Gdy głodni uczniowie w szabat łuskali kłosy Jezus, przytaczając różne sytuacje na ich usprawiedliwienie, mówi też o tym, co robią w szabat kapłani w świątyni. I dodał: „Tu jest coś większego niż świątynia” (por. Mt 12,1-8). Można powiedzieć, że sakralizuje zaspakajanie głodu. Stąd przykład Dawida i jego ludzi, którzy, gdy poczuli głód, jedli chleby pokładne.
Człowiek ma prawo do życia, a więc i do karmienia go. To jest świętsze niż prawa świątynne.
W tradycji judeochrześcijańskiej „święte” kojarzone jest z czymś absolutnym. Nie można go na coś wymienić, nie można nim handlować. Dlatego potępiano symonię i zakazywano handlu poświęconymi dewocjonaliami. Dzisiaj toczą się spory o to, jakie prawa zaliczyć do podstawowych praw ludzkich. Od tego zależy, czy można ich odmówić, czy nie. Inaczej się to teraz nazywa, ale chodzi o to, że są one święte. Inne prawa muszą być im podporządkowane.
Czy tu nie jest coś większego?
Wspomniany przykład biblijny mówi również o tym, że prawo własności jest podporządkowane prawu do życia (a więc i do pokarmu). Własność nie jest święta. Według tradycji jest ważna (niektórzy widzą w niej fundament wolności jednostki wobec państwa), ale są sytuacje, gdy powinna być użyta nawet wbrew woli jej posiadacza. Na przykład dla zaspokojenia prawa do życia, o którym mówi się, że jest święte.
Coraz częściej dziś ludzkość zastanawia się, jak to jest w wypadku zbiorowego posiadania. Mamy prawo do swojego państwa, do jego obrony i strzeżenia granic. Ale czy prawo do życia umierającego w lesie uchodźcy (albo lepiej: człowieka) nie jest świętsze? Czy tu nie jest coś większego?
Podobnie retoryka o „ani piędzi ziemi”, „ani jednego guzika” wydaje się nieadekwatna to współczesnych wyzwań, gdy budżety państw muszą się liczyć ze zmianami klimatycznymi i narastającą emigracją i gdy wzajemne szantaże zbrojne prowadzą do takich wydatków, że ludzie muszą żyć na granicy głodu. I nie chodzi o to, by potępiać Ukrainę i wolny świat za obronę przeciw agresji tyranii putinowskiej. Obrona konieczna to też prawo ludzkie, a bywa, że i obowiązek. Ale to nie znaczy, że na dłuższą metę powinniśmy rezygnować z pokojowego współistnienia i godzić się na wyniszczającą zimną wojnę. (Być może takie myślenie usprawiedliwia nawet obalanie tyranów, nie zważając na to, że rządzą w innych (suwerennych) państwach. Choć trudno to sobie wyobrazić w epoce nuklearnej, a także po doświadczeniach z Husseinem w Iraku.)
Czy to ma sens?
Nadzieje na zakończenie globalnego konfliktu, które pojawiły się na początku lat 90. XXl., obudziły w ludzkości pragnienie zlikwidowania głodu na naszej planecie. Dał temu wyraz Jan Paweł II podczas przygotowań do Roku Jubileuszowego 2000. W tradycji biblijnej rok jubileuszowy jest święty, bo uwalnia ludzi od obciążeń, które nie pozwalały im żyć jak człowiek. Wobec takiego uwolnienia musi ustąpić prawo własności. I to na szeroką skalę. Np. niewolnicy odzyskują wolność bez płacenia wykupu.
Czy to ma sens? – zdają się wątpić nie tylko populiści grający na egoizmach narodowych czy społecznych, ale i ci, którzy wskazują na słabość instytucji międzynarodowych. Nie dogadujemy się jako ludzkość, więc każdy niech sobie coś wyszarpie, nawet kosztem podstawowych praw człowieka. Stąd spór: czy są one absolutne, a więc święte?
Prawo do życia przekłada się nie tylko na dostęp do jedzenia i picia. Mamy całą litanię zagadnień: jakość powietrza, klimat, mobilność, prawo do założenia rodziny i potomstwa, opieka zdrowotna, sprawiedliwe sądy, prawa wolnościowe i godnościowe, do pracy, do równego traktowania, do wolnego dostępu do informacji… Współczesne podziały polityczne zależą chyba głównie od tego, jak się kwalifikuje prawa. W jaką hierarchię się je układa, a więc które są na szczycie. „Tu jest coś większego niż świątynia”.
***
Sięgnij do innych tekstów autora.
Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć na PATRONITE.
ur. w 1964, jezuita, były redaktor naczelny kwartalnika „Życie Duchowe”, publicysta.