Samostanowienie

Wydaje się, że chodzi o samostanowienie. O prawo ludzi do ustalenia, co jest moją ojczyzną i z jakim państwem się identyfikuję.

Jezus pytany o uprawnienia do tego, co czyni, żąda od pytających deklaracji co do uprawnień Jana Chrzciciela (por. Mt 21,23-27). To jednak nie ucieczka od odpowiedzi. Po prostu pyta o podstawy, które są konieczne do dyskusji o uzasadnieniu Jezusowych działań.

Nie możemy rezygnować z domagania się takich deklaracji od naszych interlokutorów. I nie chodzi tutaj o pognębienie ich przez wskazanie, na jak słabych fundamentach budują swoje twierdzenia i postawy. Jest nam to potrzebne do zrozumienia, czemu ich stanowiska różnią się od naszych. Bez tego polemika nie ma sensu. Zamiast przedstawiać stanowiska i pomagać zrozumieć te przeciwne służy do propagandowego walenia we wroga.

Fundamenty

Dyskusja o aborcji, weźmy przykładowo, nie może pominąć ustalenia stanowisk na temat początków ludzkiego życia. To znaczy: najpierw uczestnicy powinni zadeklarować, od kiedy według nich zaczyna się człowiek. Jeżeli dowiemy się, że zdaniem naszego rozmówcy dzieje się to w momencie osadzenia się zarodka w ścianie macicy lub w chwili, gdy zaczyna się wykształcać układ nerwowy, to dyskusje o in vitro lub o środkach poronnych będą wyglądały inaczej. Być może dojdziemy do wniosku, że nie możemy się dogadać, ale nie ze względu na złą wolę, lecz różnicę stanowisk na temat „początku”. Przy okazji zobaczymy, że podstawowy poziom argumentacji wcale nie zależy od tego, czy jesteśmy wierzący, czy nie.

Trochę inaczej wygląda to w przypadku zagadnień związanych ze wskazaniem końca życia, np. przeszczepami. Ale przecież i tutaj wiadomo, że nie chodzi o życie wieczne, a więc nie mówimy o prawdach objawionych.

Bardziej skomplikowane jest dokopanie się do pierwotnego uzasadnienia, gdy tematem jest odbieranie komuś życia. Z jednej strony mamy „Nie zabijaj!”. Z drugiej – naukę oraz praktykę biblijną i chrześcijańską dopuszczającą zabijanie. Wiele się tu też zmienia, np. podejście do kary śmierci, wojny czy do obowiązkowej służby wojskowej. Humanitarne traktowanie przestępców i jeńców wojennych, odrzucenie tortur – to wszystko świadczy o rozpoznawaniu w każdym człowieku kogoś, kto ma swoje niezbywalne prawa.

Kiedyś dyskutowano o tym, czy Indianie mają duszę. Co w praktyce oznaczało, czy mogą być traktowani jak zwierzęta hodowlane, a nie jak dzieci Boże. Dziś szukamy innych platform porozumienia. I niestety są one ciągle potrzebne.

Deklaracje

Wojna w Ukrainie odświeżyła polemikę na temat traktowania ludności cywilnej w czasie konfliktu zbrojnego. W przekazach medialnych podkreśla się, czy jakieś bombardowanie było „operacją chirurgiczną” oszczędzającą cywilów, czy raczej bestialskim nalotem dywanowym. Z tego względu potępiamy też broń masowego rażenia.

Ale wiemy też, że terroryzowanie ludności cywilnej to metoda na skłonienie rządów do poddania się. Odbieranie wody i pożywienia, prądu, ciepła i schronienia to na zimno skalkulowana taktyka, mająca prowadzić do zwycięstwa. Jej użycie bywa nawet usprawiedliwiane – jako sposób na szybsze zakończenie walk. Obie strony deklarują pragnienie pokoju. Na ile ono jest szczere, to inna sprawa. (Choć wydaje się, że nawet Rosja nie jest już w stanie udźwignąć niekończącej się wojny, jaką prowadzi od co najmniej 2014 roku).

Czy i tu jest potrzebne jakieś ustalenie fundamentów stanowisk obu stron? Wydaje się, że chodzi o samostanowienie. O prawo ludzi do ustalenia, co jest moją ojczyzną i z jakim państwem się identyfikuję. Ukraińcy twierdzą, że mają pełne prawo do obrony swojej niepodległości i że Rosja chce im odebrać to prawo. Natomiast Rosjanie utrzymują, że są takie tereny, których ludność chce być w Rosji, że obiecano jej referenda, ale nie dotrzymano słowa, więc oni muszą im zagwarantować to prawo. I urządzają referenda na zdobytych terenach (poczynając od Krymu).

Rozmowy o pokoju nie mogą pominąć tego fundamentalnego dla owego konfliktu zagadnienia: kto rzeczywiście realizuje prawo do samostanowienia dla ludności ze spornych terytoriów? Podobne spory mają długą historię. Wystarczy spojrzeć na ruchy narodowowyzwoleńcze. 

Oczywiście nie wierzymy w uczciwość plebiscytów przeprowadzonych przez siły okupacyjne. Ale już te prowadzone pod okiem sił wyzwoleńczych wydawały się bardziej autentyczne. Nieraz trudno było zdecydować kto kim jest. Brak kontroli międzynarodowej oznacza praktycznie powszechne przekonanie o fałszowaniu wyników na rzecz władzy tymczasowej. Rosjanie jednak starają się nadać pozór legalności swoim referendom.

Prawda

Nie możemy jednak nie zauważyć, że nonsensem jest, gdy ktoś w imię samostanowienia jakiegoś ludu walczy z nim, zabija cywilów, pozbawia ich podstawowych praw, doprowadza do głodu i rozpaczy. „Prawo do stanowienia o sobie”, które polega na tym, że będziemy cię niszczyć, dopóki nie przyłączysz się do nas, jest zaprzeczeniem prawa do decyzji.

Rosjanie w Ukrainie zabili najwięcej Ukraińców rosyjskojęzycznych.

***

Sięgnij do innych tekstów autora.

Jeśli podoba Ci się nasz portal i chcesz, żeby dalej istniał i się rozwijał możesz nas wesprzeć na PATRONITE.