Rewolucjonista?

To jest denerwujące. Zwłaszcza, gdy wiemy, co trzeba, by ruszyć z reformami. Nie chcemy czekać. Tym bardziej, że koniunktura może się skończyć. Już nieraz tak bywało.

Czy papież Franciszek był rewolucjonistą? Moc zmian w Kościele katolickim, jakie zaszły podczas jego pontyfikatu, sugeruje odpowiedź pozytywną. Jednak on sam raczej twierdził, że rewolucja to nie jest droga zwierzchników Kościoła.

Według papieża rewolucjonista to ktoś, kto uważa, że wie, co jest dobre i dlatego to wprowadza. Na przykład ustanawia nowe prawo (dotąd niesłychane), ponieważ jest „oświeconym” władcą i jest przekonany, że przyniesie ono szczęście poddanym. Albo umiejętnie kierując gniewem ulicy doprowadza do upadku dotychczasowych struktur i powołuje nowe, takie które zaprowadzają porządek odmienny od dotychczasowego. A lud? No cóż, musi się dostosować. Z czasem przywyknie do innych zasad współżycia społecznego.

Nie tędy droga

Papież, oczywiście, ma moc zmieniania prawa. Może to zrobić jednoosobowo i narzucić swoją wolę wspólnocie. Ale Franciszek uważał, że nie tędy droga. Nie chodzi o to, by „oświeceni” narzucali swoje pomysły większości. Raczej powinni starać się uruchamiać procesy, prowadzące nie tylko do stopniowych zmian, ale także zmieniające mentalność wiernych. Stąd wezwanie do wzajemnego słuchania się.

Oznacza to często słuchanie historii tragicznych. A skoro są one tak dramatyczne to znaczy, że dotychczasowe prawo nie spełnia już swojej roli. Wymykają mu się konkretne ludzkie potrzeby. Morze wysłuchanych dramatów sprawia, że narasta poczucie potrzeby zmian. I tak z czasem ludzie dojrzewają do „jednomyślności” wobec propozycji ustanowienia nowego prawa.

Oczywiście „jednomyślność” to słowo na wyrost. W sensie formalnym jest ona niemożliwa w tak dużej zbiorowości, jaką jest Kościół katolicki. Ale chodzi o podkreślenie, że nie wystarczy zdobycie większości, która zmusi mniejszość. Raczej potrzeba powszechnego przekonania ludu Bożego (vox populi, vox Dei). 

I to jest denerwujące. Zwłaszcza, gdy wiemy, co trzeba, by ruszyć z reformami, by było lepiej. Nie chcemy czekać. Tym bardziej, że koniunktura może się skończyć. Przyjdzie jakiś nowy papież i nie wiadomo, czy wszystkiego nie zatrzyma. Już nieraz w historii tak bywało. Chciałoby się przyspieszyć zmiany. Tym bardziej, że na skutek ułomnego prawa wielu cierpi. A tu trzeba czekać, aż wszyscy zrozumieją, przetrawią, zdobędą się na wyobraźnię miłosierdzia i dojdą do wniosku, że jednak „tak jak zawsze” nie zdaje już egzaminu.

Ból nie do wytrzymania

Papież Franciszek, jak to się mówi, czerpał z teologii ludu. A ona nam pachnie trochę katolicyzmem ludowym, czyli tradycyjnym. Raczej nieskorym do zmian. Nawet nastawionym negatywnie do nowości, bo one u nas kojarzyły się z komuną, opresją, atakami na religię, wykorzenianiem bliskich sercu zwyczajów. Ale generalnie jest tak, że demokracja jest zachowawcza. Zazwyczaj większość głosuje za tym, by nie zmieniać. Ludzi budują swoje poczucie bezpieczeństwa odwołując się do tego, że lepiej pewnych spraw nie ruszać. Było, jak było, może nie najlepiej, ale może być jeszcze gorzej. To nie lud jest czynnikiem pchającym do przemian. Wbrew temu co głoszą rewolucjoniści wszelkiej maści.

Są naturalnie desperaci gotowi na wszystko, bo jest im już tak źle, że nawet przemoc nic gorszego nie może im przynieść. Tak się przynajmniej im wydaje. Ale ich determinacja tym bardziej świadczy, że do takiej zmiany mentalności, by jednak zaakceptować potrzebę zmian, potrzebna jest świadomość „bólu nie do wytrzymania” (egzystencjalnego cierpienia). I taka świadomość narasta wraz ze słuchaniem tych, którzy zazwyczaj nie mają głosu, są zepchnięci na margines. W praktyce są pozbawieni swoich ludzkich praw.

A czemu nie wybierać jednak drogi narzucania zmian, do których z czasem lud się przyzwyczai? Bo jak nas nauczyła historia niejednej rewolucji odwrót może być potem bardzo gwałtowny. Do tego owa zmiana może być zapamiętana jako dyktat.

I Franciszek to wiedział. Dlatego tak rewolucyjnie podchodził do rewolucji. Choć i jego pewnie bolała konieczność czekania.

***

Sięgnij do innych tekstów autora.

Wesprzyj nas wpłacając na ZRZUTKĘ lub na PATRONITE.