Święci wojenni

Nie możemy przegapić momentu przechodzenia do pokoju. W oparciu o jakie siły polityczne chcemy go budować? Jak kształtować mentalność społeczeństwa i kulturę, by zapewnić pokój, a więc i przetrwanie?

Wojna ma swoje prawa. Także wojna obronna. Wymaga medialnego rozegrania, więc nie dziwi nas, że „prawda umiera jako pierwsza”. Potrzeba mobilizacji wszystkich, a zwłaszcza tych, którzy potrafią posługiwać się przemocą. Dlatego usprawiedliwiamy nawet tych, których w czasie pokoju się baliśmy. Gdy już doszło do walki, to – choć pragniemy pokoju – wiemy, że aby bronić wolności musimy uderzać w wojenne tony. Poparcie społeczne znacznie się przechyla na stronę militarnych rozwiązań. Widać to obecnie w Ukrainie i w Europie. Ale w Izraelu od dawna możemy zobaczyć osiedla żydowskie na Zachodnim Brzegu, które przypominają obozy wojskowe. Aby czuć się bezpiecznie osadnicy zamykają się w twierdzach.

Pokój, a więc przetrwanie

Takie procesy są zapewne nieuchronne, choć papież Franciszek przestrzega, nawiązując do głosów pochodzących z początków ery atomowej, że ludzkość musi wybrać: albo odejdzie od wojny, albo skaże się na zagładę. Dlatego nie możemy przegapić momentu przechodzenia do pokoju. W oparciu o jakie siły polityczne chcemy go budować? Jak kształtować mentalność społeczeństwa i kulturę, by zapewnić pokój, a więc i przetrwanie? Po II wojnie światowej weszliśmy w narrację zimnej wojny. W Hiszpanii po wojnie domowej przez dekady rządził zwycięski generał. Podobnie narodziły się reżimy w Chinach czy Korei Północnej. A zresztą i w południowej części Korei rządy dalekie były od tolerowania wolności obywatelskiej (oczywiście symetryzm w tym porównaniu byłby niesprawiedliwy).

Pojednanie w czasie wojny wydaje się niemożliwe. Potrzeba na nie czasu. Mogiły muszą porosnąć trawą. Ale nie chodzi tylko o czas. Trzeba odkłamać wszystko to, co doprowadziło do wojny. A nawet to, co pozwalało ją prowadzić. I znowu: nie chodzi tu o symetryzm, lecz o prawdę, która nie będzie jednostronna. Bo poczucie krzywdy powstałe na skutek zmuszania do milczenia jednej ze stron prowadzi do rewanżyzmu. Gdy rany są świeże trudno to zaakceptować. Dlatego list biskupów „przebaczamy i prosimy o przebaczenie”, a zwłaszcza to „prosimy o przebaczenie”, był tak trudny do przyjęcia nie tylko dla władz komunistycznych, ale również dla zwykłych Polaków.

Na jakie czasy ten bohater?

Z tego punktu widzenia problemem staje się kult bohaterów wojennych. On zawsze ma aspekt wychowawczy. Wiemy, że m.in. od tego jak wychowamy przyszłe pokolenia zależy przetrwanie naszego gatunku. Przynajmniej w najbliższych dziesięcioleciach. Putin jest tak wielkim zagrożeniem, bo propaganda ukształtowała mu poparcie dla wojny.

Również w Kościele dobór świętych, których propagujemy kształtuje naszą duchowość. Od jej herosów zależy, czy będzie ona „bez granic”, czy raczej tylko „do granic”. Czy walczą ze swoimi wadami, czy raczej z nieprzyjaciółmi? Te różnice można już było zobaczyć w sposobie opisywania męczenników.

A jeszcze bardziej zastanawia rosnąca popularność naśladowania św. Michała Archanioła. Jako anioł nie musi walczyć ze swoimi słabościami. Nie pracuje nad sobą. Dzierży miecz na wrogów i być może „ćwiczy się w robieniu szablą”. Na jakie czasy jest to bohater? I jakie potrzeby ucieleśnia?

***

Sięgnij do innych tekstów autora.

Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć na PATRONITE.