej nasze życie społeczne i wymiana myśli politycznych, czyli zainteresowanych tym co istotne dla całego „polis”, odbywa się w przychylnej atmosferze wspólnego choćby tylko wypicia kawy.
Jak wyglądają teraz „nocne Polaków rozmowy”? I czy mają w sobie coś z transcendencji?
***
Sięgnij do innych tekstów autora.
Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć wpłacając na ZRZUTKĘ lub na PATRONITE.
ur. w 1964, jezuita, były redaktor naczelny kwartalnika „Życie Duchowe”, publicysta.